Bardzo Wam Dziękuję za te wspaniałe komentarze ;* Kocham W;as i wiele to dla mnie znaczy *.* Jeżeli na czyimś bloga zaobserwowanym przeze mnie nie komentuje to znaczy, że nie mam czasu. Nauka, dodatkowe zajęcia itd... Zrozumcie /

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 6 s.3

     - Jorge, czy my... - chłopak domyślając się o co jej chodzi szybko przerwał dziewczynie.
     - Nie, nie... nie. - odetchnęła z ulgą.
     - To co ja tutaj robię?
     - No wczorajsza imprezka była prganizowana w hotelu, a że ty się nieźle upiłaś ojciec zarezerwował ci pokój.
     - To co ty tutaj robisz? - uśmiechnął się i usiadł obok dziewczyny.
      - Przyszedłem cię odebrać. Twój tata mnie o to poprosił. - przewróciła oczyma.
     - Okey... widziałeś gdzieś moją sukienkę? - postanowiła zapytać.
     - Nie... a sprawdzałaś pod łóżkiem? - kiwnęła przecząco głową. Schylił się i ujrzawszy biały mzateriał sięgnął go. Podał blondynce i skierował się w stronę drzwi.
     - Czekam przed drzwiami, ślicznotko. - zarumieniła się lekko uśmiechając. ~Co ty wyprawiasz idiotko!~ od razu skarciła się w myślach.

     - Nie Jorge ty nic nie rozumiesz! - krzyknęła jadąc do swojego domu w samochodzie byłego chłopaka.
     - Rozumiem! Kochasz mnie, ale nie chcesz się przyznać! Tini... błagam. Nie zrezygnuję z Ciebie! Nawet nie masz pojęcia jak tęskniłem... cholernie żałuję, że wtedy zdradziłem cię z Vicky. To ona mnie pocałowała, jednak wiem, że mogłem temu zapobiec. Przepraszam...
     Martina nic mu nie odpowiedziała. Siedziała cicho, aż dojechali. Miała już wychodzić, lecz brunet zatrzymał ją zaciskając swoje palce na jej nadgarstku.
     - Martina... zostańmy przyjaciółmi. Proszę przynajmniej o przyjaźń. - patrzył się na nią tymi smutnymi oczami. Nie mogła mu teraz powiedzieć zwykłe "spadaj".
     - Wiesz co ja wtedy czułam?… Nie. Bo cię przy mnie nie było. Kiedy cię najbardziej potrzebowałam. Dzięki za podwózkę. - po czym zamknęła drzwi od pojazdu. Chłopak szybko wybiegł za nią.
     - Martina... - przerwała mu.
     - Spieprzaj! Idź do Roxy. Leć do Madrytu. Ja za dwa tygodnie wracam do Nowego Jorku. Nie rób sobie nadziei.

2 komentarze:

  1. Super od dzisiaj czytam ;) Pierwszy raz widzę żeby nie było żadnego błędu. Będę brała z ciebie przykład ;). Jak będziesz miała czas to wpadnij do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo się staram by nie było żadnej literówki itd., poza tym sama się tak jakoś denerwuję, jak czytam jakąś książkę i zauważam błąd xd obsesja? xD
      Już wpadam ;x

      Usuń