Nie zgadniecie, gdzie teraz jestem... W szpitalu, na łóżku, podłączona do jakichś pikających maszyn. Doktor powiedział, że będą mnie operować i mogę tego nie przeżyć. Potrzebuję nowego serca, potrzebuję również kogoś, kto mógłby mnie podeprzeć w tych trudnych momentach, ale mój chłopak jeszcze nie przyszedł....
Może opowiem wam coś o mnie, o nim, o naszych relacjach, znajomych?.... Zresztą, i tak nie mam nic lepszego do roboty. A więc tak poznałam się z Jorge'm:
Mieliśmy napisać razem piosenkę, na dodatkowe zajęcia w szkole. Nam obojgu zależało na dobrej ocenie, więc siedzieliśmy na nią cały dzień. Później Jorge zabrał mnie do jakiejś knajpki na kolację, bo jak on stwierdził "przyda mi się nagroda ;)". Bawiłam się z nim świetnie, nie zabrakło śmiechu, nie było takiej sytuacji, że było cicho i niezręcznie. Po skończonym posiłku odprowadził mnie do domu, jednak przed samymi drzwiami zatrzymał mnie, chwytając za rękę.
-Hmm? -zapytałam. Wtedy on się do mnie przybliżył i po prostu ... pocałował.
Następnego dnia zostaliśmy już parą ;)
Teraz trochę zapoznam was ze mną i moim "księciem" ?
Ja, jestem szczupłą, niską brunetką, o imieniu Martina. Moje oczy są niczym "czekolada", tak je nazywa Jorge. Mam dużo zainteresowań, ale największym to ... chyba komponowanie piosenek, utworów... Kocham moich przyjaciół i nie zamieniłabym ich za nic w świecie <3
Jorge, to wysoki brunet o zielonych, głębokich oczach. Jest niezwykle przystojny, ale on twierdzi inaczej. Kocha swoje hobby, czyli jazdę na motorze.
No a o przyjaciołach? To zabawne...
Właśnie wyszłam z samolotu i podeszłam do miejsca, gdzie miałam zabrać swój bagaż. Wzięłam bardzo podobny do mojego i po prostu odeszłam. Ale jednak... Zatrzymał mnie głos jakiejś Włoszki. Odwróciłam się i ... ujrzałam moją walizkę! Podbiegłam do niej i serdecznie przeprosiłam.
Tak właśnie poznałam Lodovicę, a ona mnie zapoznała z Ruggero, Mercedes, Samuel'em, Candelarii, Xabiani'm, Albą i Facund'em.
Boję się, że Jorge nie przyjdzie... Już dawno powinien tu być. Do oczu napłynęły mi łzy.
Operacja skończona! Doktorzy mówią, że wszystko poszło zgodnie z planem, że się UDAŁA! Ale ... nadal go nie ma. Nadal potrzebuję kogoś, kto mógłby wesprzeć mnie w tych trudnych chwilach, ale jego cały czas nie ma... Do sali weszła Cande, Mechi, Lodo i Alba.
-Cześć! Widzisz, mówiłam, że operacja się uda! A Ty narzekałaś! -mówiła uśmiechnięta Lodovica.
-Cześć, tak, miałaś racje, wszystkie mieliście... -powiedziałam smutno.
-Ej, co jest? Powinnaś się cieszyć!
-No, cieszę się, że się udało, ale... ani razu nie przyszedł do mnie Jorge...
-Nie martw się, w końcu przyjdzie, zobaczysz.
-Dobra dziewczyny, gadajcie, co tam u was! -krzyknęłam przywracając się, do pozycji siedzącej.
Minęło już dużo czasu, wyszłam ze szpitala, wszystko ze mną w porządku. Mój chłopak nadal nie przyszedł, więc teraz postanowiłam do niego pójść. Bardzo się tym przejmuję... Zeszłam do gabinetu mojego taty i lekko zapukałam.
-Proszę! -weszłam do środka.
-Tato, mogłabym pójść do Jorge? -spojrzał się na mnie pytająco.
-A... tak. -nagle zrobił się smutny.
-Coś nie tak? -zaniepokoiłam się.
-Nie, nie... Idź do Jorge. -uśmiechnął się.
Byłam u niego, długo waliłam drzwi, ale nie było nikogo, nikt nie chciał mi otworzyć... Pchnęłam drzwi i ... były otwarte, więc weszłam do środka. Na stole znalazłam kartkę papieru. Podniosłam ją i przeczytałam na głos, myśląc, że wyszedł do sklepu, czy coś i po prostu zostawił wiadomość mamie, zapominając zamknąć drzwi.
-"Kochanie, wybacz mi, że nie mogłem Cię w tych trudnych momentach wesprzeć, a tak wiem, że tego potrzebowałaś. Chcialem Ci zrobić prezent, moje serce już dla mnie nie biję... Ale jestem szczęśliwy, że mogłem Ci je oddać, że nadal żyję w Tobie... Kocham Cię, Jorge ... ;*".
Śliczny one shot... Piękny, o prawdziwej miłości...
OdpowiedzUsuńŚliczny OS :)
OdpowiedzUsuńTaki..prawdziwy ;)
Bardzo spodobał mi się twój blog i na pewno będę czytać :)
Trzymaj się ;**
Całuję ;**
Caroline Blanco <3
http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/