Bardzo Wam Dziękuję za te wspaniałe komentarze ;* Kocham W;as i wiele to dla mnie znaczy *.* Jeżeli na czyimś bloga zaobserwowanym przeze mnie nie komentuje to znaczy, że nie mam czasu. Nauka, dodatkowe zajęcia itd... Zrozumcie /

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 6 s.3

     - Jorge, czy my... - chłopak domyślając się o co jej chodzi szybko przerwał dziewczynie.
     - Nie, nie... nie. - odetchnęła z ulgą.
     - To co ja tutaj robię?
     - No wczorajsza imprezka była prganizowana w hotelu, a że ty się nieźle upiłaś ojciec zarezerwował ci pokój.
     - To co ty tutaj robisz? - uśmiechnął się i usiadł obok dziewczyny.
      - Przyszedłem cię odebrać. Twój tata mnie o to poprosił. - przewróciła oczyma.
     - Okey... widziałeś gdzieś moją sukienkę? - postanowiła zapytać.
     - Nie... a sprawdzałaś pod łóżkiem? - kiwnęła przecząco głową. Schylił się i ujrzawszy biały mzateriał sięgnął go. Podał blondynce i skierował się w stronę drzwi.
     - Czekam przed drzwiami, ślicznotko. - zarumieniła się lekko uśmiechając. ~Co ty wyprawiasz idiotko!~ od razu skarciła się w myślach.

     - Nie Jorge ty nic nie rozumiesz! - krzyknęła jadąc do swojego domu w samochodzie byłego chłopaka.
     - Rozumiem! Kochasz mnie, ale nie chcesz się przyznać! Tini... błagam. Nie zrezygnuję z Ciebie! Nawet nie masz pojęcia jak tęskniłem... cholernie żałuję, że wtedy zdradziłem cię z Vicky. To ona mnie pocałowała, jednak wiem, że mogłem temu zapobiec. Przepraszam...
     Martina nic mu nie odpowiedziała. Siedziała cicho, aż dojechali. Miała już wychodzić, lecz brunet zatrzymał ją zaciskając swoje palce na jej nadgarstku.
     - Martina... zostańmy przyjaciółmi. Proszę przynajmniej o przyjaźń. - patrzył się na nią tymi smutnymi oczami. Nie mogła mu teraz powiedzieć zwykłe "spadaj".
     - Wiesz co ja wtedy czułam?… Nie. Bo cię przy mnie nie było. Kiedy cię najbardziej potrzebowałam. Dzięki za podwózkę. - po czym zamknęła drzwi od pojazdu. Chłopak szybko wybiegł za nią.
     - Martina... - przerwała mu.
     - Spieprzaj! Idź do Roxy. Leć do Madrytu. Ja za dwa tygodnie wracam do Nowego Jorku. Nie rób sobie nadziei.

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 5 s.3

   



5





     Dziewczyna zarumieniona usiadła obok swojego ojca przy stole. Ciągle musiała nasłuchiwać o nowych projektach, o firmie,  o pracy... Żałowała, że nie ma tutaj Lodovica'i... Znudzona rozmową odeszła od stolika mówiąc ciche "przepraszam" i udała się do ubikacji.
      Stanęła przed lustrem i poprawiła makijaż. Oparła się o ścianę, zaczęła kombinować, co by mogła powiedzieć, żeby iść do domu.
      - Już wiem... - szepnęła. Postanowiła powiedzieć, że źle się czuje. Otworzyła drzwi i nie zauważając mężczyzny wpadła na niego, Spojrzała mu w te głębokie oczy... niemal poczuła, jak się rozpływa. Ale się "ogarnęła" i szybko wstała.
     - Przepraszam... - burknęła i chciała odejść, lecz młody Blanco chwycił ją w talii i odwrócił z powrotem w swoją stronę. Jego twarz wyrażała smutek.
     - Zatańczysz? - wiedziała dobrze, że chce porozmawiać, dlatego się zgodziła kiwnięciem głowy. Ruszyli na parkiet i brunet przytulił ją do siebie. Zrobiło jej się dziwnie, ale nic z tym nie robiła.
     - Wiem, że nie chcesz ze mną gadać, więc ja będę tylko mówił. Ten pocałunek... niby nie powinien się pojawić, ale... ciągle coś do ciebie czuję i nie będę się z tym krył. Wiem, mam dziewczynę, nie chcę jej zranić... nie  mam zielonego pojęcia co robić. Nie widziałem cię długi czas, ale już podczas naszego pierwszego spotkania, jak przyjechałem... coś odżyło - przełknęła głośno ślinę, a do oczu napłynęły jej łzy. - Jesteś wciąż dla mnie ważna i nie chcę byśmy mieli takie relacje. Wybaczysz mi? - spojrzał jej prosto w oczy. 
     - Kochasz ją? 
     - Ttak...
     - To dlaczego mnie o to pytasz? To ty mi wybacz, bo nie potrafiłabym być teraz twoją przyjaciółką. Nie po tym co się stało.
     - Ale Tini... proszę cię. Mam to powiedzieć prosto z mostu?
     - Niby co? - zdziwiła się. Schylił się i wyszeptał jej do ucha.
     - Kocham cię. - odepchnęła go do siebie, ale on ponownie ją do siebie przytulił i dalej tańczyli.
     - W co ty ze mną grasz?! - kilka osób zaczęło z ciekawością przyglądać się ich "rozmowie". - Całujesz mnie, potem przepraszasz, że niby nie chciałeś, masz dziewczynę, a teraz wyznajesz mi "miłość"?! - tym razem krzyknęła szeptem, zauważając ich zainteresowanie.
     - Tak. W nic z tobą nie gram. Po prostu... uświadomiłem sobie, jak bardzo za tobą tęskniłem. Ucieszyłem się na twój widok. Tini... chcę zacząć wszystko od nowa. Nie pamiętajmy o Chuck'u, o tym co ci zrobiłem... zacznijmy nowy rozdział. To jak?
     - Z tobą? - spojrzała mu w oczy. Miała ochotę krzyknąć "jasne", po czym zarzuciłabym swoje ręce za jego szyję, jednak miała przeczucie, by lepiej nie "wchodzić dwa razy do tej samej rzeki".
     - Obiecuję, że naprawię nasze relacje. - zależało mu na znajomości ze Stoessel.
     - Zerwałeś z tą całą ''Roxy"? - spytała podnosząc brwi do góry.
     - Y...Nnnie... jjeszcze nie - zaczął się jąkać. - ale Tini...
     - Jak na razie nie mamy o czym rozmawiać Jorge. - przerwała mu odsuwając się od niego. Wciąż trzymał jej dłoń, jednak ona bez spojrzenia w jego stronę delikatnie ją wyrwała.
     

     Obudziła się w nie swoim pokoju. Oraz wielkim bólem głowy. Rozejrzała się, jednak nikogo tutaj nie było. Wyszła spod kołdry w samej bieliźnie i podeszła do drzwi. Natrafiła na łazienkę. Uśmiechnęła się, gdy zauważyła swoje buty. Chwyciła je, przy okazji patrząc na swoje odbicie w lustrze.
     - Nie wyglądam tak źle. - powiedziała sama do siebie. Opuściła toaletę wynosząc z niej swoje buty. Stała najwyraźniej w sypialni. Nie miała zielonego pojęcia gdzie jest. Postanowiła się ubrać i stąd wyjść, jednak nigdzie nie mogła znaleźć swojej sukienki. Szukała jej wszędzie.
     Gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Wytrzeszczyła oczy. Przecież nie wpuści jakiejś osoby, kiedy jest w samej bieliźnie.
     - Chwila! - krzyknęła. Zaczęła analizować, gdzie jeszcze nie szukała, ale po chwili usłyszała otwieranie drzwi, więc szybko położyła się w łóżku i przykryła kołdrą.
     - Martina, pogadamy…? - usłyszała głos Blanco. Zamarła. Przez głowę przechodziły jej najgorsze scenariusze. Była przerażona. Chłopak zamknął drzwi i wszedł tak, by widzieć blondynkę. Zdziwił się ujrzawszy ją jeszcze w łóżku. - Obudziłem cię?
     - Nie, nie... wcześnieej wstałam. Jorge... dziwnie jest się o to pytać, ale... co ja tutaj robię?
    - To ty nie pamiętasz? Właściwie to ci się nie dziwię. Zaszalałaś wczoraj. - te słowa jeszcze bardziej ją przestraszyły.
     - Jorge czy my…? - zrozumiał o co jej chodzi, więc szybko jej przerwał.

…………………………………………………………………………………………………………………
Hahahahah xd xd
Jestem zołzą ;d
Nie chciałam znowu krótkiego, no ale tak bardzo chciałam zostawić was w niepewności xd
No to co...
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA ! ;D
Przypominam, że rozdziały z opowiadania 2 zostały przeniesione na nowy blog stworzony specjalnie z myślą owas <3 ---> http://nienawiscamilosc.blogspot.com ^•^ *•*

środa, 19 listopada 2014

One Shot cz.1 "Przyjaźń damsko-męska istnieje... do czasu"

     Brunetka właśnie weszła do budynku szkoły muzycznej. Nazywała się ona Studio ON BEAT. Uwielbiała tu przychodzić. Kochała muzykę, kochała śpiewać, tańczyć... robiła to, w czym jest najlepsza.
     Od razu udała się do ubikacji. Na szczęście nikogo nie było, więc położyła torbę na blacie i spojrzała w swoje odbicie. Dzisiejszy strój wybierała ponad pół godziny. Zawsze jej to zabierało mniej czasu, ale jakoś dziś nie mogła się zdecydować. Bordowe rurki wspaniale komponowały się z białą koszulką na ramiączkach i czarnym swetrem. Na nogi założyła vansy w podobnej barwie co sweter. Była zadowolona z efektu swojej pracy.
     Na twarz nigdy nie nakładała makijażu. Nie lubi tego i obrzydzają je dziewczyny, które przesadnie się malują, by być "piękne", co według niej daje kompletnie odwrotny efekt.
     Włosy zaś wyprostowane, wydłużając przy tym jej piękne włosy.
     Uśmiechnęła się i gdy się upewniła, że wygląda dobrze opuściła toaletę. Ruszyła do szafek odnieść torbę z zeszytami. Nagle poczuła ucisk na nadgarstku. Odwróciła się i zobaczyła sylwetkę jej najlepszego przyjaciela.
     - Siema, piękna. Co robisz po szkole? - zapytał od razu. Zaśmiała się.
     - Nie wiem, jeszcze o tym nie myślałam... A co proponujesz? - przygryzła dolną wargę i się uśmiechnęła.
     - Zależy od tego, czy będziesz chciała spędzić ze mną po południe. - wywinął się.
     - Oczywiście, że tak. To gdzie idziemy? - spytała kontynuując swoją drogę do szafki. Wysoki brunet szedł tuż obok niej.
     - Zobaczysz. - odpowiedział i chwycił ją w pasie. Podniósł delikatnie i 'przewiesił' przez ramię.
     - Puszczaj mnie! On mnie porywa! Słyszycie?! On mnie... - w tym momencie chłopak zatkał jej usta ręką spuszczając ją powoli na dół.
     - Było tak fajnie, a ty musiałaś to zepsuć - zrobił obrażalską minę, na co ona uderzyła go w brzuch. Od razu na jego usta wkroczył szeroki uśmiech. - Co mamy pierwsze?
     - Hmm... Zajęcia z Gregorio. Chodź, bo jeszcze się spóźnimy. - brunet objął ją i poszli razem w stronę sali baletowej, gdzie mieli organizowane zajęcia z lekcji tańca.

~*~

     - O matko... nienawidzę czwartku. - odrzekł.
     - Nie nienawidź go. Jutro piątek. - zaśmiała się chcąc dać mu jakieś powody, z których może się cieszyć, że już jest ten dzień.
     - A no właśnie co do jutra... Mercedes ci mówiła? Jutro u niej jest impreza. Pójdziesz ze mną? - spytał, a dziewczynę oblała fala ciepła. Sama nawet nie wiedziała czemu.
     - Ok-key... To o której?
     - O 16.00 będę u ciebie, ale pochodzimy sobie gdzieś i przyjdziemy gdzieś około 18.00.
     - Dla mnie spoko - uśmiechnęła się. - To powiesz mi w końcu gdzie idziemy?
     - Okay, bo mnie zaraz wykończysz od tych pytań. Idziemy do kina. - ucieszyła ją ta odpowiedź.
     - A na co?
     - Tego to już się dowiesz, jak dojdziemy do celu. - dziewczyna spojrzała na niego spod głowy.
     - Co?
     - Tego to już się do... - przerwała mu.
     - No wiem, wiem... dlaczego mi nie powiesz na co idziemy? Chyba mam prawo.
     - Oj, kochanie, nie denerwuj się tak, bo jeszcze mi tu zawału dostaniesz. - zaśmiał się wypowiadając to zdanie słodkim głosem. Dołączyła do swojego przyjaciela i go mocno przytuliła. Zdziwił się, ale odwzajemnił uścisk.
     - Coś się stało? - zapytał.
     - Nie, po prostu... cieszę się, że mam takiego przyjaciela, jak ty...
     - Ja też się cieszę, że cię poznałem. Jesteś najlepszą osobą jaką znam.

