Bardzo Wam Dziękuję za te wspaniałe komentarze ;* Kocham W;as i wiele to dla mnie znaczy *.* Jeżeli na czyimś bloga zaobserwowanym przeze mnie nie komentuje to znaczy, że nie mam czasu. Nauka, dodatkowe zajęcia itd... Zrozumcie /

środa, 31 grudnia 2014

Nowy szablon ;D

Jak zauważyliście jest nowy szablon. (Serio? Tytuł posta i wygląd mówi za siebie xd)
Pobrałam go z tej strony [ Wioska Szablonów ]
Wykonała go ~Daytona~

❤ ❤ ❤ ❤ 

wtorek, 23 grudnia 2014

Nowy Blog + Życzenia ! ❤

Hey 
Ostatnio do głowy wpadł mi pomysł na nową historię i postanowiłam założyć nowego bloga. Nazywa się on Skinny Love ❤ i możecie do niego wejść wciskając TO xd
Po raz pierwszy tak mi się spodobał PROLOG xd nienawidzę pisać prologów ;/
Jak na razie muszę jeszcze dodać kilka gadżetów i playlistę, jest tam na razie tylko prolog, ale i tak zapraszam ;D
❄❅❆
W ten wigilijny dzień zaśnieżony, kiedy w kościele biją dzwony, a pierwsza gwiazdka błyska na niebie, moje życzenia płyną do Ciebie. Hmmm... a jakie mam Ci złożyć życzenia, by warte były Twego westchnienia? Sukcesów w życiu, ciepła w miłości, dużo uśmiechu, wiele radości. Spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń, samych przyjaznych w Twym życiu zdarzeń. Niech ten wyjątkowy w roku dzień, odsunie na zawsze Twe troski w cień. I niech się śmieje do Ciebie świat, blaskiem szczęśliwych i długich lat.

❄❅❆

Oczywiście Last Christmas xd 
Dla Blogerek życzę również wystarczająco dużo weny na ten nowy rok ;d
Kocham Was 


PS nie dodam następnego rozdziału, jeśli nie pojawi się tam kilka komentarzy. Czuję się, jakby mnie nikt nie czytał, poza kilkoma osobami ;/

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 7 s.3

 



7





     - Poczekaj... wyjeżdżasz za dwa tygodnie? - spytał zaskoczony.
     - Tak, przykro mi, że zepsułam twoje nierealne plany wobec mnie. - uśmiechnęła się sztucznie i odwróciła się na pięcie ruszając w stronę domu. Brunet szybko do niej podbiegł ponownie łapiąc ją za prawy nadgarstek. Spojrzała się w jego stronę zła.
     - Puść mnie! Nie rozumiesz, że nie chcę z tobą być?!
     - Kochasz mnie, ja to wiem... - powiedział zrezygnowany. Przybliżyła się do niego i szepnęła wprost w jego usta, które chciały ją pocałować. Napiął mięśnie, było mało miejsca pomiędzy ich ciałami.
     - No to masz błędne informacje. - wiedziała, że kłamstwo nie pomoże, ale marzyła o tym, by wejść do domu, rzucić się na łóżko i zajadać czekoladowymi lodami, które uwielbiała.
     - Nie, Tini... Znam cię, wiem, kiedy udajesz, kłamiesz, łżesz... - zatkało ją. Nie wiedziała co mu odpowiedzieć. W końcu coś wydukała.
     - Najwyraźniej nie... ? - wtedy usłyszeli dźwięk piosenki Tom'a Odell'a "Another Love". Telefon Blanco. Dziewczyna spuściła głowę wyobrażając sobie osoby, które mogłyby do niego zadzwonić.
     - Odbierz, pewnie to Roxy... - szepnęła pod nosem, kiedy wyciągał swojego smartfon'a z tylnej kieszeni spodni. Jednak usłyszał to. Uśmiechnął się delikatnie widząc zazdrosną Stoessel. Teraz miał pewność, że wciąż coś do niego czuje. Odrzucił połączenie od swojej mamy i zwrócił swój wzrok na blondynkę.
     - Mama też może do mnie dzwonić, skarbie. - uchylił się lekko do jej ucha i dopowiedział. - Ale fajnie, że jesteś zazdrosna.
     - Nie jestem o ciebie zazdrosna, kochanie. - uśmiechnęła się sztucznie i drugi raz udała się w stronę drzwi myśląc nad tym, że chciałaby tak do niego mówić codziennie. "Kochanie".
     - Spakuj się na 13.00, jutro. - zdziwiła się.
     - Ale ja nie ch... - przerwał jej sprzeciw unosząc brwi do góry i uśmiechając się nonszalancko.
     - Spakuj się. Przyjadę po ciebie. - zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, on już siedział w samochodzie za kierownicą. Odpalił auto i odjechał.


     - Cześć, kochana! Jak wiesz, niedługo mam urodziny i pomyślałam sobie, że skoro już tutaj jesteś, a nie w Nowym Jorku, to całą paczką pojechalibyśmy nad morze, tam by była impreza. Tak, jak za dawnych lat, kiedy byliśmy nastolatkami... Ach. Chciałabym wrócić do tamtych czasów. - rozmarzyła się rudowłosa rozmawiając przez komórkę ze swoją przyjaciółką.
     - No nie było wtedy tak kolorowo... ale dawno was nie widziałam. Fajny pomysł. - spojrzała na zegarek w swojej kuchni. 12.45. Jorge kazał jej się spakować na 13.00, ale po co ona miałaby się go słuchać?
     - To przyszykuj się na jutro! Napiszę ci godzinę, okay? A przyszłabyś do mnie? Poznam cię z moim narzeczonym! On jest taki słodki! Ostatnio zaprosił mnie na spacer i wiesz, chodzimy sobie, rozmawiamy, a on nagle powiedział, że chciałby mieć ze mną dzieci!... Jest taki kochany. Nawet nie musiałam zaczynać tematu, on to zrobił. - wiedziała, że się uśmiecha do słuchawki. Sama to robiła.
     - Za chwilkę będę. Max 15 minut. - zaśmiała się. - Do zobaczenia.
     - Paaaa! - rozłączyła się i szybko pobiegła do swojego pokoju w celu przebrania się. Była w pidżamie.

      Będąc w łazience usłyszała dźwięk dzwonka. Jorge.
     - Czyli ten idiota jednak mówił na poważnie. - westchnęła. Założyła ostatnią część garderoby, która jej została - szorty i wyszła z toalety.
      Kiedy w końcu dotarła na dół, otworzyła drzwi. Ujrzała za nimi przystojnego bruneta, który patrzył na nią z uśmiechem.
     - No hej, spakowana? - dziewczyna odeszła od drzwi zostawiając je otwarte na znak, że ma wejść.
     - Nie. Nigdzie z tobą nie pojadę.
     - Ugh... Martina. Proszę. Nawet nie wiesz, gdzie chcę cię zabrać.
     - Między innymi dlatego nie chcę jechać. - było widać, że się waha, ale w końcu uległ.
     - No ... dobrze. Chciałem cię zabrać nad morze. Candelaria robi tam imprezę na swoje 21 urodziny. Wszyscy mieli tam dotrzeć dopiero jutro, ale chciałem spędzić z tobą ten jeden dzień. To jak? Zgadzasz się? - dziewczyna wybuchnęła śmiechem, co bardzo zaskoczyło bruneta. Spojrzał się na nią pytającym wzrokiem.
      - No... jakieś pół godziny temu Cande mnie zaprosiła na jej urodziny. Nad morze. Jutro.
      - Okay... czyli wszystko wiesz. Pojedziesz ze mną? - miał nadzieję, że jednak się zgodzi. Stęskniłam się za nią.
      - A co z tego będę miała? - uniosła wysoko lewą brew.
      - Ugh... nie wierzę, że to mówię ale... pójdę z tobą na zakupy. Może być? - i wtedy wpadła na pomysł. Momentalnie przytaknęła głową i pobiegła do swojego pokoju się szybko spakować.


