Mercedes
Około godziny 23:40 weszłam do pokoju mojego i Martiny. Dziewczyna siedziała na parapecie ze słuchawkami w uszach. Miała przymknięte powieki, a na policzkach ślady po łzach.
-Tini wszystko dobrze? -zapytałam. Chyba mnie nie usłyszała. Szturchnęła ją lekko w ramię. Od razu otworzyła oczy i spojrzała na mnie zmęczona.
-Coś się stało?
-Oprócz tego, że nie mogę normalnie z Tobą porozmawiać, to nic...
-Nie zrozumiesz...
-Rugge przy mnie też nie ma, ale wiem, że to robi dla mnie. Tak samo Jorge. Nie wiesz ile razy o Tobie gadał, gdy uciekaliśmy przed nimi, albo... nie wygadasz?
-Nie.
-Kiedyś jak spał, słyszałam jak krzyczy Twoje imię. Nie mam pojęcia co mu się śniło, ale potem się uśmiechał przez sen.
-Kocham go... -zaśmiała się. Przytuliłyśmy się.
-Tęskniłam za Tobą....-uśmiechnęłam się.
Martina
-Ja za Tobą też... Dobra! Czas do łóżka. Jest już na serio późno... -opatuliłam się miękką kołderką i zasnęłam wspominając dzisiejsze spotkanie z moim najlepszym, najprzystojniejszym, najbardziej utalentowanym, romantycznym, kochanym, czułym, inteligentny... co ja..? Ach tak. Wspominałam spotkanie z moim chłopakiem. Ale czy on i ja, jesteśmy dalej razem? W końcu ze mną zerwał, ale to tylko dla mojego dobra... nie wiem. Pogadam o tym pòźniej z Mechi.
Rano wstałam z ciężkim bólem brzucha, jednak nikomu o tym nie powiedziałam. Przecież coś zjem i przestanie. To pewnie przez to, że wogule ostatnio nic nie jadłam. Zrobiłam sobie śniadanko i włączyłam telewizor w salonie. Leciała jakaś telenowela, która mówiąc szczerze mnie wciągnęła i tak przesiedziałam cały dzień, a mój brzuch nie dawał o sobie zapomnieć... ;'C
Około godziny 23:40 weszłam do pokoju mojego i Martiny. Dziewczyna siedziała na parapecie ze słuchawkami w uszach. Miała przymknięte powieki, a na policzkach ślady po łzach.
-Tini wszystko dobrze? -zapytałam. Chyba mnie nie usłyszała. Szturchnęła ją lekko w ramię. Od razu otworzyła oczy i spojrzała na mnie zmęczona.
-Coś się stało?
-Oprócz tego, że nie mogę normalnie z Tobą porozmawiać, to nic...
-Nie zrozumiesz...
-Rugge przy mnie też nie ma, ale wiem, że to robi dla mnie. Tak samo Jorge. Nie wiesz ile razy o Tobie gadał, gdy uciekaliśmy przed nimi, albo... nie wygadasz?
-Nie.
-Kiedyś jak spał, słyszałam jak krzyczy Twoje imię. Nie mam pojęcia co mu się śniło, ale potem się uśmiechał przez sen.
-Kocham go... -zaśmiała się. Przytuliłyśmy się.
-Tęskniłam za Tobą....-uśmiechnęłam się.
Martina
-Ja za Tobą też... Dobra! Czas do łóżka. Jest już na serio późno... -opatuliłam się miękką kołderką i zasnęłam wspominając dzisiejsze spotkanie z moim najlepszym, najprzystojniejszym, najbardziej utalentowanym, romantycznym, kochanym, czułym, inteligentny... co ja..? Ach tak. Wspominałam spotkanie z moim chłopakiem. Ale czy on i ja, jesteśmy dalej razem? W końcu ze mną zerwał, ale to tylko dla mojego dobra... nie wiem. Pogadam o tym pòźniej z Mechi.
Rano wstałam z ciężkim bólem brzucha, jednak nikomu o tym nie powiedziałam. Przecież coś zjem i przestanie. To pewnie przez to, że wogule ostatnio nic nie jadłam. Zrobiłam sobie śniadanko i włączyłam telewizor w salonie. Leciała jakaś telenowela, która mówiąc szczerze mnie wciągnęła i tak przesiedziałam cały dzień, a mój brzuch nie dawał o sobie zapomnieć... ;'C
Super ! Sorki że nie komentuje innych rozdziałow,ale nie moge się doczekać przeczytać nastepnego dlatego szybko wciskam następny rozdział. Piszesz naprawde extra ! jestes autorką jednego z moich ulubionych opowiadań na serio ! Uwielbiam je czytać , każdego dnia nie moge sie doczekać żeby przeczytać nastęony rozdział. Ubustwiam ten blog poprostu kocham te opowiadania . Masz prawdziwy talent! Powinnaś w przyszłości isać książki. Odrazu mówie kupiłabym wszystkie!
OdpowiedzUsuńCałuski :* i Pozdrowienia !
Oraz zycze Ci żeby nigdy ci nie zabrakło weny
-Twoja wielka fanka Z. Verdas :****