~*~

   
     Przyjaciele wybrali się na film pt. "Igrzyska śmierci : Kosogłos. Część 1", który im się bardzo spodobał. Po seansie chłopak zdecydował się odprowadzić blondynkę do domu. W czasie drogi cały czas ze sobą rozmawiali. Nie było chwili, kiedy słyszeli głuchą ciszę.
     - Bardzo ci dziękuję za dzisiaj - uśmiechnęła się. - Wspaniale spędziłam ten czas z tobą.
     - To chyba ja powinienem podziękować - zaśmiał się. - Uwielbiam być obok ciebie.
     - No to może wpadniesz do mnie na herbatkę? - przygryzła dolną wargę szeroko się uśmiechając.
     - Do ciebie zawsze.
     - Nie słodź już tak. - zażartowała i szli do jej domu.

~*~

     - Dzień dobry! - krzyknął po wejściu do środka. Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. Spojrzał się na nią zdziwiony, ale na jego twarzy można było zauważyć cień uśmiechu. - Co?
     - Moich rodziców nie ma w domu. - wyjaśniła.
     - Aaa... mów mi szybciej, robię z siebie idiotę.
     - Ty jesteś idiotą. 
     - Słucham? - spytał łapiąc ją delikatnie w talii. Blondynka momentalnie domyśliła się, że jeśli odpowie źle, zacznie ją łaskotać. Jednak zaryzykowała.
     - To ty jesteś idiotą. I chyba... jeszcze głuchy.
     - O nie! Masz za swoje! - przez gilgotki wybuchnęła śmiechem i prosiła o koniec, ale nie ustępował. 
     - Przestań, błagam... 
     - A usłyszę coś? - zapytał przerywając czynność.
     - Nie! - szybko mu uciekła do kuchni.
     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na razie krótki, ale to jest cz.1
Chciałam by był dłuższy, ale nie mam pomysłów
Znaczy wiem, co będzie dalej, ale jeszcze nie wiem jak to napisać xd
tak wiem, genialna ja xd
nadal chora ;// ale przynajmniej jestem w domu, a nie w piekle (czyt. szkole)  
oglądam właśnie V3 odc.7
Kocham to : "Może coś zaśpiewamy?"
Vilu: Ale kochanie ty będziesz tylko śpiewał, bo tańczyć ci nie wolno
Leon: Chętnie popatrzę jak tańczysz
Na co chłopaki : Ooooooouuuu ... <3333  
(dla tych co nie skapną się, bo ja "umiem" tłumaczyć cokolwiek - gif, o tą scenę mi chodziło, co przed śpiewaniemVilu i Leon mówili *o*)

wtorek, 18 listopada 2014

Link do bloga z opowiadaniem 2

"Nienawiść jest siłą przyciągającą, tak jak miłość"
Zapraszam ;)
Przypominam również o ankiecie, która znajduje się w prawym górnym rogu ;p
To tyle. Miłego dnia xd

Postanowione!

A więc tak. (Jak ja kocham to rozpoczęcie xD)
Postanowiłam, że założę nowego bloga (który już jest) i przeniosłam tam rozdziały z opowiadania 2. Teraz tylko chcę wiedzieć, czy mogę ten nowy blog "włączyć" by był publiczny i usunąć rozdziały na tym blogu. Więc jak?
To tylko jest zrobione z myślą o was. Chodzi o to, żeby wam się wygodniej czytało ;D
PS - Jestem chora, więc nwm kiedy rozdział xd
PS 2 - Pozdrawiam Olcię Oleńkę, ponieważ również jest chora xd


niedziela, 16 listopada 2014

Pytanie (WAŻNE!)

