Brunetka właśnie weszła do budynku szkoły muzycznej. Nazywała się ona Studio ON BEAT. Uwielbiała tu przychodzić. Kochała muzykę, kochała śpiewać, tańczyć... robiła to, w czym jest najlepsza.
Od razu udała się do ubikacji. Na szczęście nikogo nie było, więc położyła torbę na blacie i spojrzała w swoje odbicie. Dzisiejszy strój wybierała ponad pół godziny. Zawsze jej to zabierało mniej czasu, ale jakoś dziś nie mogła się zdecydować. Bordowe rurki wspaniale komponowały się z białą koszulką na ramiączkach i czarnym swetrem. Na nogi założyła vansy w podobnej barwie co sweter. Była zadowolona z efektu swojej pracy.
Na twarz nigdy nie nakładała makijażu. Nie lubi tego i obrzydzają je dziewczyny, które przesadnie się malują, by być "piękne", co według niej daje kompletnie odwrotny efekt.
Włosy zaś wyprostowane, wydłużając przy tym jej piękne włosy.
Uśmiechnęła się i gdy się upewniła, że wygląda dobrze opuściła toaletę. Ruszyła do szafek odnieść torbę z zeszytami. Nagle poczuła ucisk na nadgarstku. Odwróciła się i zobaczyła sylwetkę jej najlepszego przyjaciela.
- Siema, piękna. Co robisz po szkole? - zapytał od razu. Zaśmiała się.
- