Bardzo Wam Dziękuję za te wspaniałe komentarze ;* Kocham W;as i wiele to dla mnie znaczy *.* Jeżeli na czyimś bloga zaobserwowanym przeze mnie nie komentuje to znaczy, że nie mam czasu. Nauka, dodatkowe zajęcia itd... Zrozumcie /

piątek, 30 maja 2014

Takie no wiecie, kolejne moje krótkie wypowiedzi, by was nie zanudzać xD

Wykres najpopularniejszych krajów wśród przeglądających bloga
I oto gdzie mnie czytacie ;D A poniżej, dokładniej i ile :

Polska                            1534
Stany Zjednoczone         199
Niemcy                          55
Holandia                        33
Kenia                            14
Irlandia                          9
Wielka Brytania             5
Indonezja                      2
Rosja                            1
Za co wam bardzo
Dziekuję <3
Bez was nie było by tego bloga i
MNIE.... czyli tego bloga xD
Kocham was! Pamiętajcie o tym ;**
-------------------------------
Blancowaa <3
PS Nie umiem mówić o uczuciach
ale to bardzo wiele dla mnie znaczy

piątek, 23 maja 2014

PRZEPRASZAM

Bardzo was przepraszam, ale nie umiem dokończyć tego opowiadania... Przykro mi, ale chyba ... nie! Nie usuwam! Ale myślę, że go zawieszę. Nie dokończę go (historii), bo ... nie wiem jak. Znaczy, jakiś tam pomysł mam, ale boję się, ze się nie nada.... Baaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo was prze-pra-szam!
Kocham was, pamiętajcie <3
Blancowaa <3
PS Decyzja jeszcze nie podjęta

piątek, 16 maja 2014

Takie małe info

No hej ♥
Dzisiaj chodzi o rozdziały. Troszkę mam małe zamieszanie w życiu, więc nie mam pojęcia kiedy dalsze części. Przepraszam, znowu was wystawiam, ale przecież ja was kocham ♥ i jest mi przykro, że nie mogę wejść i dokończyć następnego rozdziału. Myślę, że zrozumiecie, bo chodzi tu o oceny i jak na razie mam zakaz (tylko Ciiiii...) i nawet teraz byście się nie dowiedzieli. Przepraszam was jeszcze raz... Na konkurs o OS jeszcze nic nie przyszło i mi tak jakoś smutno z tego powodu... No i... brak weny. Mam wymyślony następny rozdział, ale nie wiem jak go zakończyć,a jeśli nawet by mi się udało, to byłby za krótki...
Przepraszam Borkoś Blanco i Klaudia Bandyk ♥
Wybaczcie... ;'C
...Blancowaa <3...