      Siedzieli w samochodzie. Muzyka cicho leciała z radia. Martina rozmawiała z Candelarią odwołując dzisiejsze spotkanie z nią i jej narzeczonym, który jak się okazało ma na imię Dylan i z opowiadań rudej jest "nieziemsko przystojny".
     - A co u ciebie kochana? Widziałaś się już z Jorge? - Stoessel odwołała spotkanie, ale nie powiedziała z jakiej przyczyny. Chcieli jej zrobić niespodziankę.
    - Tak, tak... - bała się, że chłopak, który znajdował się obok niej usłyszy to, co mówi przyjaciółka. - Dowiedziałam się o nim kilku nowych rzeczy. - on, słysząc, że chodzi o jakiegoś faceta, zaczął się przysłuchiwać rozmowie.
     - No... na przykład, że ma dziewczynę, a w ogóle to fajna jest. Taka rozrywkowa. Ma śliczne włosy! - zdziwiła się. Poznała ją. Mogła się od niej dowiedzieć różnych rzeczy na temat partnerki jego byłego chłopaka.
     - Tak? A opowiesz mi coś więcej o niej?
     - No więc tak... jest ładna, ma śliczne blond włosy, świetnie komponuje, a gada tylko o nim. - zaśmiała się. - Żartuję. Jest na prawdę spoko. A tak w ogóle, to ją poznasz nad morzem. Tylko nic nie mów Jorge, okay? Prosiła by to była niespodzianka. - dziwnie się poczuła i na jej twarzy nieświadome pojawił się grymas.
     - Coś się stało? - zaniepokoił się. Dziewczyna od razu zmieniła wyraz twarzy i zaprzeczyła kręcąc głową. - Przecież widzę. Powiedz.
     - Dobrze Cande. Muszę lecieć. A, i nie mogę jutro z wami pojechać. Nie czekajcie na mnie ani nic, bo wracam do Nowego Jorku. Samolot już startuje, więc muszę się żegnać, Za kilka dni wrócę. Do zobaczenia.
     - Szkoda... no nic, potem pogadamy. Wyjaśnisz mi dlaczego musiałaś wrócić do Nowego Jorku. - było słychać w jej głosie smutek.
     - Jasne. Pa. - rozłączyła się.
     - Co się dzieje? - spytał uważnie patrząc na drogę.
     - Nic. Cande myśli, że wróciłam na chwilę do NY. - oparła głowę o siedzenie z prawej strony, żeby na niego nie patrzeć. Myślała ciągle o Roxy. "Śliczne włosy, ładna, świetna kompozytorka...". Poczuła, że skręcają. Stanęli. Spojrzała się na chłopaka, który specjalnie zjechał na pobocze, żeby wycisnąć z niej tą jedną informacje.
     - Co, się, stało? - pytał robiąc przerwy pomiędzy wyrazami. Przymknęła powieki.
     - Nic. Czy ty tego nie możesz zrozumieć? Jedźmy lepiej.
     - Ale... Tini, błagam. Widzę, że się smucisz. - położył swoją dłoń na jej kolanie, żeby dodać jej otuchy.
     - Po prostu Candelaria wspomniała o Samuelu i mi się zrobiło przykro.
     - Powiedzmy, że ci wierzę.

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 6 s.3

     - Jorge, czy my... - chłopak domyślając się o co jej chodzi szybko przerwał dziewczynie.
     - Nie, nie... nie. - odetchnęła z ulgą.
     - To co ja tutaj robię?
     - No wczorajsza imprezka była prganizowana w hotelu, a że ty się nieźle upiłaś ojciec zarezerwował ci pokój.
     - To co ty tutaj robisz? - uśmiechnął się i usiadł obok dziewczyny.
      - Przyszedłem cię odebrać. Twój tata mnie o to poprosił. - przewróciła oczyma.
     - Okey... widziałeś gdzieś moją sukienkę? - postanowiła zapytać.
     - Nie... a sprawdzałaś pod łóżkiem? - kiwnęła przecząco głową. Schylił się i ujrzawszy biały mzateriał sięgnął go. Podał blondynce i skierował się w stronę drzwi.
     - Czekam przed drzwiami, ślicznotko. - zarumieniła się lekko uśmiechając. ~Co ty wyprawiasz idiotko!~ od razu skarciła się w myślach.

     - Nie Jorge ty nic nie rozumiesz! - krzyknęła jadąc do swojego domu w samochodzie byłego chłopaka.
     - Rozumiem! Kochasz mnie, ale nie chcesz się przyznać! Tini... błagam. Nie zrezygnuję z Ciebie! Nawet nie masz pojęcia jak tęskniłem... cholernie żałuję, że wtedy zdradziłem cię z Vicky. To ona mnie pocałowała, jednak wiem, że mogłem temu zapobiec. Przepraszam...
     Martina nic mu nie odpowiedziała. Siedziała cicho, aż dojechali. Miała już wychodzić, lecz brunet zatrzymał ją zaciskając swoje palce na jej nadgarstku.
     - Martina... zostańmy przyjaciółmi. Proszę przynajmniej o przyjaźń. - patrzył się na nią tymi smutnymi oczami. Nie mogła mu teraz powiedzieć zwykłe "spadaj".
     - Wiesz co ja wtedy czułam?… Nie. Bo cię przy mnie nie było. Kiedy cię najbardziej potrzebowałam. Dzięki za podwózkę. - po czym zamknęła drzwi od pojazdu. Chłopak szybko wybiegł za nią.
     - Martina... - przerwała mu.
     - Spieprzaj! Idź do Roxy. Leć do Madrytu. Ja za dwa tygodnie wracam do Nowego Jorku. Nie rób sobie nadziei.

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 5 s.3

   



5





     Dziewczyna zarumieniona usiadła obok swojego ojca przy stole. Ciągle musiała nasłuchiwać o nowych projektach, o firmie,  o pracy... Żałowała, że nie ma tutaj Lodovica'i... Znudzona rozmową odeszła od stolika mówiąc ciche "przepraszam" i udała się do ubikacji.
      Stanęła przed lustrem i poprawiła makijaż. Oparła się o ścianę, zaczęła kombinować, co by mogła powiedzieć, żeby iść do domu.
      - Już wiem... - szepnęła. Postanowiła powiedzieć, że źle się czuje. Otworzyła drzwi i nie zauważając mężczyzny wpadła na niego, Spojrzała mu w te głębokie oczy... niemal poczuła, jak się rozpływa. Ale się "ogarnęła" i szybko wstała.
     - Przepraszam... - burknęła i chciała odejść, lecz młody Blanco chwycił ją w talii i odwrócił z powrotem w swoją stronę. Jego twarz wyrażała smutek.
     - Zatańczysz? - wiedziała dobrze, że chce porozmawiać, dlatego się zgodziła kiwnięciem głowy. Ruszyli na parkiet i brunet przytulił ją do siebie. Zrobiło jej się dziwnie, ale nic z tym nie robiła.
     - Wiem, że nie chcesz ze mną gadać, więc ja będę tylko mówił. Ten pocałunek... niby nie powinien się pojawić, ale... ciągle coś do ciebie czuję i nie będę się z tym krył. Wiem, mam dziewczynę, nie chcę jej zranić... nie  mam zielonego pojęcia co robić. Nie widziałem cię długi czas, ale już podczas naszego pierwszego spotkania, jak przyjechałem... coś odżyło - przełknęła głośno ślinę, a do oczu napłynęły jej łzy. - Jesteś wciąż dla mnie ważna i nie chcę byśmy mieli takie relacje. Wybaczysz mi? - spojrzał jej prosto w oczy. 
     - Kochasz ją? 
     - Ttak...
     - To dlaczego mnie o to pytasz? To ty mi wybacz, bo nie potrafiłabym być teraz twoją przyjaciółką. Nie po tym co się stało.
     - Ale Tini... proszę cię. Mam to powiedzieć prosto z mostu?
     - Niby co? - zdziwiła się. Schylił się i wyszeptał jej do ucha.
     - Kocham cię. - odepchnęła go do siebie, ale on ponownie ją do siebie przytulił i dalej tańczyli.
     - W co ty ze mną grasz?! - kilka osób zaczęło z ciekawością przyglądać się ich "rozmowie". - Całujesz mnie, potem przepraszasz, że niby nie chciałeś, masz dziewczynę, a teraz wyznajesz mi "miłość"?! - tym razem krzyknęła szeptem, zauważając ich zainteresowanie.
     - Tak. W nic z tobą nie gram. Po prostu... uświadomiłem sobie, jak bardzo za tobą tęskniłem. Ucieszyłem się na twój widok. Tini... chcę zacząć wszystko od nowa. Nie pamiętajmy o Chuck'u, o tym co ci zrobiłem... zacznijmy nowy rozdział. To jak?
     - Z tobą? - spojrzała mu w oczy. Miała ochotę krzyknąć "jasne", po czym zarzuciłabym swoje ręce za jego szyję, jednak miała przeczucie, by lepiej nie "wchodzić dwa razy do tej samej rzeki".
     - Obiecuję, że naprawię nasze relacje. - zależało mu na znajomości ze Stoessel.
     - Zerwałeś z tą całą ''Roxy"? - spytała podnosząc brwi do góry.
     - Y...Nnnie... jjeszcze nie - zaczął się jąkać. - ale Tini...
     - Jak na razie nie mamy o czym rozmawiać Jorge. - przerwała mu odsuwając się od niego. Wciąż trzymał jej dłoń, jednak ona bez spojrzenia w jego stronę delikatnie ją wyrwała.
     

     Obudziła się w nie swoim pokoju. Oraz wielkim bólem głowy. Rozejrzała się, jednak nikogo tutaj nie było. Wyszła spod kołdry w samej bieliźnie i podeszła do drzwi. Natrafiła na łazienkę. Uśmiechnęła się, gdy zauważyła swoje buty. Chwyciła je, przy okazji patrząc na swoje odbicie w lustrze.
     - Nie wyglądam tak źle. - powiedziała sama do siebie. Opuściła toaletę wynosząc z niej swoje buty. Stała najwyraźniej w sypialni. Nie miała zielonego pojęcia gdzie jest. Postanowiła się ubrać i stąd wyjść, jednak nigdzie nie mogła znaleźć swojej sukienki. Szukała jej wszędzie.
     Gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Wytrzeszczyła oczy. Przecież nie wpuści jakiejś osoby, kiedy jest w samej bieliźnie.
     - Chwila! - krzyknęła. Zaczęła analizować, gdzie jeszcze nie szukała, ale po chwili usłyszała otwieranie drzwi, więc szybko położyła się w łóżku i przykryła kołdrą.
     - Martina, pogadamy…? - usłyszała głos Blanco. Zamarła. Przez głowę przechodziły jej najgorsze scenariusze. Była przerażona. Chłopak zamknął drzwi i wszedł tak, by widzieć blondynkę. Zdziwił się ujrzawszy ją jeszcze w łóżku. - Obudziłem cię?
     - Nie, nie... wcześnieej wstałam. Jorge... dziwnie jest się o to pytać, ale... co ja tutaj robię?
    - To ty nie pamiętasz? Właściwie to ci się nie dziwię. Zaszalałaś wczoraj. - te słowa jeszcze bardziej ją przestraszyły.
     - Jorge czy my…? - zrozumiał o co jej chodzi, więc szybko jej przerwał.

…………………………………………………………………………………………………………………
Hahahahah xd xd
Jestem zołzą ;d
Nie chciałam znowu krótkiego, no ale tak bardzo chciałam zostawić was w niepewności xd
No to co...
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA ! ;D
Przypominam, że rozdziały z opowiadania 2 zostały przeniesione na nowy blog stworzony specjalnie z myślą owas <3 ---> http://nienawiscamilosc.blogspot.com ^•^ *•*

środa, 19 listopada 2014

One Shot cz.1 "Przyjaźń damsko-męska istnieje... do czasu"

     Brunetka właśnie weszła do budynku szkoły muzycznej. Nazywała się ona Studio ON BEAT. Uwielbiała tu przychodzić. Kochała muzykę, kochała śpiewać, tańczyć... robiła to, w czym jest najlepsza.
     Od razu udała się do ubikacji. Na szczęście nikogo nie było, więc położyła torbę na blacie i spojrzała w swoje odbicie. Dzisiejszy strój wybierała ponad pół godziny. Zawsze jej to zabierało mniej czasu, ale jakoś dziś nie mogła się zdecydować. Bordowe rurki wspaniale komponowały się z białą koszulką na ramiączkach i czarnym swetrem. Na nogi założyła vansy w podobnej barwie co sweter. Była zadowolona z efektu swojej pracy.
     Na twarz nigdy nie nakładała makijażu. Nie lubi tego i obrzydzają je dziewczyny, które przesadnie się malują, by być "piękne", co według niej daje kompletnie odwrotny efekt.
     Włosy zaś wyprostowane, wydłużając przy tym jej piękne włosy.
     Uśmiechnęła się i gdy się upewniła, że wygląda dobrze opuściła toaletę. Ruszyła do szafek odnieść torbę z zeszytami. Nagle poczuła ucisk na nadgarstku. Odwróciła się i zobaczyła sylwetkę jej najlepszego przyjaciela.
     - Siema, piękna. Co robisz po szkole? - zapytał od razu. Zaśmiała się.
     - Nie wiem, jeszcze o tym nie myślałam... A co proponujesz? - przygryzła dolną wargę i się uśmiechnęła.
     - Zależy od tego, czy będziesz chciała spędzić ze mną po południe. - wywinął się.
     - Oczywiście, że tak. To gdzie idziemy? - spytała kontynuując swoją drogę do szafki. Wysoki brunet szedł tuż obok niej.
     - Zobaczysz. - odpowiedział i chwycił ją w pasie. Podniósł delikatnie i 'przewiesił' przez ramię.
     - Puszczaj mnie! On mnie porywa! Słyszycie?! On mnie... - w tym momencie chłopak zatkał jej usta ręką spuszczając ją powoli na dół.
     - Było tak fajnie, a ty musiałaś to zepsuć - zrobił obrażalską minę, na co ona uderzyła go w brzuch. Od razu na jego usta wkroczył szeroki uśmiech. - Co mamy pierwsze?
     - Hmm... Zajęcia z Gregorio. Chodź, bo jeszcze się spóźnimy. - brunet objął ją i poszli razem w stronę sali baletowej, gdzie mieli organizowane zajęcia z lekcji tańca.

~*~

     - O matko... nienawidzę czwartku. - odrzekł.
     - Nie nienawidź go. Jutro piątek. - zaśmiała się chcąc dać mu jakieś powody, z których może się cieszyć, że już jest ten dzień.
     - A no właśnie co do jutra... Mercedes ci mówiła? Jutro u niej jest impreza. Pójdziesz ze mną? - spytał, a dziewczynę oblała fala ciepła. Sama nawet nie wiedziała czemu.
     - Ok-key... To o której?
     - O 16.00 będę u ciebie, ale pochodzimy sobie gdzieś i przyjdziemy gdzieś około 18.00.
     - Dla mnie spoko - uśmiechnęła się. - To powiesz mi w końcu gdzie idziemy?
     - Okay, bo mnie zaraz wykończysz od tych pytań. Idziemy do kina. - ucieszyła ją ta odpowiedź.
     - A na co?
     - Tego to już się dowiesz, jak dojdziemy do celu. - dziewczyna spojrzała na niego spod głowy.
     - Co?
     - Tego to już się do... - przerwała mu.
     - No wiem, wiem... dlaczego mi nie powiesz na co idziemy? Chyba mam prawo.
     - Oj, kochanie, nie denerwuj się tak, bo jeszcze mi tu zawału dostaniesz. - zaśmiał się wypowiadając to zdanie słodkim głosem. Dołączyła do swojego przyjaciela i go mocno przytuliła. Zdziwił się, ale odwzajemnił uścisk.
     - Coś się stało? - zapytał.
     - Nie, po prostu... cieszę się, że mam takiego przyjaciela, jak ty...
     - Ja też się cieszę, że cię poznałem. Jesteś najlepszą osobą jaką znam.

~*~

   
     Przyjaciele wybrali się na film pt. "Igrzyska śmierci : Kosogłos. Część 1", który im się bardzo spodobał. Po seansie chłopak zdecydował się odprowadzić blondynkę do domu. W czasie drogi cały czas ze sobą rozmawiali. Nie było chwili, kiedy słyszeli głuchą ciszę.
     - Bardzo ci dziękuję za dzisiaj - uśmiechnęła się. - Wspaniale spędziłam ten czas z tobą.
     - To chyba ja powinienem podziękować - zaśmiał się. - Uwielbiam być obok ciebie.
     - No to może wpadniesz do mnie na herbatkę? - przygryzła dolną wargę szeroko się uśmiechając.
     - Do ciebie zawsze.
     - Nie słodź już tak. - zażartowała i szli do jej domu.

~*~

     - Dzień dobry! - krzyknął po wejściu do środka. Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. Spojrzał się na nią zdziwiony, ale na jego twarzy można było zauważyć cień uśmiechu. - Co?
     - Moich rodziców nie ma w domu. - wyjaśniła.
     - Aaa... mów mi szybciej, robię z siebie idiotę.
     - Ty jesteś idiotą. 
     - Słucham? - spytał łapiąc ją delikatnie w talii. Blondynka momentalnie domyśliła się, że jeśli odpowie źle, zacznie ją łaskotać. Jednak zaryzykowała.
     - To ty jesteś idiotą. I chyba... jeszcze głuchy.
     - O nie! Masz za swoje! - przez gilgotki wybuchnęła śmiechem i prosiła o koniec, ale nie ustępował. 
     - Przestań, błagam... 
     - A usłyszę coś? - zapytał przerywając czynność.
     - Nie! - szybko mu uciekła do kuchni.
     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na razie krótki, ale to jest cz.1
Chciałam by był dłuższy, ale nie mam pomysłów
Znaczy wiem, co będzie dalej, ale jeszcze nie wiem jak to napisać xd
tak wiem, genialna ja xd
nadal chora ;// ale przynajmniej jestem w domu, a nie w piekle (czyt. szkole)  
oglądam właśnie V3 odc.7
Kocham to : "Może coś zaśpiewamy?"
Vilu: Ale kochanie ty będziesz tylko śpiewał, bo tańczyć ci nie wolno
Leon: Chętnie popatrzę jak tańczysz
Na co chłopaki : Ooooooouuuu ... <3333  
(dla tych co nie skapną się, bo ja "umiem" tłumaczyć cokolwiek - gif, o tą scenę mi chodziło, co przed śpiewaniemVilu i Leon mówili *o*)

wtorek, 18 listopada 2014

Link do bloga z opowiadaniem 2

"Nienawiść jest siłą przyciągającą, tak jak miłość"
Zapraszam ;)
Przypominam również o ankiecie, która znajduje się w prawym górnym rogu ;p
To tyle. Miłego dnia xd

Postanowione!

A więc tak. (Jak ja kocham to rozpoczęcie xD)
Postanowiłam, że założę nowego bloga (który już jest) i przeniosłam tam rozdziały z opowiadania 2. Teraz tylko chcę wiedzieć, czy mogę ten nowy blog "włączyć" by był publiczny i usunąć rozdziały na tym blogu. Więc jak?
To tylko jest zrobione z myślą o was. Chodzi o to, żeby wam się wygodniej czytało ;D
PS - Jestem chora, więc nwm kiedy rozdział xd
PS 2 - Pozdrawiam Olcię Oleńkę, ponieważ również jest chora xd


niedziela, 16 listopada 2014

Pytanie (WAŻNE!)

