Bardzo Wam Dziękuję za te wspaniałe komentarze ;* Kocham W;as i wiele to dla mnie znaczy *.* Jeżeli na czyimś bloga zaobserwowanym przeze mnie nie komentuje to znaczy, że nie mam czasu. Nauka, dodatkowe zajęcia itd... Zrozumcie /

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 4 s. 3





4





     Dziewczyna obudziła się na kanapie w salonie. Było jeszcze ciemno, więc domyślała się, że jest noc. Spojrzała na zegarek i ujrzała 3 nad ranem. Jęknęła. Przeciągnęła się leniwie i wstała. Udała się do kuchni w celu, by napić się szklanki wody.
     Wyciągnęła z szafki szklankę. Sięgnęła po butelkę wody stojącą na blacie i nalała cieczy do naczynia. Westchnęła. Cały czas po głowie chodził jej Jorge. "Dlaczego mnie pocałowałeś?" zadawała sobie pytanie. "Przecież masz podobno dziewczynę, Roxy..." Zerknęła na swojego iPhone'a. Po dłuższym zastanowieniu się chwyciła go do ręki i wybrała numer do Lodovica'i. 
      Zaspana dziewczyna, jednak odebrała, nie patrząc kto dzwoni.
     - Halo? - usłyszała.
     - Cześć, Lodovica.
     - Martina?! Cześć... ale... po co dzwonisz do mnie o.. w pół do czwartej?...
     - Chciałam pogadać. Wiem, że to nie najlepsza pora na to, ale ... może inaczej. Pójdziemy dzisiaj na zakupy? 
     - Jasne. O 15.00? Tylko będziesz musiała przyjść po mnie do biura.
     - Okey. Dzięki. Dobranoc. - uśmiechnęła się.
     - Nie masz za co. Dobranoc. - także się uśmiechnęła i rozłączyła.


     Blondynka ubrana w czarną spódniczkę i białą koszulę podeszła do drzwi wierzowca, w którym pracuje jej przyjaciółka. Na kafelkach było słychać stukot jej czarnych koturn. 
     - Dzień dobry - powiedziała, gdy przywitał ją wysoki mężczyzna. - Gdzie znajdę pannę Lodovica'ę Comello?
     - Zaprowadzę panią. 
     Wziął ją pod ramię i szli po schodach. Przez drogę wypytywał ją jak ma na imię, kim jest dla Comello i takie tam. Aż w końcu dotarli.
     - Dziękuję.
     - Ależ nie ma za co, pani Stoessel. To była dla mnie przyjemność. - i odszedł.
     Dziewczyna stojąc przed drzwiami gabinetu jej przyjaciółki delikatnie zapukała.
     - Proszę! - usłyszała, więc weszła. A tam co ujrzała?... Lodovica'ę z Jorge'm.
     - Martina! Jak ja za Tobą tęskniłam! - krzyknęła i przytuliła ją z całych sił. Podczas tulenia spojrzała w oczy Jemu. Przeszedł ją dreszcz.Uśmiechnął się do niej delikatnie. Od razu przypomniała się im scena z wczorajszego pocałunku.
     - Jorge mogę się wcześniej zwolnić? - spytała błagalnie. 
     - Okey. Długo się nie widzieliście. Ale nie spóźnij się jutro do pracy. - zaśmiał się. Czarnowłosa uśmiechnęła się i pociągnęła blondynkę w stronę wyjścia.


     - Dlaczego się nie odzywałaś, jak byliśmy u mnie w gabinecie? Czyżbyś się bała konfrontacji z Jorge'm?
     - Widziałam się z nim już wcześniej. - wyjaśniła.
     - Uuu... Kiedy? - spytała ciekaw tego zdarzenia.
     - Wczoraj, no chyba nie dziś. 
     - No nie wiem... i co robiliście? - spytała poruszając dziwnie brwiami.
     - Gadaliśmy. O różnych rzeczach i... dowiedziałam się, że ma dziewczynę. Potem poszliśmy się przejść nad morze i... - przerwała. Uświadomiła sobie, że nie potrzebnie o tym wspomniała. - Nieważne.
     - Ważne. Gadaj. - zatrzymali się. Martina westchnęła.
     - Ugh... pocałował mnie. Już - zaczęła iść. - Zadowolona? - warknęła. Lodo przyśpieszyła i chwyciła ją za nadgarstek.
     - Jak to pocałował? Przecież ma dziewczynę!
     - Nie wiem! - między nie zapadła cisza.
     - Okey Tini... idziemy na te zakupy?
     - Jasne... 


     - No ale tato! - krzyknęła. Właśnie się dowiedziała, że za dwie godziny odbędzie się taka "impreza" w firmie z okazji jej otwarcia. Martina nie miała ochoty przez 4 godziny towarzyszyć synowi wspólniczki jego ojca - czyli Jorge.
     - Martina! Przecież tak się lubiliście! A teraz nagle co? - blondynka zamilkła. - No widzisz? Ubierz się ładnie, będę czekać w salonie.
     Zła odeszła do swojego pokoju.

     Stanęła przed szafą. W końcu po długich rozmyśleniach zdecydowała na białą sukienkę z kołnierzykiem i czarnym paskiem. Buty wybrała również czarne - szpilki. Przebrała się i tylko dopracowała swój wcześniejszy makijaż. Na rękę założyła złoty zegarek i sięgnęła po czarną torebkę. Zadowolona z efektu zeszła do swojego ojca.
   

