Martina
Czekałam pod salą już drugą godzinę. Byli ze mną Diego, Facundo, Xab, Ruggero, Mercedes, Lodo, Cande, Alba, Conni, Valeria i Pablo. Strasznie się martwię o Jorge. Myślałam, że nic mu nie jest, że to nie jest nic poważnego. Diego mnie uspokaja, ale jeśli na prawdę coś mu jest? Właśnie wróciła Mora. Oderwałam się od Dominiqueza i podeszłam do niej. Chwyciłam jej nadgarstek i zaciągnęłam do łazienki.
-O co Ci chodzi? Możesz mnie już puścić?! - krzyknęła.
- Słuchaj. Muszę wiedzieć, co się stało. Dlaczego tutaj wylądował? I dlaczego z nim ciągle siedzisz?
- Dlaczego? Przyszedł na tor w złym humorze. Zabrał swój motor i od razu poszedł jeździć. Nie wyrobił na zakręcie, motor go przygniótł, a potem... a potem stracił przytomność.
- Co? - mój głos zadrżał. On jest głupi czy co?! W takim stanie poszedł jeździć?! Przecież mógł się zabić! Kiedy tak pomyślałam, przypomniała mi się moja próba samobójcza. Zrobiło mi się głupio. Mora wyszła, a ja usiadłam na tych zimnych kafelkach. On chciał się zabić?...
Jorge
Lekarz ciągle mi robił badania. Przez ten cały czas myślałem o jednym. Martina do mnie przyszła, pocałowała mnie... a przecież nie dawno sama ze mną zerwała. Siedziała ze mną, kiedy tutaj leżałem? Czuwała nade mną każdego dnia? Muszę z nią o tym porozmawiać.
- Dobrze. Wszystkie wyniki badań wskazują na to, że praktycznie nic panu nie jest. Jednak możesz mieć w ciągu najbliższych dwóch tygodni częste omdlenia. - już miał coś powiedzieć, ale przerwała mu pielęgniarka, słowami "pacjent spod 13 się dusi", więc szybko pobiegł za dziewczyną, która wyglądała na 19-20 lat. Ogólnie młode tu są pielęgniarki ;).
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem się w tamtą stronę. Martina.
- Hej. Jak się czujesz? - spytała siadając obok mnie na łóżku.
- Dobrze. Dzięki. Martina... ?
- Tak? - spytała szybko.
- Siedziałaś ze mną cały czas?... - i wtedy spuściła głowę.
- Nie... Dopiero od dzisiaj. Przez weekend się z Tobą nie widziałam. Ale jak przyszłam do szkoły, Diego zapytał się mnie, czy jesteś. Wytłumaczyłam mu, że już... nie jesteśmy razem... ale nalegał, bym do Ciebie zadzwoniła. Mówił, że ode mnie być może odbierzesz. - uśmiechnęła się. - ale nie odebrałeś. Nie Ty. Mora. - tutaj posmutniała. - oddałam telefon Diego, nie chciałam gadać z Twoją nową dziewczyną. - zmarszczyłem brwi. Przecież to nie moja dziewczyna! - Diego dowiedział się, że jesteś w szpitalu. Nie miałam o tym pojęcia. Przyjechałam z nim jak najszybciej.
- Mora nie jest moją dziewczyną. Nie wiem dlaczego tak pomyślałaś, ale... nie.
- Aha... - złapała mnie za dłoń. - Jorge... przepraszam Cię za tamto... Ja nie chciałam krzyczeć, po prostu... wybuchłam.
- Ja też Cię przepraszam. Nie chciałem, by tak wyszło z Vicky.
- Czyli, że... wracamy do siebie? - zapytała z delikatnym uśmiechem.
- Nie... Tini... Musimy dać sobie trochę czasu. Przemyśleć to wszystko...
- Okey. - puściła moją dłoń i podeszła w stronę drzwi. Jednak szybko się wróciła i wpoiła w moje usta. Przymknęła oczy, tak jak zawsze. Patrzyłem się na nią ze zdziwieniem, ale i tęsknotą. Po chwili, tej dłuższej, się ode mnie oderwała. Spojrzała mi ostatni raz w oczy i wybiegła z sali. Dopiero po chwili skumałem co się właśnie wydarzyło....
Superrr !
OdpowiedzUsuńNext !
Now. :D
Śliczny..... Czekam jak się potoczy dalej ta akcja....
OdpowiedzUsuń