Mam.. pytanie. Na tym blogu mam dwa opowiadania i tak sobie pomyślałam, że mogłabym założyć drugiego bloga i przenieść nowe opowiadanie. Chcę znać waszą opinię na ten temat, bo nie wiem czy zostawić to w spokoju, czy jednak to jakoś "uporządkować". Wszystko zależy od was. Jak wam wygodniej będzie do czytania xd
PS Co do One Shot'a, to jest 4 - 4 wciąż, więc dalej nie mam ostatecznej decyzji ;d

poniedziałek, 10 listopada 2014

Violetta 3 !

Hejka, siedzicie przed telewizorem?? ;D
Ja już czekam ;)
Nareszcie 10 listopad! <33
Nie mogłam się doczekać!
Na początku oglądałam po hiszpańsku, ale przy 18 odcinku przestałam.
Stwierdziłam, że po polsku by mi się później nie chciało oglądać, więc to zostawiłam *o*
Przypominam o ankiecie (prawy górny róg)
Zapraszam do zaznaczania odpowiedzi !
Obecnie jest 4 - 4, więc dalej nwm czy bd ten konkurs na OS.. ;/
Postanowiłam wspomóc "akcję" Olci Oleńki (O CO CHODZI DOWIECIE SIĘ WCHODZĄC W TĘ STRONĘ)
Więc jeśli macie twitter'a, dodajecie:
#Violetta3enPolonia i zdjęcie poniżej ;D

niedziela, 9 listopada 2014

One Shot

Co do tego One Shot'a... W ankiecie 3 osoby kliknęły odpowiedź : "tak", i 3 osoby : "nie".
Więc te osoby, które chcą, niech piszą teraz pod tym postem,
a osoby, które nie wiedziały, proszę, zaznaczać odpowiedzi ;D
Jeśli nie chcecie, to po prostu wciśnijcie "nie" i już :)
A co do rozdziałów.
Zabieram się za pisanie 4 rozdziały z s. 3, a rozdział 8 (op. 2) nie wiem kiedy.
Przy okazji chciałabym podziękować mojej kochanej Cisver77 za te miłe komentarze z jej strony <33
oraz za zadedykowany rozdział na jej stronce : "Kocham Cię" "Ja też" "Ty też co?" "Ja też Cię kocham" ;**
Pozdrawiam *.* .

poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 3 s. 3





3




     Dziewczyna wstała rano o godzinie 12:00. Dość późno wczoraj Blanco'wie opuścili dom. Doszedł do tego alkohol i ... są konsekwencje. Rozejrzała się po pokoju i jej wzrok spoczął na nierozpakowanych walizkach. Ugh... - pomyślała. Wstała z jękiem i kucnęła przed czarnym obiektem. Otworzyła i zaczęła wybierać ciuchy na dzisiejszy dzień. Wyciągnęła bordową bluzę, która odkrywa jedno ramię, szare dresy i adidasy. Oczywiście po chwili zabrała bieliznę (czarną) i białe skarpetki (stópki). Po przygotowaniu stroju na dzisiejszy dzień udała się do łazienki.

     - Dzień dobry. - usłyszała głos za swoimi plecami. Dziewczyna siedziała na kanapie i oglądała film. Obejrzała się za siebie i ujrzała Jorge. Uśmiechnęła się.
     - Co ty tu robisz? - zapytała. Usiadł obok niej i chwycił jej dłoń. Poczuła przyjemny dreszcz i coś dziwnego w brzuchu.
     - Zabieram Cię na spacer. Musimy sobie porozmawiać. - powiedział tajemniczo.
     - O czym? - zaciekawiła się.
     - O wszystkim. - odpowiedział jej i podniósł się z kanapy wciąż mając jej dłoń w swojej. - To jak?
     - No dobrze. Ale poczekaj chwilkę, przebiorę się. - jęknął i pociągnął ją w stronę drzwi.
     - Wyglądasz pięknie. Dlatego teraz założysz bluzę i pójdziesz ze mną. - uśmiechnął się.
     - Dziękuję, ale i tak muszę iść do pokoju po bluzę. Nie rozpakowałam się jeszcze. - zaśmiała się. Z niechęcią puścili swoje ręce. Ostatni raz na niego spojrzała i pobiegła szybko na górę.

     Szli przez park. Co jakiś czas odzywając się do siebie. Martina przyglądała się Buenos Aires. Dawno tu nie była... Nagle poczuła, że znowu ją łapie za dłoń. Usiedli na ławce.
     - No, to opowiadaj.
     - Ale o czym? - uśmiechnęła się.
     - O wszystkim. - oznajmił krótko.
     - A możesz ty zacząć? - zaśmiał się i przytaknął głową.
     - No więc tak... nie wiem od czego zacząć. Pamiętasz to wczorajsze pytanie "znalazłaś kogoś"? No więc powiedziałem, że tak. Jest to Roxy, jest w naszym wieku. Na pewno się polubicie.
     - A czym się zajmuje? - spytała z lekkim smutkiem.
     - Głównie komponowaniem. Ma już na swoim koncie kilka fajnych piosenek. Ostatnio też narzekała, że nie może napisać tekstu. Być może razem go napiszecie? - zaśmiał się. - A ty?
     - Ja nikogo nie mam. Nie miałam czasu, by o tym myśleć. Całe dnie pracowałam.
     - Przejdziemy się na plażę? - zaproponował. Skinęła głową, więc wyruszyli.
     Cały czas o czymś zawzięcie rozmawiali. Aż dotarli do celu. Przechodzili blisko brzegu, przez co mieli delikatnie pomoczone buty. Stanęli w pewnym miejscu i dalej rozmawiali. Byli bardzo blisko siebie. Martinie było przykro i smutno, że Jorge znalazł sobie kogoś. Zaś Jorge było głupio, że on "odnalazł swoje szczęście", a ona jest dalej sama. Zaśmiał się, kiedy przypomniała mu się sytuacja w Studiu. Wtedy ostatni raz tam była.
     - Tęskniłem za tobą. Wiesz? - spojrzał w jej oczy.
     - Wiem - zaśmiała się. - Bo ja też.
     Odwróciła głowę w jego stronę, a ten, nieświadom tego co robi pocałował ją. Zapragnął ponownie poczuć smak jej ust. Nie myślał o tym, że właśnie zdradza swoją dziewczynę. O niczym nie myślał.
     A Martina? Była zaskoczona. Czuła, jak w jej brzuchu buszuje miliony tych potworów.
     Po chwili jednak chłopak zrozumiał co robi i się od niej oderwał. Czuł się niezręcznie, ona zresztą tak samo. Nie wiedzieli co powiedzieć, ani CZY coś powiedzieć. W końcu Jorge przerwał tą napiętą ciszę.
     - Przepraszam, ja... nie wiem co się ze mną stało. Na prawdę nie wiem. Zapomnijmy o tym. - spojrzał w jej czekoladowe oczy ze smutną miną.
     - Jak ja mam zapomnieć o tym, że mnie pocałowałeś?! - krzyknęła ze łzami w oczach. - Lepiej będzie jak sobie pójdę.
     - Nie! Martina, proszę cię... - przerwała mu.
     - Nie bój się. Nic nie powiem Roxy. Możesz być tego świadomy. - powiedziała oschle idąc po piasku w stronę jej domu. Podbiegł do niej szybko i chwycił jej nadgarstek.
     - Proszę cię... to nie miało być tak...
     - Ale to zepsułeś! - krzyknęła. Poczuła, jak pierwsza łza wypłynęła jej z oka. Szybko ją wytarła i wymijając go wróciła do domu.
     Tam nie dawał jej spokoju. Co chwilę wydzwaniał na jej telefon, na domowy... ale za każdym razem nie odbierała. W końcu wyłączyła komórkę. Usadowiła się na kanapie i włączyła TV. Nikogo nie było w domu. Wszyscy byli w pracy. Oprócz Olgi, która akurat poszła do sklepu uzupełnić lodówkę. I tak właśnie spędziła resztę dnia. Samotnie, oglądając obrazki, które leciały w telewizji. Nie słuchała tego, co mówili. Była zajęta. Uporządkowała myśli. Nie miała pojęcia co ma teraz zrobić. Wciąż czuła jego wargi na swoich. I  ten ton, jakim do niej mówił. Dopiero co przyjechała, a tu już takie coś. W końcu zmęczona zasnęła przed włączonym telewizorem.
      Kiedy jej ojciec wrócił, było bardzo późno. Zgasił jej kablówkę i przykrył grubym kocem, by nie było jej zimno w nocy. Ucałował jej czoło. Był szczęśliwy. Cieszył się, że nareszcie tutaj jest. W swoim prawdziwym domu.

piątek, 24 października 2014

Rozdział 2 s.3




Martina




     Po opuszczeniu lotniska próbowałam złapać taksówkę, ale jakoś mi się to nie udawało. Dlatego wyciągnęłam z mojej torebki i Phone i wykręciłam numer Ruggero.
     - Co chciałaś gaduło? - powitał mnie ''miło''.
     - Odebrałbyś mnie z lotniska?
     - Jasne. Poczekaj 10 minut. 
     - Dziękuję. - wcisnęłam czerwoną słuchawkę i włożyłam telefon ponownie do torebki.
    