     - Dzień dobry - przywitał się z wszystkimi German. - Oto moja córka, Martina.
     I wtedy wzrok wszystkich skupił się na tej młodej dziewczynie. Rozejrzała się po sali i zatrzymała wzrok na Jorge'u, który z uśmiechem na nią patrzył. Uniósł kieliszek z szampanem do góry, jakby robił "toast" i wypił jego zawartość.

Rozdział 8 s.3

     Kiedy nareszcie stanęli dojeżdżając do wynajętego domku, Martina się obudziła. Zasnęła w czasie podróży, przez co Blanco mógł w spokoju pomyśleć, popatrzeć się na nią bez zbędnych pytań.
     - Och ślicznotko... pora wychodzić. - powiedział sam do siebie. Wyszedł z samochodu okrążając go. Otworzył drzwi od strony ładnej blondynki i odpinając jej pasy, delikatnie wziął na ręce. Jej kruche ciało powoli się wtulało w jego tors. Uśmiechnął się do siebie.
     - Co ze mną robisz? … - spytała szeptem, nawet nie otwierając oczu.
     - Niosę cię do pokoju, nie widać? - zaśmiał się.
     - Mogłeś mnie po prostu obudzić. - spojrzała na niego mrużąc oczy bolące od światła.
     - Za słodko spałaś, nie zrobiłbym tego. - uśmiechnęła się rumieniąc.
     - No co? - ponownie się zaśmiał ukazując swoje śnieżnobiałe zęby.
     - Nic, nic... mógłbyś mnie wreszcie gdzieś odnieść? Trochę chce mi się spać... - zawtórowała mu.
     - Już... - wyjął klucze z kieszeni i otworzył drzwi. Wniósł ją do środka i zauważył kanapę. Położył na nią swoją byłą dziewczynę. - Zaraz ci przyniosę koc, okay? - kiwnęła głową, zamykając oczy. 
     Brunet cofnął się i zamknął wcześniej otwierane drzwi. Wszedł do każdego pokoju i po 4 próbie w końcu go odnalazł. Zabrał go z białej pościeli. Zbiegł szybko po schodach i gdy znajdował się już w salonie, przykrył nim blondynkę.
     - Słodkich snów, kochanie... - ucałował jej czoło. Postanowił po przynosić walizki, posprzątać tu trochę i rozpakować się, a to wszystko mając słuchawki w uszach. 


     Po dwóch godzinach nareszcie skończył. Był zmęczony, więc udał się do salonu. Usiadł na fotelu i spojrzał przez okno. Nagle wpadł na pomysł. Wstał i kucnął przy Martinie. Delikatnie zaczął ja budzić szturchając w łokieć. 
     Ale nie skutkowało. Wpadł na drugi pomysł. Pochylił się i musnął jej szyję. Ruszyła się. Ponownie to zrobił. Kiedy otworzyła oczy i zauważyła jego, przyssanego do jej szyi momentalnie się podniosła.
     - Co ty wyprawiasz?! … - krzyknęła wstając z kanapy.
     - Chciałem cię obudzić. - powiedział uśmiechając się.
     - Następnym razem dostaniesz w ryj, Blanco. - syknęła. - Po co mnie obudziłeś? 
     - Jestem zmęczony. Poszlibyśmy razem na plażę, odprężyli się... co ty na to?
     - Gdzie są moje ciuchy?… - spytała cicho zgadzając się na jego propozycję.
     - Pierwsze drzwi po lewej, jak wchodzisz do kuchni. Kuchnia jest tam. - wskazał dłonią za nią. Przytaknęła i ruszyła, by się przebrać w strój kąpielowy.

     Martina ubrała na siebie wybrany strój, chwyciła wcześniej przyszykowaną torbę i wyszła przed budynek, gdzie miała czekać na Jorge. Kiedy się zjawił poszli razem na plażę.

Wracam? Nie mam pojęcia...


Witam Wszystkich.

Nie było mnie 3 miesiące. dużo się pozmieniało. Od tego czasu dodałam rozdział z notką na drugim blogu.Od Przyjaźni Do Miłości ~ Leonetta ) 

                          -        Hmmm.... nawet nie wiem co napisać... Zawiesiłam blogi... 
Ale ten rozdział krótko zaczęłam, i przy wolnej chwili dopisywałam po kawałku... Stwierdzam, że długość jest dobra... 
Więc widząc ten post, domyślacie się, że postanowiłam coś dodać. Nie było mnie ok 3 miesiące. I wiecie co? Nawet jeśli bym dalej pisała, to bym tego rozdziału nie dodała.
A jednak. 
Pochłonęła mną książka "Hopeless" i "Losing Hope" autorki Colleen Hoover.
I dam sobie rękę uciąć pisząc, że one są niesamowite. Genialne. Piękne. 
Zakochałam się w tej serii i zupełnie inaczej podeszłam do spraw z bloggerem.
Po słowach autorki, mówiących, że jej marzenie z dzieciństwa się spełniło, wracając do niego po latach, pomyślałabym, że dlaczego nagle miałabym ja stracić tę szansę?
Notka się przedłużyła. Trudno xd.
Nie chcę stracić tej szansy.
Nie wiem jak na razie, czy chcę wrócić do bloga "Życie Martiny", albo "Nienawiść jest siłą przyciągającą tak, jak miłość".           -

Nie jestem jeszcze niczego pewna.
Ale się nie poddam.
Będę się starała dodawać posty przynajmniej co jakiś czas. 
Albo zacznę nową historię ?
Już sama nie wiem...
Piszcie. odpowiadajcie. komentujcie... 
Jestem ciekawa waszej reakcji :)


poniedziałek, 23 marca 2015

Zawieszam bloga.

