Martina
Obudziłam się o godzinie 08:30. Mam jeszcze półtorej godziny, więc szybko podeszłam do szafy i wyciągnęłam ten zestaw:
Potem ogarnęłam się w łazience i zjadłam śniadanie zrobione przez Olgę. Spojrzałam jeszcze raz na zegarek w moim telefonie i dowiedziałam się, że moje zajęcia są za 10 minut. Szybko zaczęłam biec, w tym samym czasie blokując telefon. Nie zauważyłam kogoś i przewróciłam go, lecąc z tym kimś na chodnik. Spojrzałam się na tę osobę i miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Nic Ci nie jest? Wszystko dobrze, nic Cię nie boli? -pytał Diego.
-Nie, nie, nic mi nie jest. A Ci? Przepraszam Cię naprawdę. -wstałam z niego i podałam mu dłoń, by wstał.
-E tam. Ja bym nie narzekał, gdybyś częściej tak na mnie wpadała. -puścił mi oczko i złapał za rękę.
-Tini... bo ja wiem, że mnie nienawidzisz i wg., ale ja bym chciał jeszcze raz Cię przeprosić. Byłaś, jesteś i będziesz najważniejszą osobą w moim życiu... Dasz mi jeszcze jedną szansę? Obiecuję wykorzystać ją jak najlepiej. -przybliżył się do mnie i pochylił do pocałunku. Już miał to zrobić, ale przerwał mu krzyk Lodovicy.
-Zostaw ją! Odczep się od niej, rozumiesz?! -złapała mnie za drugą rękę i odciągała od niego, lecz Diego zrobił to mocniej i wylądowałam w jego ramionach.
-Wybaczysz mi? -szepnął.
-Nie słyszałeś?! Masz ją zostawić! -krzyczała czarnowłosa przyjaciółka.
-Wybaczę, ale nie licz na coś więcej. -wyrwałam się i odeszłam z Lodo.
-Skąd wiedziałaś?
-Nie wiedziałam. Szłam po Ciebie, bo Jorge się niepo... Ups! Tego Ci nie miałam mówić
-Ale co z Jorgem?
-No bo on się o Ciebie niepokoił. Musi Ci o czymś powiedzieć, z nami już rozmawiał. -posmutniała. Zdziwiłam się i nie kryłam tego.
-A co z zajęciami?
-Przecież Gregprio leży w szpitalu. Zapomniałaś?
-No... tak. Dobra, chodźmy do Studia, bo mam szansę uratować nasz związek i... -przerwała mi.
-Nie uratujesz tego. Najpierw daj mu dojść do słowa, bo tak, to się nivzego nie doqiesz i i tak nic nie zdziałasz... -weszliśmy do szkoły. Zaczęłam się rozglądać za brunetem i znalazłam go przy szafkach z chłopakami. Patrzyłam się na niego przez dłuższą chwilę, i kiedy on też zaczął się mi przyglądać, podeszłam.
-Hejka, chciałeś ze mną pogadać.
-Poźniej dokończymy chłopaki. -wszyscy byli jacyś smutni.
-O co chodzi? -nie kryłam mojej ciekawości.
-Dobrze wiesz, że kocham motocrossing i nie dawno dostałem propozycję pracy, jako trener.
-To świetnie! No to dlaczego jesteście tacy smutni?
-Ta praca jest w Nowym Jorku. Nie rozumiesz?
-Co? Proszę, nie odchodź. -rzuciłam się mu na szyję.
-Ale wiesz, że to jest dla mnie ważne.
-Tak wiem. Ale ja bez Ciebie nie wytrzymam długo. Już teraz powoli sobie nie radzę, a jak wyjedziesz to... Nie możesz. -ryczałam jak małe dziecko.
-Obiecuję, że jak będę mógł to będę was odwiedzać. To jest szansa, króra może się nie powtórzyć. Martina... Wyjeżdżam jutro o 13:00.
-Ale... proszę... nie rób mi tego...
-Przepraszam... Kocham Cię.-szepnął mi na ucho. Te słowa wywołały u mnie tylko większy płacz. Mówi mi, że mnie kocha, ale jutro wyjeżdża... odsunęłam się od niego i wybiegłam ze Studia. Muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.
------------------------------------------------------------------------------------------
Znowu krótki przepraszam was. Dziękuję bardzo za pozytywne komentarze pod ostatnim rozdziałem ♥♥♥
Blancowaa <3
Obudziłam się o godzinie 08:30. Mam jeszcze półtorej godziny, więc szybko podeszłam do szafy i wyciągnęłam ten zestaw:
Potem ogarnęłam się w łazience i zjadłam śniadanie zrobione przez Olgę. Spojrzałam jeszcze raz na zegarek w moim telefonie i dowiedziałam się, że moje zajęcia są za 10 minut. Szybko zaczęłam biec, w tym samym czasie blokując telefon. Nie zauważyłam kogoś i przewróciłam go, lecąc z tym kimś na chodnik. Spojrzałam się na tę osobę i miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
-Nic Ci nie jest? Wszystko dobrze, nic Cię nie boli? -pytał Diego.