     - Martina! - krzyknął mój ojciec, gdy weszłam do domu. Uśmiechnęłam się. Nie mogłam się doczekać spotkania.
     - Tato! - również krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
     - Już tak szybko? Jak Ci minął lot? Jak tam w Nowym Jorku? Znalazłaś sobie kogoś? - zadawał mnóstwo pytań. To ostatnie mnie zdziwiło.
     - Dzień dobry. - usłyszałam głos za plecami swojego ojca. Kobiecy głos. Spojrzałam się w tamtą stronę i ujrzałam panią Blanco. Uśmiechnęłam się sztucznie. Pomyślałam, że skoro jest ona, to będzie jeszcze jej mąż i ich syn. Jorge. A nie... Jorge jest w Madrycie. Zapomniałam...
     - Dzień dobry. 
     - Jak widzę cała i zdrowa.
     - Na szczęście. Jest ktoś jeszcze w tym domu?
     - Nie. Ale dzisiaj ma przyjechać Jorge. Długo się nie widzieliście.
     - Yhym... - mruknęłam. - A co u niego? - postanowiłam się zapytać.
     - Wszystko dobrze. A nawet bardzo dobrze. Chodź, zrobię Ci herbatę albo kawę. Co wolisz?
     - Kawę.
     Przeszliśmy do kuchni. Zastanawiało mnie to, co tutaj robi pani Blanco.
     - Przepraszam, że tak to zabrzmi, ale... co pani tutaj robi?
     - Prowadzimy, a właściwie, to zaczęliśmy prowadzić wspólną firmę.
     - Aha... - od razu pomyślałam sobie, że Jorge będzie często przebywał u nas w domu, a ja u niego. Jakoś zrobiło mi się dziwnie...
     - No to opowiadaj kochanie. - powiedział do mnie tata.
   
     Nawijałam im o mojej pracy, o tym co robiłam i tak dalej... Mój ojciec ponowił wcześniej zadane mi pytanie. "Znalazłaś kogoś"?...
     - Nie... A jak tam u Ciebie? W ogóle w Buenos Aires! - szybko zmieniłam temat.
     - Wspaniale. Tylko wiesz... Ruggero czasami sprawia kłopoty... - zaśmiał się i spojrzał na chłopaka. Ten spojrzał na niego z miną "co?! to nie prawda!". Wybuchnęłam śmiechem. Nie mogłam się opanować. Po chwili jego wzrok spoczął na mnie i podniósł jedną brew do góry, co skutkowało głośniejszym śmiechem, jeśli to było możliwe. Dawno się tak nie śmiałam... Tak bardzo za nimi tęskniłam...
     Nagle usłyszałam, jak ktoś wchodzi do środka. Do domu. Nie miałam pojęcia kto to jest. Przestałam się śmiać i mając na twarzy wielki uśmiech czekałam, aż ktoś wejdzie do kuchni.
     - Mamo, mogłabyś mnie wcześniej informować o wyjściu z firmy - ten "ktoś" chyba właśnie ściągał bluzę, albo płaszcz. Ale ten głos... i słowo "mamo"... tylko jedna osoba ma taki głos. -. Dopiero co przyjechałem. Chciałem się z Tobą zobaczyć, a dowiaduję się od Amandy, że jesteś na kawie u pana Germana. Następnym ra...  - wtedy wszedł i zaniemówił. Patrzył na mnie. Badał mnie wzrokiem, mając delikatnie otwarte usta. - Martina?... - wyszeptał.
     - Cześć. - odezwałam się. Serce waliło mi jak oszalałe...
     - Co Ty tu robisz?... - zapytał po dłuższej chwili milczenia.
     - To może my was zostawimy samych? - zapytała jego mama i opuścili z moim tatą i Ruggero kuchnie.
     - Odpowiesz?
     - Mój tata chciał, żebym przyjechała, to przyjechałam... A Ty? Myślałam, że zostaniesz na stałe w Madrycie. - po wypowiedzeniu tych słów zrozumiałam, co powiedziałam. - Znaczy, tak sądziłam, nie chodzi mi o to, że chcę byś tam, ugh... znaczy... wiesz o co mi chodzi... - zaśmiał się. Poczułam ciepło w środku.
     - Przyjechałem, bo się stęskniłem za rodziną, przyjaciółmi i... w sprawie firmy naszych rodziców.
     - Czyli tylko ja o tym nie wiedziałam? - zaśmiałam się. Uśmiechnął się ukazując mi swoje białe ząbki i słodkie dołeczki. Oparłam się łokciami o blat, a Jorge podszedł do mnie bliżej.
     - Tęskniłem za Tobą. - powiedział. Oparł się tak samo jak ja po mojej prawej stronie.
     - Ja za Tobą też. - uśmiechnęłam się delikatnie.
     - Jak tam? Znalazłaś sobie kogoś? - zaśmiał się.
     - Czemu każdy o to pyta?! - dołączyłam do niego. - Nie, nie mam. A Ty?
     - Wiesz... - zrobił taką minę specjalnie by mnie wkurzyć i przeciągał.
     - Mów. - dziabnęłam go palcem w brzuch. Poczułam, jak mój paznokieć wbija się w jego twarde mięśnie. Udałam, że nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Ale tak na prawdę, to się tak jakoś dziwnie, ale fajnie, poczułam.
     - No okey. Mam. - smutno mi się robiło, ale tego nie pokazałam. - Opowiem Ci szczegóły później. Chodźmy teraz do naszych rodziców. I Rugge. - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę salonu. Miałam ochotę zamknąć się w swoim pokoju i nigdy z niego nie wychodzić...

wtorek, 30 września 2014

Czy ktoś mnie w ogóle czyta??? :/ (WAŻNE!)

Hej. Mam takie jedno pytanie. Czy wy mnie jeszcze czytacie? No bo jest coraz mniej komentarzy... Wiem, że jest szkoła i wgl no ale proszę was. Czuję się, jakbym pisała do siebie, dla siebie. Jeżeli czytacie tego, to napiszcie byle co w komentarzy. Choćby kropkę.
Jeżeli będzie mało komentarzy albo wcale, to usuwam bloga.
Tak będzie najprościej.
Przepraszam was za moją nieobecność, ale zrozumcie.
Szkoła, nauka, a do tego przychodzą najróżniejsze problemy...
Zrozumcie.
A, i tak wgl to Wszystkiego Naj z okazji Dnia Chłopca! ;*

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 1 sezon 3



Martina



          Dzisiaj wracam do Buenos Aires. Dlaczego? Albo nie... opowiem wam wszystko od początku. No więc tak... Po tym, jak Diego chciał mnie pocałować Jorge wyjechał. No właściwie to wyleciał. Samolotem. Do Madrytu. Przez pierwsze tygodnie było normalnie, nie tak, jak zawsze, ale normalnie. Ale po kilku miesiącach nie miałam co robić. Przestałam śpiewać, wypisałam się ze Studia. Chodziłam tam tylko na lekcję tańca, bo chciałam zachować kondycję. Z naszej paczki odeszło dużo osób. Już nic nie jest takie samo. Wyprowadziłam się z Buenos Aires i zamieszkałam w Nowym Jorku. Tam poznałam kilka osób, ale i tak całe dnie spędzałam przed telewizorem, albo w pracy. Byłam asystentką w takiej jednej firmie. Ale zmęczyłam się tym. Wolne miałam tylko niedziele, czasami. Pracowałam od rana do wieczora. Mój tato chciał, żebym przyleciała do nich na miesiąc, albo kilka tygodni. Zgodziłam się, bo bardzo za nimi tęskniłam. 
      Chwyciłam moje walizki i opuściłam hotel. Złapałam taxi i podałam adres na lotnisko. Dziwne uczucie zawitało w moim brzuchu. Stres? Nie lubię tego...


------------------------------------------------------------------------------
No już, już wyjaśniam.
W ogóle nie miałam pojęcia co napisać, więc zrobiłam sezon 3.
Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam itp.
Myślę, że ten seozn lepiej będzie mi się pisał i napiszę go jak najlepiej.
Jutro mamy wolne (znaczy się nie do końca, bo mamy religię)
Bo mam wycieczkę i to w czasie lekcji ^^
Pozdrawiam ;33
PS Przepraszam za brak pytań do LBA, już je dodałam do postu ;D

poniedziałek, 15 września 2014

LBA! #2 [EDIT] (pytania)

No więc tak... Zostałam nominowana do Liebster Blog Award! Po raz drugi! ;DD Kto mnie nominował? Dziewczyna, która ma fantastycznego bloga <33
http://loveislikemagictry.blogspot.com/ --- cisver77 ;*
Bardzo Ci za to kochana dziękuję <33
Przejdźmy do pytań:
1) Najważniejsze słowo
Odp. Hmm... Właściwie dwa. "Przepraszam" i "Obiecuję"...
2) Ważny cytat
Odp. Nigdy nie żałuj swojej decyzji.
3) Co daje Ci poczucie szczęścia
Odp. Moi przyjaciele ;**
4) Bez czego nie możesz żyć
Odp. Powietrza?? xDD Nie no... tak właściwie, to gdyby nie moi przyjaciele to bym tyle nie wytrzymała xD
5) Dlaczego życie jest takie ważne
Odp. Szczerze? Długo zastanawiałam się nad tą odpowiedzią... Ale myślę, że dlatego, że mamy jakieś powody do szczęścia. Choćby jeden. Jeśli się sami zabijemy, stracimy wszystko... Rodzinę, przyjaciół. Dlatego nie warto popełniać samobójstwa. Skracamy swój żywot, a inni cierpią za nas.

