Bardzo Wam Dziękuję za te wspaniałe komentarze ;* Kocham W;as i wiele to dla mnie znaczy *.* Jeżeli na czyimś bloga zaobserwowanym przeze mnie nie komentuje to znaczy, że nie mam czasu. Nauka, dodatkowe zajęcia itd... Zrozumcie /

piątek, 6 czerwca 2014

Epilog ❤ (zakończenie sezonu 1)


Przepraszam.... Borkoś Blanco <3 Katarina Verdas <3 Kinga Verdas <3 
ORAZ INNYCH CZYTELNIKÓW MOJEGO BLOGA!
Te amo <3 

Narrator


   Wszyscy przyjechali do wynajętego domku nad morzem. Zrobili niespodziankę Mercedes, i gdy dowiedziała się, kogo był ten pomysł, w tempie natychmiastowym rzuciła mu się na szyję przepraszając za wcześniejsze oskarżenia. I tak zaczęła się impreza urodzinowa. Każdy złożył jubilatce życzenia i podarował jej jakiś mały prezent. Wszyscy zaczęli tańczyć, oprócz Martiny. Usiadła sobie na kanapie obserwując dobrze bawiących się przyjaciół.
-Czemu nie tańczysz? -spytał Jorge przysiadając się do niej z uśmiechem.
-Nie mam ochoty. -odpowiedziała odsuwając się lekko.
-Co jest? -zapytał zaniepokojony. Dziewczyna milczała, co bardziej go denerwowało. Przykrył swoją dłonią jej i spojrzał w te głębokie, piwne oczy.
-Źle się czuję. -wstała i wyszła przed dom. Chłopak podążył w jej ślady, jednak nie zrobił nic, by się dowiedziała o jego obecności. Stał tam i po prostu patrzył na nią. Tęsknił, i to bardzo... Delikatnie przysunął się i musnął opuszkami palców jej ramię. Odwróciła się niemal od razu, patrząc na niego z zaskoczeniem.
-Co Ty tu robisz? Dlaczego za mną poszedłeś? -zapytała ze łzami w oczach.
-Co tu robię? Dlaczego tu przyszedłem? Bo nie jestem obojętny wobec Ciebie. Martwię się...
-Nie masz powodów. -odsunęła się gwałtownie odwracając głowę. Obserwowała, jak fale moczą brzeg. Chłopak ponownie chwycił jej ramię i obrócił tak, by na niego spojrzała. Jednak spuściła głowę i zaczęła się wyrywać.
-Puść mnie. -łza spłynęły po jej lekko różowym policzku. Brunet dotknął jej podbródka i zmusił do patrzenia w jego oczy.
-Co się dzieje? -zapytał nie odrywając wzroku od jej pięknych oczu, mówiąc poważnie i powoli.
-Nnnic. -kolejna łza spłynęła, lecz tym razem po drugim policzku. Chłopak wytarł jej mokre policzki i pocałował w czoło.
-Nie bój się. Mi możesz powiedzieć wszystko... -nareszcie spojrzała w jego głębokie, zielone oczy i niemal w nich zatonęła.
-Jja... Kim była tamta dziewczyna, z którą Cię widziałam w Twoim pokoju? -rzuciła zupełnie od czapy, jednak dla niej to miało wielkie znaczenie, bo ta odpowiedź będzie zależała od tego, co się stanie dalej.
-To była Lara. Ona jest moją dawną przyjaciółką, ale co ma wspólneg... -przerwała mu całując go niepewnie w usta. Uśmiechnął się, lecz oderwał się od niej. Przynajmniej taki miał zamiar. Ona jakby opadając na niego ponownie wpoiła się w jego usta, by złożyć krótki pocałunek. Złapał ją za ramiona i uśmiechnął szeroko.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem... Martina, czy to znaczy, że... -kolejny raz przerwała mu muskając jego wargi.
-Tak. -odpowiedziała wodząc palcem po jego muskularnym torsie.
   Wrócili do domku trzymając się za ręce, co zauważył Xabiani opierający się o ścianę obok drzwi. Krzyknął na całe miasto: "Wrócili do siebie!". Wszyscy zaczęli klaskać, a młoda brunetka spłonęła rumieńcem. Blanco tylko spojrzał na Martine i momentalnie na jego usta wkroczył uśmiech.
   Tańczyli ze sobą cały czas, dopóki dziewczyna nie miała ochotę na coś mocniejszego niż zwykłe piwo. Przyrządziła sobie w kuchni drinka i wypiła go jednym duszkiem. Podeszła do swojego chłopaka i go pocałowała, bardzo namiętnie. Później ich pocałunki zeszły niżej. Jorge zabrał ją do sypialni i dalszej części można się domyślić.
     Rano dziewczyna nic nie pamiętała. Zbytnio za dużo nie pije, w ogóle nie pije. Zeszła do jadalni zakładając na siebie tylko majtki i jakąś sportową bluzkę Jorge. Nie chciało jej się teraz ubierać. Miała ochotę jedynie połknąć tabletki na ból głowy, bo już nie mogła tego znieść.
    Schodziła ze schodów, kiedy ktoś "zaatakował" ją od tyłu, po czym przykleił do okna. Uważnie spojrzała na swojego rozbawionego chłopaka.
-Poszłaś sobie bez "dzień dobry, mój Ty przystojniaku"? Nie ładnie... -pocałował ją. Ona go odepchnęła ze skwaszoną miną.
-Nie myłam jeszcze zębów, a poza tym, nie mam ochoty teraz na czułości. Marzę, aby wziąć coś na ból głowy i położyć się w łóżku. -chłopak się zawiódł. Tęsknił za nią, więc chciał teraz odrobić zaległości.
    Cały dzień leniuchowali...