Ugh... Na prawdę mi to trudno pisać, ale jak widać zawieszam bloga. Oraz pozostałe dwa. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Miał być rozdział - nie ma. Zawiodłam na całej linii... Postu nie było chyba z 3 tygodnia, a ja dopiero teraz się tłumaczę, ale myślałam, że mi to minie, jednak... Nie jestem sobą, i nie mogę nic napisać. Wena twórcza opuściła mnie totalnie, do tego dochodzą nie łatwe problemy osobiste... no i zrozumcie. Też szkoła ma duże znaczenie w tej sprawie, ugh.... Czuję się koszmarnie z tym, że nie wiem nawet jak napisać dla Was następny rozdział...
Nie mam zielonego pojęcia kiedy go odwieszę, ale jak na razie myślę, że to trochę potrwa...
Wierzę, że pomimo, iż mam problemy, to mnie nie opuścicie i poczekacie <3
Bo na pewno do Was wrócę ;)
Pozdrawiam ~
PS Wesołych Świąt ! ;DD

piątek, 27 lutego 2015

Nowy Blog ! xd

No to tak. W tym poście (jak się domyślacie) przedstawię Wam mojego nowego bloga. xd "Od Przyjaźni Do Miłości ~ Leonetta" [KLIK] ;D Jest na nim dopiero przedstawienie i prolog, ale już za tydzień pojawi się również I rozdział. Zapraszam Was oczywiście do zajrzenia w link, być może Wam się spodoba i będziecie śledzić miłosną przygodę naszych dwóch ulubionych bohaterów - Violetty i Leona. A teraz takie małe info dla Kathy.

 Nazywa się on
- Miałam Wam dopiero udostępnić bloga, kiedy będzie na nim już prolog oraz I rozdział, więc, proszę, nie bądź na mnie zła ;c -
No i to tyle ;d
Jeszcze raz Was zapraszam do zajrzenia do nowego bloga, no i oczywiście do obserwowania, czytania - o ile Wam się podoba xd
Kocham i Pozdrawiam ;** <333

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 12 s.3

Na początku chciałam Was zaprosić na blog mojej przyjaciółki ☺[KLIK]
   
    Blondynkę obudziły czyjeś kroki w jej pokoju. Otworzyła zaspana oczy pocierając je dłonią i spoglądając na swojego chłopaka uśmiechnęła się.
     - Co ty wyprawiasz? - palnęła przyglądając się, jak po cichu próbuje coś odszukać. Wystraszył się. Szybko odwrócił się w jej stronę rumieniąc delikatnie.
     - No... wiesz... zrobić ci śniadanie? - wywinął się od odpowiedzi.
     - Nie, dziękuję. A teraz powiedz mi. Czego szukasz? - podniosła pytająco brwi.
     - Ymm... nie ważne. Może jednak chcesz to śniadanie, kochanie? - zaśmiała się pod nosem widząc go zakłopotanego.
     - Nie, nie chcę. Co chcesz znaleźć? Jorge... - spojrzała na niego zaciskając usta.
     - Oj, no bo... nie wiem jak ci to powiedzieć... - podrapał się po głowie ruszając w jej kierunku. Po chwili usiadł obok niej na łóżku chwytając jej gładką dłoń.
     - Prosto z mostu. - zaczął bawić się jej palcami spuszczając głowę w dół.
     - Rugge... zgubił jaszczurkę. W domku. Naszym. Próbujemy ją odnaleźć, żeby dziewczyny nie były złe i nie zaczęły piszczeć. Jesteś wkurzona?… - zaśmiała się.
     - Nie... tylko jak zobaczę tą jaszczurkę w swoim łóżku to... - nie dokończyła, gdyż przerwały jej krzyki jednej z przyjaciółek. - Chyba się znalazła. - wstał. - Już uciekasz? 
      - Idę po gada. Póki wiadomo, gdzie jest. - zaśmiał się. Zawtórowała mu. Pochylił się nad jej twarzom i musnął czule jej policzek. - Kocham cię.
     - Ja ciebie też. - posłał blondynce szeroki uśmiech i opuścił pomieszczenie kierując się do pokoju, z którego wciąż było słyszeć piski dziewczyn.
     Blondynka opuściła łóżko podchodząc do wielkiej walizki leżącej na podłodze obok stoliku. Otworzyła ją powoli i poszukała wśród ciuchów krótki kombinezon. Zabrała też biały zwykły strój kąpielowy. Udała się do łazienki. Ubrania położyła na szafce przed lustrem. Zdjęła z siebie pidżamę i weszła pod prysznic. Odkręciła wodę i po chwili poczuła zimne krople muskające jej skórę. Przeszedł ją przyjemny dreszcz.
     