Moje pytania:
1) Dlaczego lubisz pisać
2) Ile lat/miesięcy/dni spędziłaś przy pisaniu (tak około)
3) Gdybyś mogła spotkać się z jakimkolwiek aktorem/aktorką z serialu "Violetta", to kogo byś wybrała
4) Czy czytasz moje opowiadanie
5) Twój ulubiony blog

PS Przepraszam was, że wcześniej nie wstawiłam pytań, ale tak jakoś zaczęłam od razu nominować inne blogi i mi wyleciały z głowy xD Zapomniałam o nich xD

To tyle ;D
Ja nominuję:
1. Invisible z tego przecudownego bloga <33 --> http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/
2. Werkaa Blanco, która prowadzi ślicznego bloga *.* http://leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com/
3. Nicole Verdas z bloga, którego czytam od niedawna, a już się zakochałam xD http://leonetta--opowiadanie.blogspot.com/
4. Angiee Polonia z bloga tu obok. Piszesz genialnie ! http://violetta-y-leon.blogspot.com/

Więcej osób nie nominuję, ponieważ wybrałam tylko cztery osoby, które według mnie zasługują. Czytam wszystkie i mogę tylko wypowiedzieć jedno słowo: Cudo ;* (no i ewentualnie Bosko *.*)
Hahah xD

A co do opowiadań to:
Życie Martiny (ten z drugim sezonem) - nwm czy nie zakończyć tej historii. Nie mam pomysłu na niego, w ogóle zepsułam tą historię ;c
2 opowiadanie (nwm jaką zrobić nazwę xD) - niedługo 3 ;D

Pozdrawiam ~,~
Andżelika

piątek, 12 września 2014

Rozdział 12 sezon 2



Martina




     *dwa tygodnie później*
     Na drugi dzień wstałam cała obolała. Źle spałam i mnie wszystko boli.... Postanowiłam, że dzisiaj nie idę do szkoły, nie wyjdę z mojego pokoju, nie opuszczę dziś łóżka. Położyłam się z powrotem i zamknęłam oczy.
     Poleżałam sobie tak chyba tylko pół godziny, gdyż... ktoś zapukał do mojego pokoju. Ugh...
    - Kto? - spytałam z wyraźną niechęcią.
    - Lodo, Cande, Mechi, Alba i ... - tutaj przerwała.
    - I...? Dziewczyny gadajcie... - mówiłam z dalej zamkniętymi oczami, oczekując, aż Morfeusz porwie mnie do krainy snów.
    - Ktoś, kto chciałby z Tobą porozmawiać. - wyminęła Cande.
    - Czyli?! Dziewczyny proszę was, ale nie mam ochoty na głupie zgadywanki... Wchodźcie. - wtedy usłyszałam dźwięk ciągnięcia klamki. Przypomniało mi się, że wczoraj zamykałam drzwi na klucz. Ugh... Zwlokłam swoje ciało i przekręciłam klucz. Z powrotem wróciłam do łóżka i do środka weszła Mechi, Cande, Lodo i Alba.
    - A ta piąta osoba? - spytałam zirytowana ich zachowaniem.
   - Ktoś mnie wołał? - zapytał Diego. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego. Przez te dwa tygodnie zbliżyliśmy się do siebie, ale nie w tym sensie. Jest moim przyjacielem i to on pomógł mi, gdy w szpitalu Jorge tak jakby mnie odrzucił. Znaczy, niby jesteśmy "przyjaciółmi", ale i tak nie rozmawiamy ze sobą, ani nic...
    - Jesteś głodna? Na dole Olga Ci zrobiła śniadanie, a my zejdziemy na dół i masz 10 minut na wyszykowanie się.
    - Nie! Ja dzisiaj nie idę do szkoły... - wskoczyłam na moje łóżko.
    - Idziesz. Martina nie możesz opuszczać zajęć. Proszę Cię... - spojrzał mi w oczy.
    - No... okey. - wygoniłam ich z pokoju i podeszłam do szafy. Mogłabym z nimi podyskutować na temat szkoły, ale i tak nie pozwoliliby mi zostać w domu. Wybrałam jakiś czarny sweter i czarne legginsy. Weszłam do łazienki i wykonałam co trzeba. Włosy związałam w luźnego koka, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż, czyli: tusz do rzęs (którego prawie nie widać). Szybko zbiegłam na dół do jadalni i chwyciłam bułkę Olgi w ręce.
   - Idę do szkoły! - krzyknęłam i wyciągnęłam z szafki na buty czarne vans'y. Założyłam je na nogi i wyszłam przed dom, gdzie stali moi przyjaciele. Razem z nimi doszłam do szkoły.

    Teraz miałam przerwę na 35 minut, więc weszłam do pustej sali muzycznej i stanęłam przed keyboard'em. Zaczęłam grać melodię do Junto a ti. Pamiętam to... było tak całkiem niedawno.
    - Co tu robisz sama? - zapytał Diego oparty o futrynę. Uśmiechnęłam się delikatnie.
    - Gram... Zaśpiewasz ze mną? - spytałam z nadzieją. Tak dawno z nim nie śpiewałam.
   - Yo soy asi. - powiedział od razu. Zaśmiałam się i zaczęłam grać melodię.

   Y es que yo soy asi
   Mi vida es alocada                                                             
   Siento que voy a mil
   Contigo todo canbia
   
   Y es que yo soy asi
   Con solo una mirada
   Vas a quedar de mi 
   Por siempre enamorada
   
   Kiedy skończyliśmy Diego zaczął się do mnie przybliżać. Na początku się nie domyślałam, o co może mu chodzić, ale kiedy już prawie dotknął moich ust odsunęłam się. Spuściłam głowę na dół.
    - Martina, ja... - do środka wszedł Jorge.
   - Hej, jest zebranie w sali tanecznej, chodźcie. - wiedziałam, że był zazdrosny. Po czym? Jak zawsze podniósł wysoko brwi, oraz to, że zaczął bawić się swoim pierścieniem. Poczułam wtedy jakieś miłe uczucie w środku. To było takie słodkie... ;3
    - Martina, idziesz? - zapytał się, kiedy Diego znajdował się obok niego, a ja wciąż stałam w tym samym miejscu. Kiwnęłam głową i podeszłam do nich. Diego szedł daleko przede mną, a malutki kawałeczek ode mnie szedł Jorge. Czasami czuła, jak jego dłoń przeciera o moją. Wtedy zaciskałam ją w pięść, żeby nie mógł jej chwycić, czy coś, chociaż i tak pewnie tego nie zrobi. Jednak mimo moich myśli, zrobił to. Ale tylko po to, by zaciągnąć mnie do innej sali.
    - Co? - spytałam zdezorientowana. Wtedy on zamknął drzwi i spojrzał się na mnie lekko przestraszony.
    - Czy Ty i Diego... ? - przerwałam mu, bo wiedziałam o co mu chodzi. Co mnie oczywiście bardzo zdenerwowało.
    - A co Cię to w ogóle obchodzi?! Hmm?! Sam mnie odrzuciłeś, a teraz robisz mi sceny zazdrości! Nie mogę w to uwierzyć! Wiesz co?! - krzyknęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
    - No niby co?! Nienawidzisz mnie?! To już chyba się domyśliłem... - spojrzałam mu prosto w oczy i po prostu wypowiedziałam te słowa.
    - Żałuję, że z tobą chodziłam... - głos mi drżał, a po policzku spłynęła mi łza. Spuścił głowę. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Już miałam wychodzić, ale usłyszałam go.
    - Nie, Tini, proszę, poczekaj, ja... - chwycił mnie w tali i obrócił w swoją stronę. Od razu podniosłam ręce do góry.
    - Nie dotykaj mnie... - zaczęłam się wyrywać, ale Jorge coraz mocniej mnie trzymał. - Puść mnie, proszę... - rozpłakałam się i schowałam twarz w jego torsie. - Błagam...
    - Wysłuchasz mnie do końca? - spytał dając mi warunek. Kiwnęłam głową, nadal mając ją schowaną w jego torsie.
   - Spytałem się czy Ty i Diego... no ten... no. Ponieważ, ja... za kilka dni wyjeżdżam. Do Madrytu. Chciałem tylko się upewnić, że... no wiesz... nie jesteś na mnie zła, ani nic, ale już wiem... Tak, więc nie martw się. Zniknę z Twojego życia na zawsze. - puścił mnie, a ja stałam w bezruchu. Obserwowałam go, każdy jego ruch. A co zrobił? Wyszedł... A ja dopiero teraz uświadomiłam sobie znaczenie jego wcześniejszych słów.

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 11 sezon 2

Martina


   Kiedy wybiegłam z sali Jorge od razu wpadłam w ramiona Diego. Wybuchnęłam płaczem. Otulił mnie swoimi ramionami.
   - Cii... Nie płacz... Co się stało? - chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam... nie mogłam nic z siebie wydusić. Staliśmy tak na środku korytarza przytuleni do siebie.
   - Ej no, Tini... Nie płacz.... Wszystko będzie dobrze...
   - Dziękuję...
   - Za co? - zaśmiał się.
   - Za to, że jesteś tu teraz ze mną i mi pomagasz....
   - Jesteś moją przyjaciółką i... nie, nic już.
   - Mi możesz powiedzieć. - uśmiechnęłam się do niego.
   - Nie, na prawdę, to nic takiego.
   - Okey...- oderwałam się od chłopaka. - Lepiej już pójdę do domu. Jorge pewnie nie chce bym tutaj była... Pa. - pocałowałam go w policzek i opuściłam szpital. Na pieszo poszłam do domu. Jeszcze znając moje szczęście pod koniec drogi zaczął padać deszcz. Mokra weszłam do środka.
   - Martina co Ci się stało?! Marsz się przebrać! I gdy skończysz przychodzisz do mojego gabinetu. Porozmawiamy sobie trochę. - oznajmił tata stanowczym głosem.
 