-Nie, nie, nic mi nie jest. A Ci? Przepraszam Cię naprawdę. -wstałam z niego i podałam mu dłoń, by wstał.
-E tam. Ja bym nie narzekał, gdybyś częściej tak na mnie wpadała. -puścił mi oczko i złapał za rękę.
-Tini... bo ja wiem, że mnie nienawidzisz i wg., ale ja bym chciał jeszcze raz Cię przeprosić. Byłaś, jesteś i będziesz najważniejszą osobą w moim życiu... Dasz mi jeszcze jedną szansę? Obiecuję wykorzystać ją jak najlepiej. -przybliżył się do mnie i pochylił do pocałunku. Już miał to zrobić, ale przerwał mu krzyk Lodovicy.
-Zostaw ją! Odczep się od niej, rozumiesz?! -złapała mnie za drugą rękę i odciągała od niego, lecz Diego zrobił to mocniej i wylądowałam w jego ramionach.
-Wybaczysz mi? -szepnął.
-Nie słyszałeś?! Masz ją zostawić! -krzyczała czarnowłosa przyjaciółka.
-Wybaczę, ale nie licz na coś więcej. -wyrwałam się i odeszłam z Lodo.
-Skąd wiedziałaś?
-Nie wiedziałam. Szłam po Ciebie, bo Jorge się niepo... Ups! Tego Ci nie miałam mówić
-Ale co z Jorgem?
-No bo on się o Ciebie niepokoił. Musi Ci o czymś powiedzieć, z nami już rozmawiał. -posmutniała. Zdziwiłam się i nie kryłam tego.
-A co z zajęciami?
-Przecież Gregprio leży w szpitalu. Zapomniałaś?
-No... tak. Dobra, chodźmy do Studia, bo mam szansę uratować nasz związek i... -przerwała mi.
-Nie uratujesz tego. Najpierw daj mu dojść do słowa, bo tak, to się nivzego nie doqiesz i i tak nic nie zdziałasz... -weszliśmy do szkoły. Zaczęłam się rozglądać za brunetem i znalazłam go przy szafkach z chłopakami. Patrzyłam się na niego przez dłuższą chwilę, i kiedy on też zaczął się mi przyglądać, podeszłam.
-Hejka, chciałeś ze mną pogadać.
-Poźniej dokończymy chłopaki. -wszyscy byli jacyś smutni.
-O co chodzi? -nie kryłam mojej ciekawości.
-Dobrze wiesz, że kocham motocrossing i nie dawno dostałem propozycję pracy, jako trener.
-To świetnie! No to dlaczego jesteście tacy smutni?
-Ta praca jest w Nowym Jorku. Nie rozumiesz?
-Co? Proszę, nie odchodź. -rzuciłam się mu na szyję.
-Ale wiesz, że to jest dla mnie ważne.
-Tak wiem. Ale ja bez Ciebie nie wytrzymam długo. Już teraz powoli sobie nie radzę, a jak wyjedziesz to... Nie możesz. -ryczałam jak małe dziecko.
-Obiecuję, że jak będę mógł to będę was odwiedzać. To jest szansa, króra może się nie powtórzyć. Martina... Wyjeżdżam jutro o 13:00.
-Ale... proszę... nie rób mi tego...
-Przepraszam... Kocham Cię.-szepnął mi na ucho. Te słowa wywołały u mnie tylko większy płacz. Mówi mi, że mnie kocha, ale jutro wyjeżdża... odsunęłam się od niego i wybiegłam ze Studia. Muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.
------------------------------------------------------------------------------------------
Znowu krótki przepraszam was. Dziękuję bardzo za pozytywne komentarze pod ostatnim rozdziałem ♥♥♥
Blancowaa <3
Ślicznie.... To jest najlepszy blog jaki czytam....
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Klaudia, ale ja tak nie sądze. Jest wiele wspaniałych blogów i są 100 razy lepsze
OdpowiedzUsuńAle nie myśl sobie, że Cię chcę obrazić czy coś, tylko że ja mam batdzo wysoką samokrytykę xD
Te amo ♥♥♥
Nieeeeee Leon !
OdpowiedzUsuńNie dochodz !
Bo się potne jak Vilu !
Leonnnnn !
Tini nawet mi tego nie rb !
Jak on wyjedzie......
Nwm co zrb !
A tak wgl Toj blog jest jednym z moich ulub. !
Buziaki
Dziękuję ♥
OdpowiedzUsuńCzy Jorge wyjedzie to się dowiesz w następnym ♥♥
Te amo ♥