środa, 14 maja 2014

Rozdział 38 sezon 1 +informacja na dole

Martina
Ruggero szeptał mi do ucha:
-Ciii... Wszystko będzie dobrze... Spokojnie... Cii... -odsunęłam się od niego.
-Okey, jedźmy już lepiej do domu, bo pakowanie zajmie mi trochę czasu. -blado się uśmiechnęłam.
-Na pewno? -pytał trzymając mnie za ramiona.
-Na pewno... -wsiadłam do jego auta. Przez całą drogę nic nie mówiłam. Chłopak wypowiedział kilka zdań, ale ja nic nie odpowiadałam. W końcu, gdy dojechaliśmy szybko weszłam do budynku. Miałam ochotę płakać, ale wstrzymałam się z tym do czasu, gdy weszłam do pokoju. Usiadłam "po turecku" na łóżku i ręce oparłam na kolanach. Czułam, jak ciepłe łzy spływają na moje zimne i już od wcześniejszego deszczu mokre stopy. Nie zwracałam uwagi na to, że ze mnie cieknie, bo jak idiotka stałam w deszczu.
-Dlaczego ja w ogóle do niego poszłam?! -krzyknęłam do siebie. Podeszłam do lustra i zmyłam resztki makijażu. Z szafy wyciągnęłam jakieś byle jakie ciuchy i się w nie przebrałam ------->
Później zeszłam do kuchni, by wziąć coś do picia. Usłyszałam kogoś w tym pomieszczeniu, więc stanęłam na chwile.
-Stary, musisz coś zrobić, no nie wiem... Idź do niej i ją pocałuj czy coś... Nie mam pomysłu. -głos należał do Rugge.
-Ale... Spróbuje z nią porozmawiać. -a ten głos był Jorge... Weszłam do środka wściekła.
-Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać, a Ty Rugge, wiedz, że głupim całusem z nim, nie zmienię się i nie będę latać z kwiatka na kwiatek. -mówiłam najspokojniej, jak potrafiłam. Zatkało ich.
-Nasze pocałunki były głupie? -zapytał z niedowierzaniem.
-To już wiem, dlaczego poleciałaś do Pablo! -krzyknął. Pocałunek jego z jakąś dziewczyną mnie zabolał, lecz jego słowa mnie zabiły. Wiem, że zawiniłam, ale przecież mu tłumaczyłam, że...
-Co?... -do oczu napłynęły mi łzy.
-Jak mogłeś?... Przecież mówiłam Ci, że to on mnie wtedy... Nienawidzę Cię! -pobiegłam do pokoju, łzy spływały po moich policzkach strumieniami. Dlaczego on wciąż myśli, że to ja go zdradziłam? Jak on mógł coś takiego powiedzieć?... Nigdy więcej się do niego nie odezwę! Uprości mi to jego wyjazd. Znowu płaczę... Szybko z tarłam słoną ciecz z mojej twarzy i wyciągnęłam walizkę z pod łóżka. Po jakiś 2 godzinach męczenia się, w końcu skończyłam. Usłyszałam ciche pukanie. Drzwi się otworzyły i wychylił się Jorge.
-Mogę wejść? Pogadać, przed wyjazdem? -zapytał tak smutno, był zdołowany... Nic nie odpowiedziałam, wlepiłam swój wzrok w podłogę.
-Okey... Jak chcesz. -usiadł obok mnie na dywanie, opierając się o łóżko. Spojrzałam na niego pytająco.
-Przepraszam Cię. Nie chciałem tego powiedzieć... Dziwnie się poczułem, jak mówiłaś o naszych pocałunkach, że są głupie. Myślałem,że to coś dla Ciebie znaczyło, ale najwidoczniej się pomyliłem. Jutro wyjeżdżam, więc chcę mieć z Tobą dobre relacje. Mimo wszystko, dalej jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie... -pochylił się do pocałunku, szybko się odwróciłam i musnął mnie w policzek. Poczułam miłe mrowienie w tym miejscu...Zamknęłam oczy i spod powieki spłynęła jedna, maleńka łza. Chciałam być twarda. Odepchnęłam go od siebie i gestem pokazałam, że ma stąd wyjść.
-Wybacz mi... Odpowiesz? Wiesz, że zaczekam choćby do jutra? -mówił pewny siebie. I  co mam teraz zrobić?  Do ręki wzięłam kartkę i długopis. Napisałam dużymi literami "WYBACZĘ, ALE MASZ STĄD WYJŚĆ!". Pokazałam mu, na co on się trochę uśmiechnął, po czym wykonał moje polecenie.
-Dlaczego Ty taki jesteś?... -szepnęłam. Spojrzałam na zegarek, wykazywał on godzinę 21:36. Wzięłam do ręki moją pidżamę, która leży zawsze pod kołdrą i poszłam do łazienki.
  Obudził mnie spanikowany Ruggero, potrząsający mną do przodu i do tyłu. Po chwili ogarnęłam się  i dałam mu w twarz. 
-Ruggero uspokój się! Przestań mną trząść. -puścił mnie i zaczął masować swój policzek.
-To bolało... Mercedes dzwoniła do mnie, że nie może jechać. Z całego planu nici!
-Zadzwonię do niej. -złapałam telefon w rękę i wykręciłam numer przyjaciółki. Odebrała po jakiś dwóch sygnałach.
-Czego chcesz?! -warknęła.
-Spytać się dlaczego nie chcesz jechać z nami nad morze?
-Bo nie chcę patrzeć na Ciebie i Rugge przytulających się?!
-Ale my nie... my nie kręcimy ze sobą. Rozumiesz?
-No właśnie nie!
-No to zrozumiesz, jak pojedziesz.
-No... dobra. -rozłączyła się. Odłożyłam komórkę na biurko.
-I?
-Pojedzie. -przytulił mnie.
-Dziękuję!!! Zbieraj się. Za pół godziny jedziemy! -wybiegł z pokoju. Co?  Tak mało czasu? Szybko wstałam i przebrałam się. Zeszłam na dół, gdzie czekały już na mnie naleśniki Olgi. Zjadłam je w dziesięć minut i pobiegłam do łazienki. Uczesałam włosy w koka, lekki makijaż i umyłam zęby. 
-Idziesz?! -krzyknął z dołu chłopak. Kurcze! Aż tyle mi to zajęło?  Zabrałam z pokoju komórkę, małą torebeczkę, gdzie miałam pamiętnik, długopis, chusteczki itp., i walizkę. Kiedy schodziłam ze schodów pomógł mi z ostatnią i największą rzeczą Ruggero. Zaniósł ją do samochodu, a ja zaczęłam się żegnać z tatą, Olgą i Ramallo.
-Pamiętajcie. Za tydzień wracamy. -przytuliłam każdego z osobna. Później to samo uczynił mój "współlokator" i wsiedliśmy do maszyny. Jechaliśmy jakieś 3 godziny... Dlaczego, właśnie teraz? Bo musimy przygotować przyjęcie. Spojrzałam odruchowo na zegarek w telefonie. Godzina wskazywała 13:30... Już go nie ma w Buenos Aires... Tak jakoś mi.. smutno. Wreszcie dojechaliśmy. Komórka przyjaciela wydawała z siebie dźwięki świadczące, że ktoś do niego dzwoni. Wyjął ją z kieszeni, i gdy spojrzał na wyświetlacz uśmiechnął się.
-Zaraz przyjdę. To ważne... -powiedział i gdzieś poszedł, by w spokoju pogadać. Mercedes... -pomyślałam. Zabrałam swoją walizkę i klucze od domku, które leżały na siedzeniu Rugge. Otworzyłam drzwi i się rozejrzałam. Poszłam w poszukiwania jakiegoś pokoju. Gdy wreszcie go znalazłam położyłam walizkę obok łóżka i sama na nim usiadłam. Westchnęłam. Byłam ciekawa, jak wygląda reszta, więc szybko się przebrałam w wygodniejsze ciuchy i wyszłam z pokoju. W pewnym momencie zauważyłam wyjście na taras. Widok był nieziemski... Oparłam się o szczeble "płotku" i rozmyślałam. Ciekawe, czy podczas tego wyjazdu, choć trochę zapomnę o NIM? Nie mogę zaprzeczyć, że coś do niego czuję. Być może nawet dalej go kocham, jednak to jest dla mnie... za wcześnie? Już wiem, jak on się czuł, gdy dowiedział się o mnie i Pablo... Kilka łez spłynęło mi po policzku. Natychmiastowo je ścierałam, lecz na ich miejsce przychodziły nowe. Nagle poczułam, jak ktoś dotyka moje ramię. Nie odwracałam się, wiedziałam, że to Ruggero, więc momentalnie wlepiłam się w niego i schowałam swoją twarz w jego szyi. Położył swoje dłonie na moich plecach.
-Rugge...ja nie mówiłam...wczoraj serio...po prostu...byłam zła i... Przepraszam... -mówiłam pomiędzy płaczem. Chłopak zbliżył się do mojego ucha, odgarniając mi włosy za nie.
-Rugge jest w salonie i przygotowuje muzykę... -podniosłam głowę i ujrzałam... Jorge? -J..or...ge?... -byłam zaskoczona. On od półtorej godziny powinien być w samolocie...
-Tak to ja. Nie wyjadę. Tam nie mam Ciebie, przyjaciół, rodziny... Tini, musimy porozmawiać.
-Nic nie musimy... -odepchnęłam go lekko od siebie i odsunęłam się. Miałam się do niego nie odzywać... Dobra, ujdzie. 
-Musimy... O nas. -złapał mnie za nadgarstek. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam. Spuściłam głowę, by nie widział łez spływających po mojej twarz. Ale on złapał mnie za policzek. -Zostaw mnie. "Nas" już nie ma. Zaakceptuj to. Ja musiałam. Na razie. -znów go odepchłam i pobiegłam do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i wybuchnęłam płaczem. Mógł już stąd wyjechać, a nie zmieniać zdanie i nagle zaczął się interesować "nami"? Nienawidzę go... Po jakiś 10 minutach usłyszałam pukanie, a po chwili ujrzałam głowę Ruggero wystającą zza drzwi.
-Hej, możesz na pomóc, czy nie jesteś w stanie? Nic na siłę.
-Przepraszam Cię Rugge. Wiem, że to jest dla Ciebie bardzo ważne, że to są urodziny Twojej dziewczyny, że nie chcesz tego zepsuć i wg., ale ja nie dam rady... To... mnie przerasta. -ponownie wybuchnęłam płaczem.
-Tini... -zaczął, ale mu przerwałam.
-Chcę zostać sama Rugge. Nie obraź się, ale... no. -wyszedł. Położyłam się na łóżku i zasnęłam rozmyślając o dzisiejszym poranku i po południu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej <3 Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale już wszystko zostało wyjaśnione, więc mam teraz więcej czasu. Specjalnie na przeprosiny taki dłuuugi ;**
Blancowaa <3
Te amo ;3