   Już od 15 minut bredzi na temat tego, że opuszczam zajęcia, włóczę się gdzieś po ulicy, że zrobiłam się jakaś dziwna...
    -Tato możesz skończyć?! Nie dziwie się, że teraz mi robisz awantury skoro nie masz zielonego pojęcia, co się dzieje u mnie! Nic o mnie nie wiesz! Dlatego proszę Cię, daruj sobie. - wyszłam mimo sprzeciwu mojego ojca i pobiegłam do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się na łóżku. Łzy spłynęły mi po policzkach...



niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 10 sezon 2

Martina


   Czekałam pod salą już drugą godzinę. Byli ze mną Diego, Facundo, Xab, Ruggero, Mercedes, Lodo, Cande, Alba, Conni, Valeria i Pablo. Strasznie się martwię o Jorge. Myślałam, że nic mu nie jest, że to nie jest nic poważnego. Diego mnie uspokaja, ale jeśli na prawdę coś mu jest? Właśnie wróciła Mora. Oderwałam się od Dominiqueza i podeszłam do niej. Chwyciłam jej nadgarstek i zaciągnęłam do łazienki.
   -O co Ci chodzi? Możesz mnie już puścić?! - krzyknęła.
   - Słuchaj. Muszę wiedzieć, co się stało. Dlaczego tutaj wylądował? I dlaczego z nim ciągle siedzisz?
   - Dlaczego? Przyszedł na tor w złym humorze. Zabrał swój motor i od razu poszedł jeździć. Nie wyrobił na zakręcie, motor go przygniótł, a potem... a potem stracił przytomność.
   - Co? - mój głos zadrżał. On jest głupi czy co?! W takim stanie poszedł jeździć?! Przecież mógł się zabić! Kiedy tak pomyślałam, przypomniała mi się moja próba samobójcza. Zrobiło mi się głupio. Mora wyszła, a ja usiadłam na tych zimnych kafelkach. On chciał się zabić?...

Jorge


   Lekarz ciągle mi robił badania. Przez ten cały czas myślałem o jednym. Martina do mnie przyszła, pocałowała mnie... a przecież nie dawno sama ze mną zerwała. Siedziała ze mną, kiedy tutaj leżałem? Czuwała nade mną każdego dnia? Muszę z nią o tym porozmawiać.
   - Dobrze. Wszystkie wyniki badań wskazują na to, że praktycznie nic panu nie jest. Jednak możesz mieć w ciągu najbliższych dwóch tygodni częste omdlenia. - już miał coś powiedzieć, ale przerwała mu pielęgniarka, słowami "pacjent spod 13 się dusi", więc szybko pobiegł za dziewczyną, która wyglądała na 19-20 lat. Ogólnie młode tu są pielęgniarki ;). 
   Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem się w tamtą stronę. Martina.
   - Hej. Jak się czujesz? - spytała siadając obok mnie na łóżku.
   - Dobrze. Dzięki. Martina... ?
   - Tak? - spytała szybko.
   - Siedziałaś ze mną cały czas?... - i wtedy spuściła głowę.
   - Nie... Dopiero od dzisiaj. Przez weekend się z Tobą nie widziałam. Ale jak przyszłam do szkoły, Diego zapytał się mnie, czy jesteś. Wytłumaczyłam mu, że już... nie jesteśmy razem... ale nalegał, bym do Ciebie zadzwoniła. Mówił, że ode mnie być może odbierzesz. - uśmiechnęła się. - ale nie odebrałeś. Nie Ty. Mora. - tutaj posmutniała. - oddałam telefon Diego, nie chciałam gadać z Twoją nową dziewczyną. - zmarszczyłem brwi. Przecież to nie moja dziewczyna! - Diego dowiedział się, że jesteś w szpitalu. Nie miałam o tym pojęcia. Przyjechałam z nim jak najszybciej.
   - Mora nie jest moją dziewczyną. Nie wiem dlaczego tak pomyślałaś, ale... nie.
   - Aha... - złapała mnie za dłoń. - Jorge... przepraszam Cię za tamto... Ja nie chciałam krzyczeć, po prostu... wybuchłam.
   - Ja też Cię przepraszam. Nie chciałem, by tak wyszło z Vicky.
   - Czyli, że... wracamy do siebie? - zapytała z delikatnym uśmiechem.
   - Nie... Tini... Musimy dać sobie trochę czasu. Przemyśleć to wszystko...
   - Okey. - puściła moją dłoń i podeszła w stronę drzwi. Jednak szybko się wróciła i wpoiła w moje usta. Przymknęła oczy, tak jak zawsze. Patrzyłem się na nią ze zdziwieniem, ale i tęsknotą. Po chwili, tej dłuższej, się ode mnie oderwała. Spojrzała mi ostatni raz w oczy i wybiegła z sali. Dopiero po chwili skumałem co się właśnie wydarzyło....




Konkurs z okazji LBA !

   No cześć, misiaki ;*
   Chciałam się wam zapytać, czy bralibyście udział w konkursie na One Shoty'a? Proszę, piszcie w komentarzach. ;) Były by to prace o miłości, przyjaźni, rodzinie, czym kolwiek chcecie. Osoby wybieracie Wy. Nie muszą być osoby z serialu. Bierzecie kogo chcecie, piszecie o czym chcecie. Szczegóły typu: na jaki adres wysyłać, jakie będą nagrody i ile prac wynagrodze dodam później. Na razie chcę wiedzieć ile osób z Was weżmie udział. Do tego postu dodam ankietę, ale to potem. Jeśli ktoś jest zainteresowany, i wie, że na pewno weźmie udział, niech skomentuje.
To tyle. Paa <3

środa, 20 sierpnia 2014

Liebster Blog Award! ;D

Heyka ;D Zostałam nominowana przez Caroline Wesley, która ma wspaniałego bloga <3
Nawet nie wiecie, jak się cieszę i szczerze za to Dziękuję <3

Pytania od Caroline:
1. Jak masz na imię?
Andżelika xD
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Hmm... Lubię wychodzić ze znajomymi, jeździć na deskorolce, ale chyba najbardziej to pisać i grać na gitarze oraz keyboardzie <3 ;D
3. Jakie masz hobby?
To ciekawe pytanie... Ale raczej pisanie rozdziałów. Kocham to robić. Ciągle coś piszę, wymyślam w głowie...
4. Czemu założyłaś bloga?
Czytałam wcześniej mnóstwo blogów. Niestety nie komentowałam, a teraz większość autorów, tak po prostu usunęła bloga ;c Pomyślałam sobie, że to może być fajne. Założyłam nawet specjalny zeszyt i zaczęłam w nim pisać. Dopiero po jakiś dwóch miesiącach zdecydowałam się założyć bloga ;D
5. Co masz z polskiego? ;d xD
Z polskiego miałam 5 xD Ale kujon ze mnie żaden. Podciągnęłam ocenę tylko dlatego, że napisałam dodatkowe opowiadanie ;D
6. Spójrz w lewo ;d Co widzisz? ;d
Pierwsza rzecz? Telefon xD
7. Jakbyś miała wybór, to gdzie pojechałabyś na wakacje? ;d
Hmmm... Nie mam pojęcia xD Ale chyba wybrałabym się do Włoch! Chciałabym zobaczyć to piękne miejsce <3
8. Ile masz lat?
13 ;D
9. Masz rodzeństwo?
Tak. Dwoje. Siostrę Paulinę - 15 lat, i brata Michała - 12 lat.
10. Masz zwierzaka? ;d
Tak, mam. Wabi się Sonia. Jest to mieszaniec, Pitbull i Terrier ;D
11. Skąd wzięła się Twoja pasja do pisania? ;d
Chyba od innych blogerek. To im wszystko zawdzięczam. Dzięki nim spróbowałam i mi się to spodobało xD Dziękuję im bardzo <3

Ja nominuję:
1. Kathy <3 Z bloga podanego o tutaj xD --> El verdadero amor-Leonetta Kobieto piszesz świetnie! Tylko szkoda, że robisz takie długie przerwy ;c
2. xAdusiax <3 Nowa historia Leonetty Bardzo mi się podoba styl Twojego pisania ;* Rozdział są... wuala *.* (nie zapominaj o tym)
3. Werkaa Blanco <3 LeonettayMarcesca Nie mogę się oderwać od tych rozdziałów xD Wspaniale piszesz ;* A, i dalej czekam na następny rozdział! xD
4. Andżelaa. G <3 Unconditionally love you Kochana... Pisz dalej! ;3 Twój blog jest wspaniały! A wy o tym zapominacie ;*
5. Martyna Verdas <3 Z tego cudownego bloga ;3 "Miłość potrafi znaleźć drogę tam, gdzie nawet nie ma ścieżki" Ten blog jest... nie mam słów ! Wspaniały, świetny boski... Nie wiem co Ci jeszcze powiedzieć... xD 


Moje pytania to:
1. Jak masz na imię?
2. Do której klasy teraz idziesz?
3. Masz chłopaka? ^^
4. Twoja ulubiona piosenka to... ?
5. Twój ulubiony blog?
6. Czytasz moje opowiadania?
7. Dlaczego piszesz?
8. Ulubiona książka, film? 
9. Twoja największa wpadka? xD
10. Ulubione żarcie? xD
11. Wstawisz swoje zdjęcie? (w odpowiedzi) xD
12. Twoja największa przyjaciółka?
13. Kogo najbardziej lubisz z serialu"Violetta"?
14. Oglądasz sezon 3 po hiszpańsku "Violetta"?
15. Co najbardziej lubisz robić?