Mam.. pytanie. Na tym blogu mam dwa opowiadania i tak sobie pomyślałam, że mogłabym założyć drugiego bloga i przenieść nowe opowiadanie. Chcę znać waszą opinię na ten temat, bo nie wiem czy zostawić to w spokoju, czy jednak to jakoś "uporządkować". Wszystko zależy od was. Jak wam wygodniej będzie do czytania xd
PS Co do One Shot'a, to jest 4 - 4 wciąż, więc dalej nie mam ostatecznej decyzji ;d

poniedziałek, 10 listopada 2014

Violetta 3 !

Hejka, siedzicie przed telewizorem?? ;D
Ja już czekam ;)
Nareszcie 10 listopad! <33
Nie mogłam się doczekać!
Na początku oglądałam po hiszpańsku, ale przy 18 odcinku przestałam.
Stwierdziłam, że po polsku by mi się później nie chciało oglądać, więc to zostawiłam *o*
Przypominam o ankiecie (prawy górny róg)
Zapraszam do zaznaczania odpowiedzi !
Obecnie jest 4 - 4, więc dalej nwm czy bd ten konkurs na OS.. ;/
Postanowiłam wspomóc "akcję" Olci Oleńki (O CO CHODZI DOWIECIE SIĘ WCHODZĄC W TĘ STRONĘ)
Więc jeśli macie twitter'a, dodajecie:
#Violetta3enPolonia i zdjęcie poniżej ;D

niedziela, 9 listopada 2014

One Shot

Co do tego One Shot'a... W ankiecie 3 osoby kliknęły odpowiedź : "tak", i 3 osoby : "nie".
Więc te osoby, które chcą, niech piszą teraz pod tym postem,
a osoby, które nie wiedziały, proszę, zaznaczać odpowiedzi ;D
Jeśli nie chcecie, to po prostu wciśnijcie "nie" i już :)
A co do rozdziałów.
Zabieram się za pisanie 4 rozdziały z s. 3, a rozdział 8 (op. 2) nie wiem kiedy.
Przy okazji chciałabym podziękować mojej kochanej Cisver77 za te miłe komentarze z jej strony <33
oraz za zadedykowany rozdział na jej stronce : "Kocham Cię" "Ja też" "Ty też co?" "Ja też Cię kocham" ;**
Pozdrawiam *.* .

poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 3 s. 3





3




     Dziewczyna wstała rano o godzinie 12:00. Dość późno wczoraj Blanco'wie opuścili dom. Doszedł do tego alkohol i ... są konsekwencje. Rozejrzała się po pokoju i jej wzrok spoczął na nierozpakowanych walizkach. Ugh... - pomyślała. Wstała z jękiem i kucnęła przed czarnym obiektem. Otworzyła i zaczęła wybierać ciuchy na dzisiejszy dzień. Wyciągnęła bordową bluzę, która odkrywa jedno ramię, szare dresy i adidasy. Oczywiście po chwili zabrała bieliznę (czarną) i białe skarpetki (stópki). Po przygotowaniu stroju na dzisiejszy dzień udała się do łazienki.

     - Dzień dobry. - usłyszała głos za swoimi plecami. Dziewczyna siedziała na kanapie i oglądała film. Obejrzała się za siebie i ujrzała Jorge. Uśmiechnęła się.
     - Co ty tu robisz? - zapytała. Usiadł obok niej i chwycił jej dłoń. Poczuła przyjemny dreszcz i coś dziwnego w brzuchu.
     - Zabieram Cię na spacer. Musimy sobie porozmawiać. - powiedział tajemniczo.
     - O czym? - zaciekawiła się.
     - O wszystkim. - odpowiedział jej i podniósł się z kanapy wciąż mając jej dłoń w swojej. - To jak?
     - No dobrze. Ale poczekaj chwilkę, przebiorę się. - jęknął i pociągnął ją w stronę drzwi.
     - Wyglądasz pięknie. Dlatego teraz założysz bluzę i pójdziesz ze mną. - uśmiechnął się.
     - Dziękuję, ale i tak muszę iść do pokoju po bluzę. Nie rozpakowałam się jeszcze. - zaśmiała się. Z niechęcią puścili swoje ręce. Ostatni raz na niego spojrzała i pobiegła szybko na górę.

