PROSZĘ WAS O JEDEN KOM! MNIE TO INSPIRUJE....
Lodovica
Całowałam się z Xab'em ale ktoś wszedł do kuchni. To był Diego. Pewnie tu przylazł po Tini.
-Wiesz co ja o Tobie myślę?! Ty... -już mu chciałam powiedzieć, że wiem o innej ale Xab szepnął mi na ucho.
-Mieliśmy nic nie mówić.... -oprzytomniałam i dokończałam smarowanie chleba. Z góry zeszła zaspana Martina.
-Czemu krzyczycie? DIEGO!! -krzyknęła i rzuciła się mu na szyję. I pomyśleć, że ja mam ją okłamywać dla jej szczęścia.... Razem z Xabianim, Martiną i oczywiście Diego'usiem, dokończyliśmy śniadanie. Od przyjaciół wiem, że im smakowało co mnie ucieszyło. Muszę im wreszcie powiedzieć.
-Kochani, wy wiecie ile dla mnie znaczycie i.... Kocham was. Dziewczyny, jesteście dla mnie jak siostry i pamiętajcie o tym... Chłopaki, nigdy nie miałam takich zwariowanych przyjaciół, pozytywnie zwariowanych. Słuchajcie, bo jak wybiegłam z zajęć to miałam poważny powód..... Wracam do Włoch. -w moich oczach były łzy, które po niespełna sekundzie wypłynęły ukazując się na moich policzkach. Dziewczyny nie mogły pojąć, a Xab mnie przytulił szepcząc do ucha.
-My przetrwamy każdą rozłąke. Nasza miłość jest jedyna i nic jej nie zepsuje... Kocham Cię. -teraz to już się na maxa rozkleiłam.
Martina
Że co? Ona wraca? Ale przecież ja jej nie dam odejść....
-Możesz przecież zamieszkać u mnie, spytam się tacie i..iii... i na pewwwno się zzgodzii, porozzzmawiamm z Twoimmmi rodzicami, jest jakieśśś wyjściee.... -jąkałam się płacząc.... Złapałam moją torebkę i uciekłam z domu. Słyszałam krzyki to Lodo, to Diego, to moich innych przyjaciół ale nie zatrzymywałam się. Jednak po chwili zrobiło mi się czarno przed oczami i straciłam grunt pod nogami.....
Candelaria
Martina wybiegła... Jest mi smutno, żal i wg. że wyjeżdża.... Nikt nic nie robił, nie mówił, jednak ja wybiegłam za Martiną, by nie zrobiła czegoś głupiego. Przeraziłam się, gdy zauważyłam jak mdleje na środku chodnika. Szybko wyciągnęłam telefon i pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam po pogotowie, później zadzwoniłam do Lodovicy.
-Hej, znalazłaś ją? -była przejęta.
-Ona... Ona.. -powiedziałam, raczej próbowałam coś powiedzieć, ale można było tylko wyczuć strach i przerażenie w moim głosie. - Ona straciła przytomność, za chwilę przyjedzie tu karetka.... -po policzkach spływa mi łzy strumieniami z trzech powodów.
1. Martina straciła przytomność i nic nie wiadomo co się z nią stanie.
2. Diego ją oszukuje, kiedy ona potrzebuje jego wsparcia.
3. Lodovica, moja ''siostrzyczka'', pierwsza prawdziwa przyjaciółka wyjeżdża.... W szpitalu po jakiś 10 minutach byli wszyscy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
No sorki, że Lodovice wywalam do Włoszech, a Martine do szpitala ale musi się coś dziać..... he ^^ Niedługo (być może) kolejny. Postaram się (znowu być może) jeszcze dziś go wstawić.. No to na razie! ;**
Blancowaa <3
Lodovica
Całowałam się z Xab'em ale ktoś wszedł do kuchni. To był Diego. Pewnie tu przylazł po Tini.
-Wiesz co ja o Tobie myślę?! Ty... -już mu chciałam powiedzieć, że wiem o innej ale Xab szepnął mi na ucho.
-Mieliśmy nic nie mówić.... -oprzytomniałam i dokończałam smarowanie chleba. Z góry zeszła zaspana Martina.
-Czemu krzyczycie? DIEGO!! -krzyknęła i rzuciła się mu na szyję. I pomyśleć, że ja mam ją okłamywać dla jej szczęścia.... Razem z Xabianim, Martiną i oczywiście Diego'usiem, dokończyliśmy śniadanie. Od przyjaciół wiem, że im smakowało co mnie ucieszyło. Muszę im wreszcie powiedzieć.
-Kochani, wy wiecie ile dla mnie znaczycie i.... Kocham was. Dziewczyny, jesteście dla mnie jak siostry i pamiętajcie o tym... Chłopaki, nigdy nie miałam takich zwariowanych przyjaciół, pozytywnie zwariowanych. Słuchajcie, bo jak wybiegłam z zajęć to miałam poważny powód..... Wracam do Włoch. -w moich oczach były łzy, które po niespełna sekundzie wypłynęły ukazując się na moich policzkach. Dziewczyny nie mogły pojąć, a Xab mnie przytulił szepcząc do ucha.
-My przetrwamy każdą rozłąke. Nasza miłość jest jedyna i nic jej nie zepsuje... Kocham Cię. -teraz to już się na maxa rozkleiłam.
Martina
Że co? Ona wraca? Ale przecież ja jej nie dam odejść....
-Możesz przecież zamieszkać u mnie, spytam się tacie i..iii... i na pewwwno się zzgodzii, porozzzmawiamm z Twoimmmi rodzicami, jest jakieśśś wyjściee.... -jąkałam się płacząc.... Złapałam moją torebkę i uciekłam z domu. Słyszałam krzyki to Lodo, to Diego, to moich innych przyjaciół ale nie zatrzymywałam się. Jednak po chwili zrobiło mi się czarno przed oczami i straciłam grunt pod nogami.....
Candelaria
Martina wybiegła... Jest mi smutno, żal i wg. że wyjeżdża.... Nikt nic nie robił, nie mówił, jednak ja wybiegłam za Martiną, by nie zrobiła czegoś głupiego. Przeraziłam się, gdy zauważyłam jak mdleje na środku chodnika. Szybko wyciągnęłam telefon i pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam po pogotowie, później zadzwoniłam do Lodovicy.
-Hej, znalazłaś ją? -była przejęta.
-Ona... Ona.. -powiedziałam, raczej próbowałam coś powiedzieć, ale można było tylko wyczuć strach i przerażenie w moim głosie. - Ona straciła przytomność, za chwilę przyjedzie tu karetka.... -po policzkach spływa mi łzy strumieniami z trzech powodów.
1. Martina straciła przytomność i nic nie wiadomo co się z nią stanie.
2. Diego ją oszukuje, kiedy ona potrzebuje jego wsparcia.
3. Lodovica, moja ''siostrzyczka'', pierwsza prawdziwa przyjaciółka wyjeżdża.... W szpitalu po jakiś 10 minutach byli wszyscy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
No sorki, że Lodovice wywalam do Włoszech, a Martine do szpitala ale musi się coś dziać..... he ^^ Niedługo (być może) kolejny. Postaram się (znowu być może) jeszcze dziś go wstawić.. No to na razie! ;**
Blancowaa <3
Świetny!!!! Bosko piszesz!!!!
OdpowiedzUsuń