Bardzo Dziękuję (ponownie) za nominację Caroline <3 Twój blog jest wspaniały (ale o tym pewnie wiesz xD) Nigdy go nie usuwaj! A już raz dostałam zawału (xD), bo napisałaś, że odchodzisz... ;c Niestety, nie skomentowałam tego, bardzo Cię przepraszam ;c Ale nie mogłam. A później już zapomniałam.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 09 sezon 2

Martina


   Rano obudziłam się tak, jak zwykle. Westchnęłam i sprawdziłam godzinę w telefonie. 8:57. 8:57?! Szybko wstałam z łóżka i podbiegłam do szafy. Wyciągnęłam wyszykowany zestaw i pobiegłam do łazienki. Wszystko próbowałam zrobić jak najszybciej. Bez śniadania wybiegłam do szkoły. Jak ja mogłam tak zaspać?! Zawsze budzę się o jakiejś 7:00, czasami nawet wcześniej! Rozejrzałam się na ulicy i zaczęłam przebiegać przez pasy, jednak nie zauważyłam jednego samochodu, i prawie we mnie wjechał.
   - Przepraszam! - krzyknęłam i dalej biegłam. 
   Tuż przed wejściem do szkoły, ktoś za mną krzyknął. Odwróciłam się i zobaczyłam Mechi. Nie zdążyłam się obejrzeć i uderzyłam w kogoś. 
   - Bardzo Cię przep... - spojrzałam się na Diego.
   - Nic się nie stało. Dlaczego Cię tak długo nie było? W ogóle was wszystkich? - przerwał mi ze śmiechem.
   - Zrobiliśmy sobie takie "wakacje".
   - Okey. A widziałaś Jorge? - zapytał. Spuściłam głowę.
   - Nie jesteśmy razem, nie wiem, gdzie on może być. Ale nie ma go od rana? - zapytałam. Przestraszyłam się w środku, ale słowa wypowiadałam z obojętnością.
   - Nie... Przykro mi. - przytulił mnie.
   - Dzięki. - blado się do niego uśmiechnęłam. 
   - Słuchaj, Tini... On ode mnie nie odbiera. Mogłabyś Ty zadzwonić? Być może odbierze, chcę tylko wiedzieć co się z nim dzieje... Nie ma go w domu. Byłem teraz u niego, ale jego mama powiedziała, żebym później przyszedł.
   - Okey. Chodź. - złapałam go za rękę i pociągnęłam do toalety.
   - Ale tu macie ładnie. U nas jest o wiele gorzej. - w tym czasie wyciągnęłam komórkę i wybrałam jego numer. Przyłożyłam urządzenie do ucha i czekałam. Pierwszy sygnał, drugi sygnał.... trzeci sygnał.... czwarty...
   - Halo? - usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Poczułam ukłucie w sercu. Podałam telefon Diego'u i usiadłam na umywalce, spuszczając głowę, by nie widział moich łez, które próbowałam zatrzymać w kącikach oczu.
   - Cześć, Jorge. Powiesz nam, gdzie jesteś? Martwimy się o Ciebie. Nie ma Cię w domu.... Co?! Ale jak to?.... Dobra, dzięki, będę tam za chwilę.... No, na razie. - rozłączył się i podał mi go.
   - I? - spytałam płaczliwym głosem.
   - Jest w szpitalu, miał wypadek na cross'ie. Dwa dni temu. - pierwsza łza uciekła mi na policzek.
   - Coś mu się stało? - wychrypiałam.
   - Od czasu zdarzenia, nie ma przytomności. Jedziesz ze mną do szpitala? - kucnął przede mną i starł mi łzy z policzków. Skinęłam głową na "tak". Wyszliśmy z ubikacji. Tym razem to Diego chwycił moją dłoń i to on ciągnął mnie do samochodu. Otworzył mi drzwi i gdy weszłam, zamknął je. Usiadł na miejscu kierowcy i odpalił.
   - Co się stało, że zerwaliście? - zapytał nieśmiało.
   - Yyymm... Jorge mnie zdradził z siostrą Candelari, i oszukiwał mnie mówiąc, że nic się pomiędzy nimi nie wydarzyło. - głupio mu się zrobiło.
   - Tini, ja nie chciałem... Wiem, że tak samo ja Ci zrobiłem, ale Jorge? On nie jest taki. Na pewno tego nie chciał. Musisz z nim pogadać.
   - Wiem... Ale nie mam ochoty do niego wracać.

Mora


   Siedzę przy Jorge'u już od wczoraj. Dlaczego? Bo wcześniej lekarz mówił, że "jeszcze nie można do niego wchodzić". Martwię się o niego. To moja wina, że tu leży! Pewnie zrobiłam coś źle w cross'ie i przeze mnie tu jest... Usłyszałam czyjeś kroki i dźwięk otwierania drzwi. Podniosłam głowę i ujrzałam Conni, Val i Pablo.
   - Jeszcze się nie obudził? -spytała Conni.
   - Nie... Ale co wy tutaj robicie? Macie dzisiaj szkołę.
   - A Ty niby nie masz? -zaśmiała się Valeria.
   - Była już Martina? -spytał cicho Pablo.
   - Nie, nie było jej tu. Widać, nie zależy jej tak bardzo. - i wtedy usłyszeliśmy pukanie. Do środka wszedł Diego, a za nim... Martina. Ale wpadka... Oby nie słyszała moich słów.
   - Hej. Jak tam?
   - Nijak. Przecież mi na nim nie zależy... - wybiegła z sali. 
   - Oj, dziewczyny... - narzekał czarnowłosy i poszedł za swoją przyjaciółką. Zrobiło mi się głupio.

Diego


   Zauważyłem, jak wbiegała do toalety. Nie za dużo myśląc weszłem za nią. Płakała.
   - Martina?... Co się dzieje?
   - Nic... Po prostu, jak Mora to powiedziała, i jeszcze widok jego podłączony do tego wszystkiego, Pablo... - zamilkła.
   - Ale co jest z Pablo?
   - No bo... Zdradziłam Jorge całując się z nim kiedyś... On nic nie rozumie... -przez płacz, robił jej się coraz wyższy głos.
   - Chodź. Mam pomysł. - wyszła i czekała, aż doprowadzę ją do celu.
   - No i po co mnie tu przyciągłeś? - zapytała stając, pod salę Jorge.
   - Wygonimy wszystkich i sobie porozmawiasz ze swoim chłopakiem.
   - On nie jest moim chł... - przerwałem jej.
   - Al go kochasz. I za pewne, gdy tylko się obudzi wyjaśnicie sobie wszystko. Będziecie ponownie szczęśliwi. -zaśmiałem się smutno. - No leć. - przytuliła mnie i weszła do sali. Po chwili zaczęły wychodzić różne osoby.

Martina


    Gdy zostałam sama, usiadłam obok Jorge i chwyciłam Jego dłoń.

   - Jorge, błagam obudź się... - zaczęłam ryczeć, jak małe dziecko. - bardzo Cię przepraszam... Za wszystko... Powinnam Ci wybaczyć, w końcu sama zrobiłam Ci takie świństwo... Sam mi wybaczyłeś.... Wierzę Ci... Rozumiesz?... Wierzę... że to nie była Twoja wina... To Vicky, nie Ty.... Zrozumiałam tAle proszę Cię, obudź się.... - położyłam swoją głowę na jego tors i dalej płakałam. Chciałam ponownie spojrzeć jego twarz. Tą bladą, śpiącą twarz.
   - Kocham Cię... - spojrzałam się na jego usta i... go pocałowałam. A on... otworzył oczy. Tak strasznie się ucieszyłam.
   -Obudziłeś się. Ty się obudziłeś! - wtuliłam się w jego tors, a z moich oczu wypłynęły łzy.
   - Co ja tutaj robię?... Co Ty tutaj robisz?... Co się stało?... Au... Moja głowa... - złapał się za nią. Przestraszyłam się. Szybko wstałam i zawołałam pielęgniarkę z korytarza. Do środka weszły pozostałe osoby, a ja nadal byłam szczęśliwy, z powodu "pobudki" Jorge. 
   - Przepraszam was, ale musicie opuścić tą salę. 
   - Ale nic mu nie jest?
   - Nie, tak na oko, to jest zdrowy. Ale czy coś się jednak dzieje, okaże się po badaniach. Proszę być dobrej myśli. - po tej informacji wyszłam na korytarz. Diego mnie do siebie przytulił z radości.
   - Mówiłem, że będzie wszystko okey. - zaśmiał się, a ja razem z nim.