czwartek, 8 maja 2014

Sprawa z rozdziałami

Przykro mi bardzo, ale muszę wam powiedzieć, że  następny rozdział będzie w niedziele (może)... Przepraszam, ale trochę się porobiło u mojej przyjaciółki i chcę jej teraz pomóc jak się da. Nie myślcie, że mam was w d*pie czy coś tylko to jest dla mnie ważne. Mam nadzieję, że zrozumiecie ;'C

środa, 7 maja 2014

Konkurs na One Shot'a!

Heeeeeeeeeeeeej!! Konkurs na OS. Więc tak: tematem jest nieszczęśliwe rozstanie... tak wiem, smutny temat, ale akurat ten mi się spodobał. Możecie pisać o jakiej chcecie parze, nie musi to być osoba z serialu. No więc... co by tu dodać? Nagrody!
1. Opublikowanie OS, kolaż z wybraną osobą/osobami, publikowanie Waszego bloga przez tydzień ♥
2. Opublikowanie OS, kolaż z wybraną osobą/osobami, publikowanie Waszego bloga przez 5 dni ♥
3. Opublikowanie OS, kolaż z wybraną osobą/osobami, publikowanie Waszego bloga przez 3 dni ♥
Wszystkie historie na adres e'mail:
m.blanco@o2.pl
Zachęcam do brania udziału ♥

AAAAAAAAAAAAAAA!!!!

Zobaczcie co znalazłam na YouTube'ie! Kto do nas wraca???? O.o <3
http://www.youtube.com/watch?v=3A9bnNP7G28
Angie! Tomas!
<3 <3 <3 <3

Rozdział 37 sezon 1

Martina
Weszłam po schodach i chciałam zapukać, lecz drzwi były otwarte. To, co zobaczyłam uderzyło we mnie z podwójną siłą. Ona siedziała na nim i się śmiali, lecz po chwili ona go pocałowała. Co gorsze on oddał pocałunek... Byłam roztrzęsiona.
 Upuściłam torebkę, co zwróciłam nie małą uwagę chłopaka. Szybko wyślizgnął się i biegnął za mną. Jednak ja zaczęłam zbiegać po schodach. W pewnym momencie on złapał mnie za nadgarstek zatrzymując. Spojrzałam na niego.
-Mógłbyś mnie puścić? -zapytałam od niechcenia. Miałam ochotę płakać, ale nie mogłam tego zrobić przed nim.
-Nie. Przepraszam Cię, ona mnie zaskoczyła i... -przerwałam mu.
-Nie musisz mi się tłumaczyć. Nie jesteśmy już razem. -wycedziam przez zęby. Wyrwałam swoją rękę i zbiegłam po ostatnich schodkach. Następnie szybko się ulotniłam z jego domu. Na moje nie szczęście rozpadało się. Łzy zaczęły spływać mi po policzku. Być może nie jesteśmy sobie pisani, skoro nawet nie zdążyliśmy się na dobre pogodzić, a on już ma inną... Mój telefon wydobył z siebie ciche dźwięki. Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam połączenie.
-Halo?... -spytałam cichym i płaczliwym głosem.
-Tini co jest? -zapytał spokojnie Ruggero.
-No wiesz... Jestem cała przemoknięta, Jorge jutro wyjeżdża, nie pogodziliśmy się tak OFICJALNIE, przed chwilą widziałam jak całuje się z inną, i przesiąkły moje ulubione buty... -wyliczałam.
-Co? Jak to Jorge całował się z inną?
-Normalnie...
-To na pewno nie on zaczą... -nie dokończył, bo mu przerwałam.
-On oddał ten pocałunek! Rozumiesz?! -krzyknęłam. Dobrze, że jestem sama w tym parku.
-Ale... To do niego nie podobne.
-Jak widać podobne. Okey, Rugge jestem w parku, przyjedziesz po mnie?
-Jasne. W końcu jutro jedziemy na wakacje, a Ty nie jesteś spakowana!
-A no tak... Zapomniałam. A tak wg to gdzie jedziemy?
-Nad morze. Prawdziwe morze...
-Hh... Jasne. Czekam. -rozłączyłam się. Po chwili przestało padać. Nareszcie... -pomyślałam. Po jakiś 10 minutach zauważyłam auto Rugge, które jechało w moim kierunku. Chłopak wysiadł z niego i otworzył mi drzwi. Zaśmiałam się i gdy do niego podeszłam, poczułam perfumy. Takich samych używa Jorge.... Przytuliłam się do bruneta, bo miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Kurczowo złapałam za koszulkę przyjaciela i niestety... Nie udał mi się zapanować nad emocjami. Byłam cała zalana łzami.......