     Blondynka ruszyła w stronę kuchni. Poczuła pyszny zapach gofrów. Uśmiechnęła się do siebie wchodząc do środka. Odwrócony plecami stał, kładąc powoli, by się nie oparzyć, gofry na talerz. Zauważyła, że na jego twarz wkracza uśmiech. Chwycił miseczkę z zawartością bitej śmietany i ułożył ją na jedzenie. Odstawił ją na bok i zabrał drugą, z owocami. Na bitą śmietanę wpadły maliny, porzeczki i inne owoce leśne. 
     Odwrócił się i ujrzawszy swoją ukochaną, jego kąciki ust wygięły się w górę jeszcze bardziej.
     - Zrobiłem ci śniadanie. Musisz coś zjeść. - oznajmił poważnym tonem. Zaśmiała się, podchodząc do niego.
     - Ale potem idziesz ze mną na plażę. - zarzuciła swoje ręce na jego szyję.
     - Z moim skarbem? Oczywiście. - zbliżył się do jej ust, gdy nagle usłyszeli zbliżający się odgłos czyichś kroków. Nie wiedzieć czemu, dziewczyna odskoczyła od partnera. 
     Spojrzał się na nią pytająco.
     - Oni nie mają zielonego pojęcia o tym, że jesteśmy razem. Roxy jest pewnie załamana, po waszym zerwaniu. Nie zareagowałaby dobrze na wieść, że się zeszliśmy. -szeptała powoli, by zrozumiał każde słowo. Skinął głową. Zrobiło mu się przykro, ale wiedział, że ma racje. Roxy poczułaby się okropnie. Z drugiej zaś strony był poruszony, że jego dziewczyna tak troszczy się o innych.
     - Okay. - rzucił trochę zły. Odsunęli się delikatnie od siebie.
     Do środka wszedł Ruggero z ponurą miną. Momentalnie skierował się do lodówki. Otworzył ją i zaczął przeglądać zawartość.
     - Co jest? - spytała opierając się o blat kuchenny.
     - Mercedes jest zła na mnie za to, że w ich pokoju była jaszczurka. Przecież to tylko gad! - odwrócił się zabierając ze środka karton soku pomarańczowego. - Nie rozumiem jej powodów fochów! Jaszczurki już przecież nie ma. - zaśmiała się.
     - Być może nie lubi się budzić z gadem pod kołdrą. - palnęła. - Ale się nie martw, na pewno się pogodzicie. - spoważniała powstrzymując śmiech.
     - Dobra, lecę. Dzięki. - przytaknęli w geście zrozumienia. Tym razem on się zaśmiał. Podnieśli brwi do góry, zastanawiając się o co mu może chodzić. Podszedł do nich bliżej i wyszeptał.
     - Za gofra. - skradł jednego z talerza i pośpiesznie wkładając go do buzi uciekł z kuchni.
     - Zabrał mi gofra. - jęknęła. 
     - Masz jeszcze trzy. Idę się spakować i jak zjesz to pójdziemy na tą plażę.
     - Okay. - czule pocałował ją w polik i zniknął zanim zdążyła się odwrócić, by go jeszcze zobaczyć. 
     - No to jemy... - powiedziała sama do siebie siadając do stołu oraz zabierając gofra z talerzyka.


     
     Zakochani szli trzymając się za ręce. Na boso deptali piasek, delektując się jego ciepłem. Dzisiaj było dosyć gorąco, więc gleba się nagrzała. Oboje cieszyli się z chwili, w której mogą zachowywać się normalnie i nic nie ukrywać przed swoimi przyjaciółmi. Mogą nadrobić ten czas rozłąki.
     - Kochanie...?
     - Tak? - odpowiedziała mu na pytanie, pytaniem.
     - Jak myślisz, długo będziemy musieli zwlekać, z powiedzeniem prawdy naszym przyjaciołom?
     - Nie myśl o tym. W końcu nadejdzie dobry moment i im powiemy. - ścisnął jej dłoń.
     - No dobrze... Kocham cię. - zatrzymali się spoglądając sobie w oczy.
     - Ja ciebie też. Bardzo... - przybliżył się. Pochylił głowę do jej ust i przymknęli oczy. Obydwojgu serce przyśpieszyło. Dziewczyna już czuła jego oddech na swojej twarzy, gdy nagle usłyszęli dźwięk piosenki Love Me Like You Do - Ellie Goulding. Odsunęła się od swojego chłopaka wyciągając pośpiesznie swój telefon z kieszeni.
     - To Lodovica. Może lepiej odbiorę...


   
   
     

niedziela, 1 lutego 2015

Rok bloga ! ;D ;*


Wytrwaliście ze mną ten cały długi rok. Bardzo chciałam Wam podziękować za komentarze <3 Dzięki bloggerowi i w dużej mierze Wam wybrałam swoją drogę. Pokochałam pisanie, zaczęłam czytać więcej książek. Przez ten rok dużo się zmieniło. Mamy inny wygląd bloga, inaczej też piszę rozdziały. Staram się bardziej szczegółowo wszystko opisywać, jednak nie zawsze mam taki dobry humor ;/ Napisałam dla Was 1 część One Shot'a, o której kompletnie zapomniałam xd Nie mam pojęcia, czy ją dokończę, gdyż nie wiem co dalej napisać. W ankiecie z zapytaniem czy ktoś z Was weźmie udział w konkursie na OS, 7 osób zaznaczyło odpowiedź "TAK", a 6 "NIE". Byłoby mi miło, gdybyście pod tym postem napisali, czy jednak bierzecie udział. Jeśli ktoś by chciał, to mógłby wykorzystać właśnie tą pierwszą część o nazwie "Przyjaźń damsko-męska istnieje... do czasu". Chciałam bardzo podziękować za 3 nominacje do Liebster Blog Award na tym blogu. Za wsparcie, które dostaję od Cis ;* To miejsce na zawsze pozostanie w moim sercu. Każdy komentarz z Waszej strony sprawia, że nawet jeśli mam zły humor, na moich ustach widnieje uśmiech. Nie piszę tego, by Wam 'słodzić' czy coś takiego, tylko by Wam podziękować za ten wspaniały rok. Wiem, że większość z Was wyłączyła tą stronę po przeczytaniu pierwszego zdania xd Dokładnie rocznica mija jutro - 2 lutego 2015 roku. W dzień moich urodzin <3 Cieszę się, że mogę ją obchodzić w tak ważnym dla mnie dniu :) Ta data będzie miała teraz dwa znaczenia. Myślę, że kolejny rok będzie równie nagromadzony takimi niezwykłymi zdarzeniami, jak ten. Pamiętam, że jak zaczynałam, to jeszcze się śmiałam, że takiego badziewia nikt nie przeczyta. A tu bum! ;d Przez te 365 dni uzyskałam ok. 10 tysięcy wyświetleń ! <3 I to wszystko osiągnęłam dzięki Wam ^.^ Zabieram się do napisania rozdziału 12 z sezonu 3. Postaram się go napisać długiego, by zaznaczyć Naszą długą pracę przez rok 2014-2015 :)

