Martina
Obudziłam się rano, wcześnie rano. I na dodatek dlatego, że ktoś dosyć głośno rozmawiał w kuchni. Spojrzałam na Jorge, śpiacego obok mnie. Miał tak słodko rozczochrane włosy. Spał delikatnie chrapiąc pod nosem. Uśmiechnęłam się do siebie.
Wstałam z kanapy i ruszyłam w strone dobiegających hałasów. Co tam zobaczyłam? Elizabeth stała opierając się o lodówke i Ruggero, który podtrzymywał się ręką o ściane. Rozmawiali o czymś.
-Ale... nie. Nie wiem.
-No proszę. -nalegał, w tym momencie dałam o sobie znać.
-Hejka, nie przeszkadzam? -w chwili, gdy mnie spostrzegli od razu stanęli jak poparzeni. Cicho się zaśmiałam.
-Cześć. Jorge też się obudził? -zapytała.
-Nie, jeszcze nie... a wy... jesteście parą? -uśmiechnęłam się, oni jednak zarumienili.
-Nie... -wymamrotał Rugge i pociągnął za dłoń Eliz. Uciekł z nią, jak się nie mylę, do jego pokoju.
Zrobiłam sobie i Jorge'owi śniadanie. Położyłam je na tacke i zaniosłam do salonu. Nadal spał. Wpadłam na genialny pomysł! Usiadłam na nim i zaczęłam go łaskotać. On, gdy tylko się obudził i zorientował, co się dzieje, zwinnie przełożył mnie tak, że to ja byłam pod nim. I tym swoim "genialnym pomysłem" wpadłam w pułapkę. Od jego gilgotek, aż zaczął mnie boleć brzuch.
-Proszę... błagam... przestań... -mówiłam po między napadami śmiechu. W końcu moje męczarnie się skończyły. Usiadłam na przeciwko niego.
-Zemszcze się za tą pobudkę. -zagroził. Pocałowałam go w policzek.
-A jeśli Ci to wynagrodze? -spytałam słodkim głosikiem.
-Zależy... -wyszczerzył się.
-Śniadanko? -pokazałam na stół.
-Masz szczęście, że jestem głodny.
Już od godziny nadal leżymy na kanapie i oglądamy filmy w telewizorze. Na stole leżą puste i brudne naczynia, czekając, aż ktoś je umyje. Nagle przypomniało mi się o Elizabeth.Przecież ona cały czas u nas jest.
-Jorge?...
-Yhym?...
-Wiesz, że Twoja siostra u nas jest?...
-Serio?
-Tak, u Rugge. -odpowiedziałam obojętnie.
-Pójdę do nich zobaczyć. -wstał z kanapy i skierował się w stronę pokoju mojego brata. Pomyślałam sobie, że w tym czasie mogłabym posprzątać ze stołu. Zgarnęłam naczynia na tackę i weszłam do kuchni.
Po umyciu usiadłam sobie na blacie i sprawdziłam na telefonie co jest nowego na Facebook'u i Twiterze. Jednak przerwał mi dzwonek do drzwi. Już chciałam krzyknąć "Mamo, ktoś puka", ale zapomniałam, że ich nie ma w donu.
Podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz. Chwyciłam klamke i za drzwiami stał David. Strach ponownie powrócił. Chciałam szybko zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak on przytrzymał je stopą. Ręce zaczęły mi się trząść.
-Widze, że się mnie boisz. I dobrze. -wszedł do środka zaciągając mnie do kuchni.
-Zostaw mnie, wyjdź stąd, bo zaczne krzyczeć.
-I kto Cię obroni? Twój kuzyn? Rodzice o Tobie zapomnieli? -zadrwił. Chwycił mnie mocno za nadgarstek i przycisnął do ściany. Chciałam coś krzyknąć, choćby krótkie "Pomocy!", ale gdy tylko otworzyłam buzię, on przykrył ją swoją dłonią. Usłyszałam kroki po schodach, więc zaczęłam zrzucać co popadnie drugą ręką, rzeczami, które mogłam dosięgnąć. Do środka wszedł Jorge. Gdy tylko zobaczył David'a, podbiegł do niego i oderwał go ode mnie. Wydzierali się na siebie i po paru minutach chłopaka tu nie było, gdyż brunet zagroził mu policją. Chociaż za to, co mi zrobił już dawno powinien siedzieć w więzieniu.
Jorge chciał mnie przytulić, ale ja go odepchłam i uciekłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i wybuchnęłam płaczem. Do drzwi zaczął dobijać się zielonooki. Jednak teraz byłam w zbyt wielkim szoku, by stanąć teraz z nim oko w oko...
------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że dopiero teraz, ale mówiłam, że nie będzie mnie od 1 do 5. No cóż tylko z perspektywy Martiny, ale .... chciałam go tak bardzo dodać. Przepraszam również, że taki krótki....
Tylko u mnie nie da się oddychać, bo jest tak duszno i gorąco??? :/
Zapraszam do komentowania !