     Szli przez park. Co jakiś czas odzywając się do siebie. Martina przyglądała się Buenos Aires. Dawno tu nie była... Nagle poczuła, że znowu ją łapie za dłoń. Usiedli na ławce.
     - No, to opowiadaj.
     - Ale o czym? - uśmiechnęła się.
     - O wszystkim. - oznajmił krótko.
     - A możesz ty zacząć? - zaśmiał się i przytaknął głową.
     - No więc tak... nie wiem od czego zacząć. Pamiętasz to wczorajsze pytanie "znalazłaś kogoś"? No więc powiedziałem, że tak. Jest to Roxy, jest w naszym wieku. Na pewno się polubicie.
     - A czym się zajmuje? - spytała z lekkim smutkiem.
     - Głównie komponowaniem. Ma już na swoim koncie kilka fajnych piosenek. Ostatnio też narzekała, że nie może napisać tekstu. Być może razem go napiszecie? - zaśmiał się. - A ty?
     - Ja nikogo nie mam. Nie miałam czasu, by o tym myśleć. Całe dnie pracowałam.
     - Przejdziemy się na plażę? - zaproponował. Skinęła głową, więc wyruszyli.
     Cały czas o czymś zawzięcie rozmawiali. Aż dotarli do celu. Przechodzili blisko brzegu, przez co mieli delikatnie pomoczone buty. Stanęli w pewnym miejscu i dalej rozmawiali. Byli bardzo blisko siebie. Martinie było przykro i smutno, że Jorge znalazł sobie kogoś. Zaś Jorge było głupio, że on "odnalazł swoje szczęście", a ona jest dalej sama. Zaśmiał się, kiedy przypomniała mu się sytuacja w Studiu. Wtedy ostatni raz tam była.
     - Tęskniłem za tobą. Wiesz? - spojrzał w jej oczy.
     - Wiem - zaśmiała się. - Bo ja też.
     Odwróciła głowę w jego stronę, a ten, nieświadom tego co robi pocałował ją. Zapragnął ponownie poczuć smak jej ust. Nie myślał o tym, że właśnie zdradza swoją dziewczynę. O niczym nie myślał.
     A Martina? Była zaskoczona. Czuła, jak w jej brzuchu buszuje miliony tych potworów.
     Po chwili jednak chłopak zrozumiał co robi i się od niej oderwał. Czuł się niezręcznie, ona zresztą tak samo. Nie wiedzieli co powiedzieć, ani CZY coś powiedzieć. W końcu Jorge przerwał tą napiętą ciszę.
     - Przepraszam, ja... nie wiem co się ze mną stało. Na prawdę nie wiem. Zapomnijmy o tym. - spojrzał w jej czekoladowe oczy ze smutną miną.
     - Jak ja mam zapomnieć o tym, że mnie pocałowałeś?! - krzyknęła ze łzami w oczach. - Lepiej będzie jak sobie pójdę.
     - Nie! Martina, proszę cię... - przerwała mu.
     - Nie bój się. Nic nie powiem Roxy. Możesz być tego świadomy. - powiedziała oschle idąc po piasku w stronę jej domu. Podbiegł do niej szybko i chwycił jej nadgarstek.
     - Proszę cię... to nie miało być tak...
     - Ale to zepsułeś! - krzyknęła. Poczuła, jak pierwsza łza wypłynęła jej z oka. Szybko ją wytarła i wymijając go wróciła do domu.
     Tam nie dawał jej spokoju. Co chwilę wydzwaniał na jej telefon, na domowy... ale za każdym razem nie odbierała. W końcu wyłączyła komórkę. Usadowiła się na kanapie i włączyła TV. Nikogo nie było w domu. Wszyscy byli w pracy. Oprócz Olgi, która akurat poszła do sklepu uzupełnić lodówkę. I tak właśnie spędziła resztę dnia. Samotnie, oglądając obrazki, które leciały w telewizji. Nie słuchała tego, co mówili. Była zajęta. Uporządkowała myśli. Nie miała pojęcia co ma teraz zrobić. Wciąż czuła jego wargi na swoich. I  ten ton, jakim do niej mówił. Dopiero co przyjechała, a tu już takie coś. W końcu zmęczona zasnęła przed włączonym telewizorem.
      Kiedy jej ojciec wrócił, było bardzo późno. Zgasił jej kablówkę i przykrył grubym kocem, by nie było jej zimno w nocy. Ucałował jej czoło. Był szczęśliwy. Cieszył się, że nareszcie tutaj jest. W swoim prawdziwym domu.