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 36 sezon 1

Martina
Szłam przez ulice Buenos Aires, raz po raz uderzając o jakąś osobę. Cały czas myślałam o skutkach wyjazdu Jorge. To wspaniała okazja, która może się nie powtórzyć, ale ja nie chcę, by wyjeżdżał... kocham go. Cholernie go kocham. Znowu o kogoś uderzyłam. Chciałam jak zawsze po prostu iść dalej, lecz ten ktoś mi na to nie pozwolił. Podniosłam głowę i zobaczyłam Candelarie.
-Hej Tini, co jest? -spytała zaniepokojonym i smutnym głosem.
-Wiem już o pracy Jorge... Będę za nim ogromnie tęsknić... -rozpłakałam się. Dziewczyna rozłożyła ręce w znak, że mogę się do niej przytulić. Zrobiłam to natychmiastowo i wybuchnęłam głośnym płaczem.
-Oj Tini, jeśli aż tak Ci na nim zależy, to pogadaj z nim szczerze. Teraz.
-Co? Teraz? -zdziwiłam się.
-Tak. Nie wiesz ile wam to może zająć...
-Racja. Dziękuję... Ale czy on nie ma zajęć?
-Nie. Ma wolne, bo musi się przyszykować do przeprowadzki. -gestem jeszcze raz jej podziękowałam i ruszyłam pod dom mojego byłego chłopaka. Kiedy już znajdowałam się przed drzwiami i lekko zapukałam. Otworzyła mi Conni.
-Cześć... Ty pewnie do Jorge? -zapytała.
-Tak. Jest? -widziałam, że nie wie co powiedzieć.
-Jest w swoim pokoju. -wpuściła mnie do środka.
Jorge
Pakowałem ciuchy do walizki, jednocześnie zastanawiając się, czy dobrzw robię, przyjmując tą pracę. Mam jeszcze czas na takie coś, ale to taka szansa... Nie wiem... Do pokoju weszła przeszczęśliwa Valeria.
-Co jest siostra? -zapytałem, nie kryjąc ciekawości.
-Masz gościa. -oznajmiła z uśmiechem. Otworzyła drzwi szerzej, i zobaczyłem za nimi Larę. Bez namysłu podbiegłem do niej i ją przytuliłem.
-Jak ja Cię długo nie widziałem... -Lara to była moja najlepsza przyjaciółka przed przeprowadzką do Buenos Aires. Kiedyś zdawało jej się, że jest we mnie zakochana, co od razu mi powiedziała. Zawsze byliśmy i jesteśmy szczerzy.
-Niespodzianka.
-No to ja was zostawię samych. -wyszła.
-Brakowało mi Ciebie. -powiedziała i posmutniała. Na poprawę humoru zacząłem ją gilgotać. Kiedy skończyłem, ona leżała na mnie i zrobiła coś, czego się nie spodziewałem.
..............................................................................













niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 35 sezon 1

Martina
Obudziłam się o godzinie 08:30. Mam jeszcze półtorej godziny, więc szybko podeszłam do szafy i wyciągnęłam ten zestaw:
Potem ogarnęłam się w łazience i zjadłam śniadanie zrobione przez Olgę. Spojrzałam jeszcze raz na zegarek w moim telefonie i dowiedziałam się, że moje zajęcia są za 10 minut. Szybko zaczęłam biec, w tym samym czasie blokując telefon. Nie zauważyłam kogoś i przewróciłam go, lecąc z tym kimś na chodnik. Spojrzałam się na tę osobę i miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Nic Ci nie jest? Wszystko dobrze, nic Cię nie boli? -pytał Diego.
-Nie, nie, nic mi nie jest. A Ci? Przepraszam Cię naprawdę. -wstałam z niego i podałam mu dłoń, by wstał.
-E tam. Ja bym nie narzekał, gdybyś częściej tak na mnie wpadała. -puścił mi oczko i złapał za rękę.
-Tini... bo ja wiem, że mnie nienawidzisz i wg., ale ja bym chciał jeszcze raz Cię przeprosić. Byłaś, jesteś i będziesz najważniejszą osobą w moim życiu... Dasz mi jeszcze jedną szansę? Obiecuję wykorzystać ją jak najlepiej. -przybliżył się do mnie i pochylił do pocałunku. Już miał to zrobić, ale przerwał mu krzyk Lodovicy.
-Zostaw ją! Odczep się od niej, rozumiesz?! -złapała mnie za drugą rękę i odciągała od niego, lecz Diego zrobił to mocniej i wylądowałam w jego ramionach.
-Wybaczysz mi? -szepnął.
-Nie słyszałeś?! Masz ją zostawić! -krzyczała czarnowłosa przyjaciółka.
-Wybaczę, ale nie licz na coś więcej. -wyrwałam się i odeszłam z Lodo.
-Skąd wiedziałaś?
-Nie wiedziałam. Szłam po Ciebie, bo Jorge się niepo... Ups! Tego Ci nie miałam mówić
-Ale co z Jorgem?
-No bo on się o Ciebie niepokoił. Musi Ci o czymś powiedzieć, z nami już rozmawiał. -posmutniała. Zdziwiłam się i nie kryłam tego.
-A co z zajęciami?
-Przecież Gregprio leży w szpitalu. Zapomniałaś?
-No... tak. Dobra, chodźmy do Studia, bo mam szansę uratować nasz związek i... -przerwała mi.
-Nie uratujesz tego. Najpierw daj mu dojść do słowa, bo tak, to się nivzego nie doqiesz i i tak nic nie zdziałasz... -weszliśmy do szkoły. Zaczęłam się rozglądać za brunetem i znalazłam go przy szafkach z chłopakami. Patrzyłam się na niego przez dłuższą chwilę, i kiedy on też zaczął się mi przyglądać, podeszłam.
-Hejka, chciałeś ze mną pogadać.
-Poźniej dokończymy chłopaki. -wszyscy byli jacyś smutni.
-O co chodzi? -nie kryłam mojej ciekawości.
-Dobrze wiesz, że kocham motocrossing i nie dawno dostałem propozycję pracy, jako trener.
-To świetnie! No to dlaczego jesteście tacy smutni?
-Ta praca jest w Nowym Jorku. Nie rozumiesz?
-Co? Proszę, nie odchodź. -rzuciłam się mu na szyję.
-Ale wiesz, że to jest dla mnie ważne.
-Tak wiem. Ale ja bez Ciebie nie wytrzymam długo. Już teraz powoli sobie nie radzę, a jak wyjedziesz to... Nie możesz. -ryczałam jak małe dziecko.
-Obiecuję, że jak będę mógł to będę was odwiedzać. To jest szansa, króra może się nie powtórzyć. Martina... Wyjeżdżam jutro o 13:00.
-Ale... proszę... nie rób mi tego...
-Przepraszam... Kocham Cię.-szepnął mi na ucho. Te słowa wywołały u mnie tylko większy płacz. Mówi mi, że mnie kocha, ale jutro wyjeżdża... odsunęłam się od niego i wybiegłam ze Studia. Muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.
------------------------------------------------------------------------------------------
Znowu krótki przepraszam was. Dziękuję bardzo za pozytywne komentarze pod ostatnim rozdziałem ♥♥♥
Blancowaa <3

