Z dedykacją dla Kathy <3 Przepraszam za błąd Kochanie ;***
Martina
Ruggero stał z kompletnym bezruchu, jednak po chwili się otrząsnął i usiadł obok mnie. Objął swoim ramieniem i dał mi się wypłakać. Siedzieliśmy tak dopóty, dopóki nie wrócił Jorge. Szkoda tylko, że wrócił z Diego...
-Tini! Ja Cię tak strasznie przepraszam! To moja wina! -Rugge wstał i złapał go za koszulkę.
-Dlaczego go nie powstrzymałeś?! Jeszcze mi powiedz, że stałeś i tak po prostu się na nich gapiłeś?! Hmm?!?! -jego ciałem zapanowała wściekłość. Przeraziłam się, że zaraz się pobiją, a raczej mój kuzyn mu coś zrobi.
Szybko wstałam i odsunęłam ich od siebie, stając pomiędzy chłopakami. Jednak po chwili Rugge mnie od siebie odepchnął, rzucając mnie w ramiona Jorge. Teraz się przeraziłam nie na żarty. Brunet zamachnął się i uderzył pięścią prosto w Diego. Krzyknęłam "PRZESTAŃ!", ale to go nie zatrzymało. Jorge mnie do siebie przytulił tak, bym nie widziała, jak się biją i wyprowadził z kuchni. Próbowałam się wyrwać i ochronić Diego przed moim kuzynem, jednak Jorge był za silny. Wybuchnęłam płaczem. Podniosłam głowę i spojrzałam się w oczy mojego "ochroniarza".
-Diego mi nic nie zrobił... -szepnęłam załamana. Właśnie obrywa nie ten koleś.
-Ccco? Ty go bronisz? -był zdezorientowany.
-Bo on dostaje od mojego kuzyna kompletnie za nic! -krzyknęłam, a po chwili dodałam. -On mi pomógł...
-Że co?! -puścił mnie i wrócił do pomieszczenia, w którym bili się Oni. Usłyszałam krzyki w stylu "RUGGE, ZOSTAW GO", czy "POPADŁO CI NA MÓZG DO KOŃCA?!''.
Bezradna usiadłam na podłodze i ponownie wybuchnęłam płaczem. Po jakimś czasie słychać było tylko samą ciszę. Do pokoju wparował Jorge. Sam.
-Gdzie oni są? -zapytałam pośpiesznie.
-Wiesz... Kazałem im gdzieś pójść i się dogadać. Mają być poza domem, by Ci nie przeszkadzać. By nam nie przeszkadzać. -odpowiedział. Uśmiechnął się z lekka do mnie. Nie odwzajemniłam gestu.
-Mam pomysł. Idź się wykąpać, przebierz w wygodne ciuchy i... możemy obejrzeć jakiś film. I będzie to komedia, byś zapomniała o... tym wszystkim. -tym razem się uśmiechnęłam.
Zgarnęłam z pokoju czarne dresowe spodnie, czystą bieliznę i białą luźną koszulkę. Weszłam do łazienki. Pierwsze co zrobiłam, to podeszłam do kabiny prysznicowej i sprawdziłam jaka jest woda. Była ona ciepła, a nawet gorąca. Hmmm... Taka jak lubię. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam swoje ciało i owinęłam je ręcznikiem. Stanęłam przed lustrem i zmyłam caluśki makijaż. Po raz pierwszy Jorge zobaczy mnie bez makijażu... Przeżyje... Założyłam na siebie czyste ciuchy i wyszłam z pomieszczenia. Usłyszałam, jak chłopak włącza film, po czym szybko zatrzymuje, byśmy go obejrzeli od początku. Zeszłam na dół i ujrzałam na stole dużą miskę popcorn'u. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Jorge
Gdy usłyszałem, że Martina schodzi po schodach, szybko podniosłem głowę. Po raz pierwszy widzę ją bez makijażu i.... jest taka piękna.... po co ona się maluje? Bez tych najróżniejszych kosmetyków wygląda o wiele lepiej... Widziałem, jak się uśmiecha. Usiadła na kanapie i spojrzała się na mnie.
-To co oglądamy? -pokazałem jej tylko okładkę płyty. Jej uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej.
-A nie mieliśmy obejrzeć komedii? -zagadnęła.
-Mieliśmy... ale kiedy przeglądałem płyty, przy tej była karteczka "muszę to obejrzeć", więc pomyślałem, że to świetna okazja.
-A nie zanudzisz się? Nie myślałam, że jakiś chłopak z własnej woli, będzie chciał obejrzeć "Trzy metry nad niebem"....
-No to źle myślałaś. Pomęczę się dla Ciebie. -usiadłem obok niej, chwytając pilota z ławy. Dziewczyna wtuliła się we mnie i delikatnie musnęła swoimi wargami mój polik.
-Dziękuję. -poczułem, jak serce zaczyna mi bić szybciej i uderzyła mnie fala gorąca....
Ruggero
Po dwóch godzinach dyskusji, ostatecznie pogodziłem się z Diego. Na szczęście nic mu nie jest, poza kilkoma siniakami. Podziękowałem mu za to, że obronił Martine przed tym .... Ugh, David'em.
Dostałem też sms'a, że rodzice musieli nagle wyjechać do Włoch, do mojej mamy, w celu wyjaśnienia jakiejś sprawy i wrócą dopiero za dwa dni.
Po rozmawiałem z nim trochę, i wróciłem do domu. Gdy weszłem do środka, wszystkie światła były po gaszone i widać było tylko włączony film na telewizorze. Westchnąłem i wyłączyłem urządzenie. Odwróciłem się i na kanapie zauważyłem Jorge z Tini. Spali. Już miałem odchodzić, gdy usłyszałem ciche pomrukiwanie Martiny. Spojrzałem na nich ponownie, i teraz dziewczyna leżała wtulona w mojego przyjaciela. Uśmiechnąłem się do siebie.
Myślę, że Martina szybko zapomni o tym, co zrobił jej David, gdy będzie spędzać czas z Jorge'm.
Ostatni raz się na nich popatrzyłem i poszłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Elizabeth
Wczoraj Jorge miał iść po Tini i przyjść z powrotem do Mechi na imprezę, ale nikt ich nie widział. Zaniepokoiłam się i zostałam w domu. Dzwoniłam do niego, ale nie odbierał. Byłam bardzo zmęczona i tak jakoś... zasnęłam. Jednak nazajutrz rano, dalej go nie było. Postanowiłam więc, że pójdę do Martiny. Być może w ogóle do niej nie poszedł?
-Cześć, przepraszam, jeśli Cię obudziłam. Widziałeś gdzieś Jorge? Nie wrócił wczoraj na imprezę, ani na noc. Strasznie się martwię. -powiedziałam chowając kosmyk moich włosów za uchem.
-No... widziałem. Został u nas na noc.
-A coś się stało, że został? -niepokoiłam się.
-Nie, nie, nic MU się nie stało. Wiesz, Tini to jego przyjaciółka i tak wyszło, że musiał jej pomóc.
-Okey, to ja już się nie wtrącam. Na razie. -pocałowałam go w policzek i szybko uciekłam do domu. Odetchnęłam z ulgą, że mojemu bratu nic nie jest.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że i tak jest długi,a chciałam wam zrobić niespodziankę i... Jest! <3