Pozdrawiam, Buziaki ;* 

wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 11 s.3

     Kochany Cisverku77 <3 
     Podsunęłaś mi genialny pomysł ^.^
     Bardzo Ci dziękuję ;*
     Dedykacja dla Mojej Najcudowniejszej <33 (cisver77)  :)

      Po kilku minutach myślenia odpowiedziała.
     - Dziewczyny... nie wiem. Jakoś nie sprzyja mi humor. Wkurzam się o byle co. Może lepiej będzie, jak wrócę do domku.
     - Nie, zostań z nami. Tylko powiedz... czy to nie ma żadnego związku z Jorge? - zapytała Mercedes, a ta spłonęła rumieńcem.
     - Nie, nie... - już widziała, że przyjaciółki chciały coś powiedzieć, jednak podeszła do nich uśmiechnięta Roxy. Blondynka się zdziwiła. Przecież w końcu się pokłócili. Tak przynajmniej sądziła po zachowaniu bruneta po rozmowie ze swoją byłą dziewczyną. Zaczęła się zastanawiać, czy w ogóle zerwali. Być może Blanco stchórzył i wciąż są razem.
     - Mogę się do was dosiąść? - kiwnęły twierdząco głową. Rozłożyła ręcznik obok dziewczyn i położyła się na nim. - Och, tak za nim tęskniłam... - rozmarzyła, przyglądając się z zainteresowaniem chłopakowi.
     - Jak wam się układa? - postanowiła spytać Castillo. Na pewno się czegoś o nich dowie.
     - Wspaniale. Znaczy, czasami zdarzają się kłótnie ale dajemy sobie radę. Jest taki kochany... Cieszę się, że tak dobrze nam się układa. Kto by go nie chciał? - zapytała z ironią i prychnęła uśmiechając się szeroko. Zrobiło jej się smutno. Czyli jednak ją okłamywał...
     - Gratuluję wam. Złóż mu ode mnie najszczersze życzenia. - uśmiechnęła się sztucznie i wstała zabierając rzeczy. Rudowłosa głośno westchnęła. - Jakby co będę dzwonić.
     - Pójdę z tobą. - rzuciła Lodovica. Niechętnie kiwnęła głową i skierowały się w stronę mieszkania.
     Szli chwilę milcząc. Kiedy odeszli na bezpieczną odległość, kiedy nikt ich nie mógł usłyszeć czarnowłosa zaczęła swój wywiadzik.
     - Martina, ty i Jorge... - szybko jej przerwała.
     - Nie, przestań. Teraz będziesz mi mówić, że coś jest na rzeczy, że ja i on... wiesz o co mi chodzi.
     - Ale czemu? - podniosła głos. - Nie zaprzeczysz chyba temu, że coś do niego czujesz?! Błagam cię Tini!
     - A jak ci powiem, że cholernie go kocham, tęskniłam przez cały pobyt w Nowym Jorku i boli mnie, że jest z inną dasz mi spokój?
     - No to powiedz. Ale wiesz. Przyjaciółek się nie okłamuje, więc jeśli powiesz to czystą prawdę. - uśmiechnęła się przebiegle, a blondynce natychmiast znikło z twarzy zadowolenie.
     - Matko... Lodovica nie chcę o tym rozmawiać. Dobra, nadal coś do niego czuję, ale przestań mnie już męczyć. Mam tego wszystkiego dość, a jestem tu tydzień. Jeszcze trzy i wracam do NY. Chcę miło spędzić czas z moimi najbliższymi, zanim znowu wyjadę.
     - Okey. - dalej szli w ciszy.