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 34 sezon 1

Martina
Rugge odprowadził mnie do domu, bo miał jeszcze coś do załatwienia. Kiedy weszłam, od razu skierowałam się do gabinetu taty.
-Cześć tato. Mogłabym z Rugge i naszymi przyjaciółmi pojechać na tydzień na biwak? Proszę...
-Ale macie wrócić za tydzień, nie miesiąc tak jak przedtem.
-Dobrze, dziękuję Ci bardzo. -przytuliłam go i poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do Mechi.
-Cześć.
-Możesz sobie darować? A właśnie, jak było na randce z Ruggero? Wiesz co? Myślałam, że Ty jesteś prawdziwą przyjaciółką... Nienawidzę Cię. Nie dzwoń proszę do mnie.
-Ale przecież... -rozłączyła się. No ja nie wierzę... Czy ona myśli, że ja dzisiaj byłam z nim na randce? Jeśli tak, to nie wyobrażam sobie jej miny, jak dowie się o przyjęciu niespodziance (Tini omawiała je z Rugge w drodze do jej domu). Przebrałam się w pidżamę i nie mogłam zasnąć. Zaczęłam robić porządki w szafce obok łóżka, więc "wyjęłam jedną z szuflad" i położyłam obok. Przejrzałam zawartość i natknęłam się na zdjęcia moje i Jorge. Po co próbuje, skoro wiem, że i tak nie będę o nim mogła zapomnieć? Za bardzo go koham... Ale muszę sobie dać z nim spokój.
Jorge
Leżałem na łóżku, w celu zaśnięcia, jednak to było nie możliwe. Po głowie ciągle krążył mi obraz, jej pięknej twarzyczki. Być może źle postąpiłem zrywając z nią? Mogłem chociaż dać się jej wytłumaczyć... Ale z czego? Z tego, że mnie zdradziła? Nienawidzę jej i Pablo'a. Mojego własnego brata. Jestem ciekaw co robili, gdy mnie nie było przy niej. A może ona mnie już wcześniej zdradzała i okłamywała mówiąc "Kocham"? Nie mam pojęcia... z tymi pytaniami zasnąłęm, zostawiając je na jutro.
------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki, że taki krótki i wg ale jestem u wujka na urodzinach i nie mam za bardzo czasu
PS sorki za błędy xD
Blancowaa ♥♥♥

Rozdział 33 sezon 1

Z dedykacją dla Klaudii Bandyk <3
Dziękuję za pozytywne komentarze, które działają na mnie jak doping dla gracza ;3
Martina
Usiadłam na ławce i wybuchnęłam płaczem, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
-Co Ty tu robisz sama? -zapytał Ruggero.
-Chciałam... no wiesz... Trochę pomyśleć. A Ty?
-Szłem do domu. Ale Cię zobaczyłem i nie przejdę obok Ciebie obojętnie, gdy płaczesz. Co się stało?
-Jorge ze mną wczoraj zerwał...
-A to dlatego dzisiaj był jakiś taki bez życia, w ogóle był dziwny. Chodź, pójdziemy się przejść nad jezioro.
-Nie chcę, nie mam nastroju....
-Bez gadania.
-Okey... -wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę jeziora. Rozmawialiśmy przy tym bardzo dużo, a kiedy nareszcie doszliśmy, usiedliśmy na piasku i obserwowaliśmy, jak fale uderzają o brzeg. Muszę przyznać, że było tu zimno... Rugge to chyba zauważył i okrył mnie swoją bluzą.
-Dzięki. -powiedziałam. Chwile milczeliśmy.
-Wiesz... Mógłbym Cię o coś poprosić? Wiem, że to nie jest za najlepsza chwila, ale... To ważne.
-Jasne, to o co chodzi?
-No bo Mercedes za 3 dni ma urodziny i chciałbym, żebyśmy całą paczką wyjechali na małe wakacje. Wcześniejszy wyjazd się nie udał, chcę jej to wynagrodzić, że nie byłem z nią przez tamten okres, bo pomagałem Jorge. Proszę Cię o to, byś namówiła Twojego tatę na ten wyjazd, bo ja muszę przyszykować wszystko. Mogę na Ciebie liczyć? -uśmiechnęłam się.
-Zawsze i wszędzie. Pomogę Ci. -przytulił mnie.
-Idziemy już? -zapytał.
-Sam chciałeś, żebyśmy tu przyszli. Siedzimy jakieś 10 minut.
-Nie mam na sobie koszulki. Trochę mi zimno...
-No dobra. -wstaliśmy i poszliśmy do naszego domu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem krótki, ale tak bardzo chciałam go teraz dodać, później dopiszę resztę ;3
Te amo <3

