Jorge
Po chwili się od siebie odsunęliśmy i zacząłem.
-Dlaczego to zrobiłaś?... -mówiłem spokojnie, by nie wypierać na niej presji. Zauważyłam łzy gromadzące się w jej oczach. Po chwili spuściła głowę uwalniając je.
-Dlatego, że Pablo... powiedział mi, że Ty i tak umrzesz, że Chuck jest zbyt silny i takie tam... nie mogłam uwierzyć w Twoją śmierć, ale... miotały nade mną emocje... Przepraszam... -przytuliłem ją z całych sił.
-Ale nic Ci nie jest? Nie boli Cię? -szepnąłem nadal mając ją w swoich ramionach.
-Boli mnie tylko ręka, ale... Na prawdę przepra... -przerwałem jej.
-Nie musisz przepraszać. To nie Twoja wina... Kocham Cię.
-Ja Ciebie też... -złączyłem nasze usta w jednym, namiętnym pocałunku, wyrażającym tęsknotę, ból i cierpienie... Tak za nią tęskniłem... Codziennie, gdy jej nie było przy mnie nie mogłem myśleć o niczym
innym, tylko o tym, czy moja księżniczka jest bezpieczna. Martina odepchnęła mnie od siebie.
-Nie.... -nawet na mnie nie spojrzała.
-Dlaczego? Martina... -podniosłem jej podbródek. Widziałem w niej rozczarowanie, złość, smutek i kolejne łzy....
-Co się stało? -szepnąłem patrząc w jej piękne, czekoladowe oczy.
-Po prostu nie.... nie chcę. -teraz wiem, że coś ukrywa, bo zawsze jak kłamie, to marszczy zabawnie noskiem.
-No dobrze. Chociaż i tak wiem, że coś się musiało stać.
-Nie zaczynaj... Okey, powiedz mi ile tutaj będę i czy mam jakieś poważne rany, uszkodzenia...
-Będziesz tu siedzieć przez tydzień i jak na razie nic Ci nie jest. -ktoś wszedł do sali. Odwróciłem się, i zobaczyłem zmartwioną Mercedes. Kiedy zobaczyła, że Tini się obudziła, bez namysłu podbiegła do niej, by się przytulić.
-To może ja wyjdę. Pogadacie sobie.... -i wyszedłem przez białe drzwi.
Mercedes
Brunetka wygląda tak jak myślałam. Załamana. Od razu podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nic dodać, nic ująć <3
Blancowaa <3
Po chwili się od siebie odsunęliśmy i zacząłem.
-Dlaczego to zrobiłaś?... -mówiłem spokojnie, by nie wypierać na niej presji. Zauważyłam łzy gromadzące się w jej oczach. Po chwili spuściła głowę uwalniając je.
-Dlatego, że Pablo... powiedział mi, że Ty i tak umrzesz, że Chuck jest zbyt silny i takie tam... nie mogłam uwierzyć w Twoją śmierć, ale... miotały nade mną emocje... Przepraszam... -przytuliłem ją z całych sił.
-Ale nic Ci nie jest? Nie boli Cię? -szepnąłem nadal mając ją w swoich ramionach.
-Boli mnie tylko ręka, ale... Na prawdę przepra... -przerwałem jej.
-Nie musisz przepraszać. To nie Twoja wina... Kocham Cię.
-Ja Ciebie też... -złączyłem nasze usta w jednym, namiętnym pocałunku, wyrażającym tęsknotę, ból i cierpienie... Tak za nią tęskniłem... Codziennie, gdy jej nie było przy mnie nie mogłem myśleć o niczym
-Nie.... -nawet na mnie nie spojrzała.
-Dlaczego? Martina... -podniosłem jej podbródek. Widziałem w niej rozczarowanie, złość, smutek i kolejne łzy....
-Co się stało? -szepnąłem patrząc w jej piękne, czekoladowe oczy.
-Po prostu nie.... nie chcę. -teraz wiem, że coś ukrywa, bo zawsze jak kłamie, to marszczy zabawnie noskiem.
-No dobrze. Chociaż i tak wiem, że coś się musiało stać.
-Nie zaczynaj... Okey, powiedz mi ile tutaj będę i czy mam jakieś poważne rany, uszkodzenia...
-Będziesz tu siedzieć przez tydzień i jak na razie nic Ci nie jest. -ktoś wszedł do sali. Odwróciłem się, i zobaczyłem zmartwioną Mercedes. Kiedy zobaczyła, że Tini się obudziła, bez namysłu podbiegła do niej, by się przytulić.
-To może ja wyjdę. Pogadacie sobie.... -i wyszedłem przez białe drzwi.
Mercedes
Brunetka wygląda tak jak myślałam. Załamana. Od razu podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nic dodać, nic ująć <3
Blancowaa <3
Swietny!!!!!! Strasznie lubię twojego bloga ....
OdpowiedzUsuńBoski! Masz fajny styl pisania *-* Czekam na nexta niecierpliwie <3 Całuję ;* /Katarina
OdpowiedzUsuń