     Dziewczyna siedziała na łóżku czytając "Gwiazd Naszych Wina". Bardzo spodobała jej się ta książka i chciała jak najszybciej ją skończyć. Jednak po niedługim czasie usłyszała pukanie do drzwi. Powiedziała uprzejmie "proszę", a do środka wszedł wysoki brunet. Spojrzała w jego stronę. Nie miała chęci z nim rozmawiać, ale skoro tu przyszedł to musiał mieć jakiś konkretny powód.
     - Hej, moglibyśmy porozmawiać? To bardzo, bardzo ważne. - jego wyraz twarzy wyrażał smutek, przygnębienie. Zamknęła książkę zaznaczając granatową zakładkę strony, gdzie skończyła czytać. Usiadł obok niej na łóżku i chwilę zastanawiał się, jak zacząć.
     - Słuchaj, Tini... Ja i Roxy to temat zakończony. Chciałb...- przerwała mu.
     - Tak sądzisz? Roxy jeszcze dzisiaj na plaży chwaliła się, jakiego to ma wspaniałego chłopaka. Znasz kogoś innego o imieniu Jorge Blanco? - podniosła znacząco brwi do góry.
     - Nie wiem, co wygaduje ale dzisiaj z nią zerwałem. Nie przejmuj się nią. Tylko ty jesteś najważniejsza w moim życiu. To z tobą chciałbym je przeżyć. Kocham cię najmocniej na calutkim świecie. Kiedy Diego cię zdradzał, a ty się o tym dowiedziałaś, przeżywałem piekło. Było mi tak strasznie ciężko patrzeć, jak płaczesz, jak jesteś załamana... - zaśmiał się delikatnie drżącym głosem. - Jak byłem mały brzydziły mnie te czułe słówka typu "jesteś jak powietrze, bo bez powietrza nie możesz żyć" i tak dalej, ale... poznałem cię i mogę tak powiedzieć. W Madrycie tęskniłem za tobą cały czas. Wiem, że możesz mi nie wierzyć... w końcu związałem się z inną dziewczyną, ale... myślałem, że wreszcie mi przejdzie, że.. zapomnę o tobie i ułożę sobie życie z kimś innym. Pomyliłem się. Fakt, Roxy jest bardzo fajną, ładną i wierną partnerką, ale... gdy przyjechałem tu, do Buenos Aires, gdy wszedłem do niegdyś twego domu, zobaczyłem cię... wszystko uderzyło we mnie z podwójną siłą. Jakby chciało mi przypomnieć o tym wszystkim, kiedy byliśmy razem. O tobie. - do oczu napłynęły jej łzy. - Zdałem sobie sprawę, że przy Roxy nie czułem nigdy takiego uczucia. Moje uczucia do ciebie już chyba nigdy nie zmaleją, Kocham cię Martina i pamiętaj, że zależy mi na tobie, jak na nikim innym. I tym razem nie dam ci uciec do Nowego Jorku. Inaczej nie wiem co sobie zrobię. Drugi raz nie wybaczę sobie, że odpuściłem taką osobę, jaką jesteś ty. - pierwsze łzy spłynęły po jej policzkach. Przytulili się do siebie. Wybuchnęła głośnym płaczem. Chłopak dodając jej otuchy zaczął muskać delikatnie opuszkami palców jej plecy. - Błagam, nie płacz przeze mnie. - zaśmiał się, próbując sam zatrzymać cisnące się łzy do jego oczu.
     - Jorge, jja.. jjja też cię, kkocham... - wydusiła wreszcie z siebie płaczliwym głosem. Uśmiechnął się.
     - Nie płacz już. - odsunęła się od niego, by spojrzeć mu w oczy. Były zaczerwienione, jakby sam miał się zaraz popłakać. - Bardzo za tobą tęskniłem... - wyszeptał.
     - Ja też... - ucałował jej czoło. - Ale teraz będziemy już na zawsze razem. Aż po grób. - uśmiech wkroczył na jej twarz.
     - Tak... Będziemy... - poczuła ogromną euforię. Przytuliła go z całych sił.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 10 s.3

     - Cześć. A ty pewnie jesteś Roxy? - zapytała, a ta skinęła głową. Delikatnie się uśmiechnęła.
     - Jesteś tutaj sama? - spytała.
     - Nie, przyjechałam jeszcze z twoim chłopakiem. - burknęła. Postanowiła sprawdzić jego reakcję na widok czerwonowłosej. - Jorge! Zejdź szybko! Chyba zepsułam zmywarkę! - krzyknęła i po chwili było słychać, jak biegnie po schodach.
     - Coś się stało? - wszedł do środka. Zdziwiony spojrzał na wszystkich. Najdłużej jego wzrok wisiał na jego partnerce. - Roxy?... - delikatnie się uśmiechnął, a ona rzuciła mu się na szyję.
     - Tęskniłam! Oj, kocham cię, bardzo mocno... - patrzyła na nich z nienawiścią w oczach.
     - Jja... Roxy musimy porozmawiać. - oznajmił trzęsącym się głosem, jąkając. Zmarszczyła brwi. Chwycił jej nadgarstek i wyprowadził z pomieszczenia zabierając do swojego pokoju.
     Nikt z obecnych nie zrozumiał zachowania ich przyjaciela. Poza Martiną. Wiedziała, że pewnie teraz z nią zrywa. Miała wielkie poczucie winy. Mogła nie wracać. Byłoby jak dawniej, a oni za niedługo z pewnością, by się hajtnęli. Takie miała przypuszczenia.
     - A mu co? - pytali, ale blondynka nie zwracała na nich uwagi.
     - Idziemy się poopalać i pokąpać? - spytała, a wszyscy kiwnęli głową.
     Poszli się przebrać w stroje kąpielowe. Martina udała się w stronę swojego pokoju. Narzuciła na siebie czarną dużą, szeroką bluzkę, która sięgała jej do połowy ud. Na stopy założyła również ciemne japonki i chwyciła swoją torbę. Włożyła do środka ręcznik, klucze od domku, książkę John'a Green'a, której nie skończyła czytać, miętową gumę do żucia, okulary przeciwsłoneczne oraz małą butelkę wody mineralnej.
     Niezbyt zadowolona wyszła przed budynek czekając na resztę swoich przyjaciół. Wyjęła swoją komórkę i sprawdziła godzinę oraz, czy nie ma jakiejś nieodebranej wiadomości lub połączenia. 13.00 i nikt nie próbował się z nią skontaktować.
     Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciła się i ujrzała zdenerwowanego Jorge. Szybko spuściła z niego wzrok. Westchnął głośno.
     - Nie mogę w to uwierzyć... Idziesz gdzieś? - kiedy spostrzegła się, że drugie zdanie było skierowane do niej momentalnie na niego spojrzała. Podniósł brwi.
     - Jjja... nna plażę z resztą. - jąkała się. Nie miała pojęcia, jak ma się zachować. - Coś się stało? - postanowiła zapytać. Prychnął.
     - Nienawidzę jej. - syknął z wyraźnym zdenerwowaniem. Zdziwiła się.
     - Roxy? - palnęła. Spojrzał w jej oczy. Poczuła, jak fala gorąca spłynęła po jej ciele.
     - Tak... - spuściła głowę. Była ciekaw tego, co się wydarzyło pomiędzy nią, a brunetem. Niespodziewanie podszedł do niej i ją przytulił. Zaskoczyło ją to. - Przepraszam... ale tylko w twoich ramionach mogę się uspokoić. - zrobiło jej się ciepło na sercu. Delikatnie się uśmiechnęła. W tej chwili z domku wyszedł Rugge i Diego. Szybko się od siebie odsunęli. Oboje byli zakłopotani, jednak nie dali po sobie tego poznać.
     - Co wy robicie? - spytał czarnowłosy. Dziewczyna nie miała zielonego pojęcia co powiedzieć. Nikt nie wie, co pomiędzy nimi się dzieje.
     - Nie mogę przytulić przyjaciółki? - odpowiedział pytaniem podnosząc znacząco brwi do góry.
     - Możesz... - burknął i ze środka wyszli ich przyjaciele.
     - Idziemy? - zapytała Lodovica, a wszyscy ruszyli w stronę plaży.