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 32 sezon 1

Martina
Mercedes została u mnie na noc, bo jak twierdzi "nie zostawi mnie samej w takim stanie". Nie mogłam przestać płakać. Tak bardzo się bałam, że on się dowie, dowie o tym głupim  pocałunku... Miał się dowiedzieć ode mnie, a nie od kogoś innego. Ale teraz nic nie zrobię. Nienawidzi mnie i mi tego nie wybaczy. Obudziłam się pierwsza, więc zeszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. Spojrzałam na zegarek, który wisi w pomieszczeniu. 11:30. No trochę zaspałyśmy... -pomyślałam. Szybko pobiegłam do pokoju i obudziłam Mercedes.
-Co się dzieje, że mnie budzisz? -zapytała zaspana.
-Spóźnione do szkoły. Powinniśmy być w Studiu pół godziny temu. -od razu wstała.
  Dałam jej jakieś ciuchy i sama się szybko przebrałam. Później wymieniliśmy się łazienką i zabraliśmy ze stołu przygotowane przeze mnie kanapki. Biegłyśmy ile sił i zdążyłyśmy na drugą lekcję. I dobrze, bo druga jest z Gregorio. Kolejny raz się przebrałyśmy, tym razem w ciuchy do tańca. Do sali weszłyśmy jak oparzone. Lodovica, Candelaria i Alba do nas podbiegły. W oddali zauważyłam Jorge, który mi się przyglądał i stał z chłopakami.
-Co się stało? Nie było was a pierwszej lekcji. -powiedziała Lodovica.
-I co się stało Jorge'owi? Cały dzień jest jakiś nerwowy, wkurzony i jak się pytałyśmy, czy przypadkiem nie wie, gdzie jesteś Tini, to mówił coś w stylu "Mam to gdzieś, nie zawracajcie mi nią głowy". Pokłóciliście się? -spytała Candelaria. Jak wypowiedziała  Jego imię łzy napłynęły mi do oczu.
-Zerwał ze mną... -szepnęłam.
 Łza spłynęła mi po policzku. Chciałam o tym zapomnieć, ale jak dziewczyny mi będą o tym przypominać, to mi się to chyba nie uda... Pociągnęłam nosem. Wszystkie siedziały cicho, nie wiedziały co powiedzieć.
-Dobra dziewczyny. Przygotujmy się do zajęć, bo... -przerwał mi jakiś głos za mną.
-Dobrze mówisz. Przygotujcie się nieuki. -poznałam po głosie, że to nasz nauczyciel.
-Dzisiaj pokarze wam skomplikowaną choreografię, a wy mi ją powtórzycie. Pięć, sześć, siedem, osiem... -liczył i zaczął tańczyć.
Wszyscy obserwowali go uważnie, i nagle Gregorio się przewrócił. Każdy do niego podszedł.
-Nic panu nie jest? -próbowaliśmy mu pomóc wstać, ale nie mogliśmy go podnieść.
Facundo pobiegł po Antonia. Pytaliśmy się mu, czy coś go boli itp., kiedy do sali przyszedł nasz przyjaciel z Dyrektorem Studia. Kazał komuś zadzwonić po pogotowie i podniósł nauczyciela.
-Gregorio, nic Ci nie jest? -zapytał się.
-Strasznie bolą mnie plecy i noga. -czekali na przyjazd karetki, a kiedy nareszcie się zjawiła zabrała go.
Antonio odwołał nam lekcję tańca i prosił, byśmy nic nie nabroili, bo musiał jechać do szpitala. Przebrałam się we wcześniejsze ciuchy i poszłam się przejść. Zobaczyłam TO drzewo, pod którym prawie się pocałowałam z Jorge'm, a później na prawdę się to stało... Nie mogłam wytrzymać. Usiadłam na ławce i wybuchnęłam płaczem, gdy...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki, że kolejny raz daję wam taki krótki, ale się chyba nie pogniewacie? xD Next, jutro!
Blancowaa <3