 Kilka dni później...

    Brunetka właśnie pochyla się nad testem ciążowym... Od kilku dni ma wymioty, na jedzenie nie może patrzeć i do tego sytuacje, które miały miejsce. Na przykład...
 Szła właśnie, by zanieść Lodovice kubek z herbatą, jednak przez przypadek prawie się przewróciła i kubek spadł jej na ziemię. W pierwszej chwili spanikowała. Lodo znalazła się tuż obok niej,a  ze schodów zbiegł Jorge.
-Nic Ci nie jest? -pytali. Wybuchła płaczem, a jej chłopak ją przytulił.
-Nie, nic się nie stało, poza tym, że zbiłam taki ładny kubek! -krzyknęła głośno płacząc, jednak po chwili wybuchła tym razem śmiechem.
-Zbiłam szklankę! Będę mieć 7 lat nieszczęścia! -rzuciła żartobliwie. -A nie, to z lustrem!
-Dobrze się czujesz? -zapytał zaniepokojony zielonooki.
-Ja?! Ja się czuję bardzo dobrze! Mówisz, jakbym była wariatką! -przywaliła mu z liścia....
  Bała się, że przypuszczenia Lodovicy się spełnią, a ona zostanie matką w tak młody sposób. Spokojnie, będzie dobrze ~mówiła sobie w myślach. Spojrzała na wynik i... ujrzała dwie kreski. Zamarła. Jej twarz przybrała bladego odcieniu. Wstała z toalety i zeszła do swojej niecierpliwej przyjaciółki.
-I co? -zapytała zauważając ją w pomieszczeniu.
-Ja... Tam.... Były... dwie kreski. -ciężko przeszło jej to przez gardło.
-Co? Będziesz mieć dzidziusia! Czyż to nie wspaniałe? Ej, dlaczego się nie cieszysz? -usiadła na kanapie.
-A co z Jorge'm? A co, jeśli ze mną zerwie? Wróciliśmy do siebie nie dawno i... -wybuchnęła płaczem.
   Płakała przytulona do przyjaciółki już chyba drugą godzinę, gdy do domku weszli Xab z Jorge'm śmiejąc się. Brunet spojrzał na osoby będące w salonie.
   Gdy dostrzegł swoją Tini, rzucił wszystkie torby jakie miał w ręce i podbiegł, klękając przed nią.
-Hej, Tini, co jest? Nie płacz... -przecierał swoją dłonią po jej zimnej łydce. Spojrzała na niego czerwonymi i opuchniętymi oczami.
-Jorge... Obiecaj, że nie wejdziesz mi w słowo i ... zrozumiesz. -prosiła.
-Zrobię co zechcesz, byś przestała choć na moment płakać. -uśmiechnął się lekko, dodając jej otuchy.
Kilka dni temu, była impreza urodzinowa Mercedes. No i my... no wiesz. Dziwnie się zachowywałam przez ten czas i... okres mi się spóźnia. Zrobiłam test ciążowy i.... I będziesz ojcem. -bała się jego reakcji, jednak wiedziała, że musi wiedzieć. Jego twarz nie okazywała żadnej emocji.
-To wspaniała wiadomość, nie płacz, bo nie masz powodu... -przytulił ją, szeroko się uśmiechając. Chciał mieć z nią dziecko, wiedział, że jest jeszcze za wcześnie, ale często myślał, jakby to było mieć z nią rodzinę.
-Na serio? Nie jesteś zły? -szepnęła do jego ucha, podczas, gdy byli objęci.
-Nigdy na Ciebie nie jestem.... Kocham Cię.
-Ja Ciebie też...


----------------------------------------------------------------------------------------------
Długo wyczekiwany Epilog, obiecuję, że prolog ukarze się niebawem, 
życzę miłej lektury i weny dla pisarzy! ;**
Blancowaa <3

3 komentarze:

  1. Aaa.
    Mały Blanco :3
    Jak faajnie będą mieli xd
    Przepraszam że dziś taki krótki, ale nie mam weny :/
    A epilog fenomenalny *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czadowy, cud miód a no i jeszcze malina, Zapraszam: http://more--than--fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny!!!!😃 Przepraszam że dawno nie pisałam ale nie mialam czasu.....😞

    OdpowiedzUsuń