     Kiedy wreszcie dotarli chłopaki poszli w stronę wody, a dziewczyny rozłożyć ręczniki, na których się następnie położyły. Ściągnęły zbędne do opalania ubrania, pozostając w samych strojach kąpielowych. Od razu zaczęły plotkować.
     - Tini! - krzyknął ktoś za jej plecami. Odwróciła się w celu sprawdzenia, kto ją woła. Oczywiście zobaczyła bruneta zapraszającego ją do wody. Przecząco kiwnęła głową z grymasem na twarzy. Chłopak spojrzał się na nią głupio i ruszył w jej kierunku. Wiedziała, co zamierza. Westchnęła zrezygnowana.
     - Nawet się nie waż mnie dotknąć. - odparła chłodnym tonem. Nie posłuchał jej. Można nawet powiedzieć, że brutalnie zarzucił ją sobie przez ramię i wracał do chłopaków.
     - Puść  mnie idioto! - wrzasnęła wkurzona. Próbowała jakoś go powstrzymać, ale w nerwach nie mogła wpaść na jakiś dobry pomysł. Aż to się stało. Puścił ją i wpadła do morza, pociągając go w pośpiechu za szyję, przez co również cały wpadł do wody. Zimna ciecz ochłodziła jej rozgrzane ciało.
     Szybko się wynurzyła. Czekała pochłonięta wściekłością na bruneta. Gdy tylko zauważyła jego głowę uśmiechnęła się sztucznie. Przetarł dłonią oczy i jego wzrok skierował się na słodką blondynkę.
     - Pojebało cię?! - wszyscy się na nich spojrzeli. - Mówię, że masz mnie zostawić, to jak jakiś zasrany idiota mnie tu wciągasz! Po co niby?! Dało ci to jakąś satysfakcję, że zrobiłeś mi na złość i jestem cała mokra?! - zrobiło mu się przykro. W końcu miał to być "romantyczny" żart, taki jaki jest w wielu filmach, a ona go skrzyczała wyzywając. Zabolało go. Po chwili zdała sobie sprawę z tego, że powiedziała coś, czego tak na prawdę nie zamierzała. Emocje nią zawładnęły i nie panowała nad sobą.
     Wyszła z morza nadal trochę zła, ale również gryzło ją poczucie winy. Położyła się obok dziewczyn na ręczniku patrząc na Blanco. Stał tam ciągle z głową delikatnie opuszczoną. Chłopaki do niego podeszli i zaczęli rozmawiać.
     - Dlaczego go tak potraktowałaś? - spytała zdziwiona rudowłosa.
     - Nie wiem... - burknęła zasuwając okulary na oczy chcąc dalej się opalać.
     - No ale... - zaczęła Mechi przewracając oczyma. - chyba musiałaś mieć jakiś powód. Gadaj. - podniosła się do pozycji siedzącej. Po kilku minutach myślenia odpowiedziała.

sobota, 10 stycznia 2015

LBA #3 ! ;D

Bardzo dziękuję za nominację do Liebster Blog Award od Zuzy Verdas z bloga Opowiadania o Prawdziwej miłości - Leonetta ! <3

Pytania od Zuzy:
1. Od kiedy piszesz swojego bloga?
   - Od 2 lutego 2014 roku :) W dniu moich urodzin ;d
2. Ile masz lat?
   - 13 ;D
3. Skąd wzięłaś pomysł na opowiadania?
   - Właściwie to z filmów, seriali, z wydarzeń, które stały się w moim życiu ;) Do głowy wpadają mi pomysły na rozdział, a potem samo tak leci :)
4. Ulubiona książka?
   - Szczerze? Takich książek jest z 5 xd Ale jeśli miała bym wybrać tą jedyną, to byłaby to chyba "Gwiazd Naszych Wina" autorstwa John'a Green'a ;d Cudna <33
5. Ulubiony aktor i aktorka z VIOLETTY?
   - Hmm... ;d Oczywiście nie mogę się zdecydować xd Jorge Blanco i Ruggero Pasquarelli oraz Mercedes Lambre i Candelaria Molfese <3
6. Piszesz pamiętnik?
   - Tak ;D Na początku nawet chciałam sobie kupić a'la Violetty ale stwierdziłam, że jednak wolę normalny zeszyt xd
7. Ulubiona piosenka?
   - Uuu... dużo by ich było xd Ale jak się nad tym zastanowię to do głowy przychodzi mi utwór David'a Guetta'y "Dangerous" <333
8. Opisz siebie w trzech słowach.
   - Matko... no to tak. Dziwna, szalona, twórcza xd
9. Czytasz mojego bloga?
   - Jakoś jeszcze się na niego nie natknęłam wcześniej ;/ Ale wczoraj wieczorem się za to zabrałam :) Czytałam na komórce, więc niestety nie mogłam nic skomentować ;/ Dzisiaj już skończyłam czytać wszystkie Twoje wpisy ;d Cudowne rozdziały <33 + masz nowego obserwatora ! xd