Aha i taki mały szantażyk :
2 kom = Rozdział 6 we.... wtorek ! ♥♥♥
Wstałam z kanapy i ruszyłam w strone dobiegających hałasów. Co tam zobaczyłam? Elizabeth stała opierając się o lodówke i Ruggero, który podtrzymywał się ręką o ściane. Rozmawiali o czymś.
-Ale... nie. Nie wiem.
-No proszę. -nalegał, w tym momencie dałam o sobie znać.
-Hejka, nie przeszkadzam? -w chwili, gdy mnie spostrzegli od razu stanęli jak poparzeni. Cicho się zaśmiałam.
-Cześć. Jorge też się obudził? -zapytała.
-Nie, jeszcze nie... a wy... jesteście parą? -uśmiechnęłam się, oni jednak zarumienili.
-Nie... -wymamrotał Rugge i pociągnął za dłoń Eliz. Uciekł z nią, jak się nie mylę, do jego pokoju.
Zrobiłam sobie i Jorge'owi śniadanie. Położyłam je na tacke i zaniosłam do salonu. Nadal spał. Wpadłam na genialny pomysł! Usiadłam na nim i zaczęłam go łaskotać. On, gdy tylko się obudził i zorientował, co się dzieje, zwinnie przełożył mnie tak, że to ja byłam pod nim. I tym swoim "genialnym pomysłem" wpadłam w pułapkę. Od jego gilgotek, aż zaczął mnie boleć brzuch.
-Proszę... błagam... przestań... -mówiłam po między napadami śmiechu. W końcu moje męczarnie się skończyły. Usiadłam na przeciwko niego.
-Zemszcze się za tą pobudkę. -zagroził. Pocałowałam go w policzek.
-A jeśli Ci to wynagrodze? -spytałam słodkim głosikiem.
-Zależy... -wyszczerzył się.
-Śniadanko? -pokazałam na stół.
-Masz szczęście, że jestem głodny.
Już od godziny nadal leżymy na kanapie i oglądamy filmy w telewizorze. Na stole leżą puste i brudne naczynia, czekając, aż ktoś je umyje. Nagle przypomniało mi się o Elizabeth.Przecież ona cały czas u nas jest.
-Jorge?...
-Yhym?...
-Wiesz, że Twoja siostra u nas jest?...
-Serio?
-Tak, u Rugge. -odpowiedziałam obojętnie.
-Pójdę do nich zobaczyć. -wstał z kanapy i skierował się w stronę pokoju mojego brata. Pomyślałam sobie, że w tym czasie mogłabym posprzątać ze stołu. Zgarnęłam naczynia na tackę i weszłam do kuchni.
Po umyciu usiadłam sobie na blacie i sprawdziłam na telefonie co jest nowego na Facebook'u i Twiterze. Jednak przerwał mi dzwonek do drzwi. Już chciałam krzyknąć "Mamo, ktoś puka", ale zapomniałam, że ich nie ma w donu.
Podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz. Chwyciłam klamke i za drzwiami stał David. Strach ponownie powrócił. Chciałam szybko zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak on przytrzymał je stopą. Ręce zaczęły mi się trząść.
-Widze, że się mnie boisz. I dobrze. -wszedł do środka zaciągając mnie do kuchni.
-Zostaw mnie, wyjdź stąd, bo zaczne krzyczeć.
-I kto Cię obroni? Twój kuzyn? Rodzice o Tobie zapomnieli? -zadrwił. Chwycił mnie mocno za nadgarstek i przycisnął do ściany. Chciałam coś krzyknąć, choćby krótkie "Pomocy!", ale gdy tylko otworzyłam buzię, on przykrył ją swoją dłonią. Usłyszałam kroki po schodach, więc zaczęłam zrzucać co popadnie drugą ręką, rzeczami, które mogłam dosięgnąć. Do środka wszedł Jorge. Gdy tylko zobaczył David'a, podbiegł do niego i oderwał go ode mnie. Wydzierali się na siebie i po paru minutach chłopaka tu nie było, gdyż brunet zagroził mu policją. Chociaż za to, co mi zrobił już dawno powinien siedzieć w więzieniu.
Jorge chciał mnie przytulić, ale ja go odepchłam i uciekłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i wybuchnęłam płaczem. Do drzwi zaczął dobijać się zielonooki. Jednak teraz byłam w zbyt wielkim szoku, by stanąć teraz z nim oko w oko...
------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że dopiero teraz, ale mówiłam, że nie będzie mnie od 1 do 5. No cóż tylko z perspektywy Martiny, ale .... chciałam go tak bardzo dodać. Przepraszam również, że taki krótki....
Tylko u mnie nie da się oddychać, bo jest tak duszno i gorąco??? :/
Zapraszam do komentowania !
Aha i taki mały szantażyk :
2 kom = Rozdział 6 we.... wtorek ! ♥♥♥
Jestem pierwsza Ha i co teraz !!
OdpowiedzUsuńCudny rozdział !!
Czekam na next !! ~ Julka ♥
Śliczny!!!! Bardzo mi się podoba... Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.....
OdpowiedzUsuń