Blogi, które ja nominuję to:

Moje pytania:
1. Czytasz mojego bloga? ;d
2. Co Cię skłoniło do założenia tego bloga? ^^
3. Kim byś chciała zostać w przyszłości? oO
4. Ile masz lat? ;)
5. Od jak dawna piszesz opowiadania? c:
6. Podoba Ci się 3 sezon "Violetty"? <3
7. Przyznaj się xd Ulubiony aktor/aktorka z serialu? :)
8. Masz jeszcze jakieś inne pasje prócz pisania? ^.^

Blogi, które nominowałam są na prawdę cudowne <3 Autorzy mają wielki talent <3 Chiałabym jeszcze dopisać 3 blogi, jednak się powstrzymałam, ponieważ i tak chyba za dużo tych nominacji xd Przepraszam, ale nie umiem wybrać C: Po prostu są za genialne! Gratuluję Cisver77, Cherry, Nath, xAdusiax, Andżelaa. G ;* <33

Oraz jeszcze raz chciałabym podziękować Zuzie Verdas za nominację <33 To wiele dla mnie znaczy! ;*


niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 9 s.3

Rozdział zadedykowany Najwspanialszej Cisver77 <33
W końcu wróciłaś ! *o*
Nie poddawaj się ;*
Masz wielki talent :)


     Blondynka leżała na kocu opalając się. Na nosie miała okulary, przez co mniej raziło ją słońce w oczy. Co jakiś czas zmieniała pozycję, by opalić całe ciało. Teraz leżała na brzuchu czytając książkę John'a Green'a. W spokoju się relaksowała, podczas gdy jej towarzysz wygłupiał się w wodzie.
     Nagle poczuła, jak coś zimnego i mokrego dotknęło jej pleców. Szybko odwróciła głowę.
     - Nawet nie próbuj, idioto. - burknęła chłodnym tonem. Lecz on się nie przejmował słowami dziewczyny. Usiadł na jej pupie i położył swe dłonie na plecach. Kiedy tylko to zrobił blondynka bardzo się zdenerwowała.
     - Blanco dzisiaj nie przeżyjesz! - wrzasnęła. - Zejdź ze mnie. - syknęła. On nic sobie z tego nie robił.
     - Ale dlaczego od razu się wściekasz? Wyluzuj trochę... - zaczął się bawić palcami.
     - Kiedy ty... mi dajesz do tego powody. - spojrzał się na nią pytająco.
     - Co? - zapytał uświadamiając sobie, że nie patrzy teraz na niego i po samej minie się nie zorientuje.
     - Dajesz mi powody do tego, bym była zła na ciebie?  Wiesz co? Chyba wracam do domku. Mam dość twojego towarzystwa. - wstał. Zawtórowała mu i zwinnym ruchem zabrała koc, rzuciła książkę do torby. Szybkim tempem ruszyła w stronę wcześniej wspomnianego miejsca. Chłopak momentalnie chwycił swój ręcznik i podbiegł do swojej byłej dziewczyny.
     - Co się dzieje? Cały czas traktujesz mnie, jakbym był... - przerwał i powtórzył poprawiając swą wypowiedź. - Jakby mnie tutaj nie było. - specjalnie podkreślił słowo nie.
     Poczuła ukłucie w klatce piersiowej, ale zachowała kamienną twarz. Milczała. Jorge przybliżył się do niej delikatnie i złapał za podbródek.
     - Kocham cię, zrozum to... - szepnął i wpoił się w jej rozgrzane usta.
     Początkowo stała jak wryta. Nie potrafiła się ruszyć. Jednak po dłuższej chwili oddała pocałunek i powoli się do niego zbliżyła. Potem jednak zdała sobie sprawę z tego co robią, ale te jego usta...
     Kiedy już do gry miał dołączyć język bruneta szybko się od niego oderwała.
     - Zdradziłeś Roxy palancie! - krzyknęła przypominając sobie o jego dziewczynie. Poczuła wstręt do własnej osoby.
     - Martina, proszę cię... nie myśl teraz o niej... pomyśl o nas... kocham cię, skarbie... - chciał ponownie złączyć ich usta w pocałunku, ale blondynka gwałtownie go odepchnęła. Odeszła zostawiając go samego na plaży.


     Brązowooka siedziała w kuchni i jadła sobie na kolację sałatkę owocową. Już miała jabłko w buzi, gdy ktoś wszedł do mieszkania. Przestraszyła się. Do ręki chwyciła nóż i delikatnie się odsunęła do tyłu. Jorge był u siebie w pokoju, więc nie mógł przez nie przejść.
     Ale do środka weszła grupka przyjaciół. Odetchnęła z ulgą i odłożyła na blat ostre narzędzie.
     - Martina?! A ty nie w Nowym Jorku?! - wrzasnęła na cały dom, dosłownie, zdziwiona, jak i ucieszona. Kiwnęła twierdząco głową, a Candelaria momentalnie podbiegła do niej się przytulić. Cicho się zaśmiała. 
     - Cześć. To pewnie ty jesteś Martina Stoessel, tak? - spytał ją damski głos. Szczęśliwa podniosła głowę, by spojrzeć na tą osobę, jednak gdy ujrzała tą barwę włosów jej uśmiech zniknął z twarzy. Wiedziała dobrze, kto to jest.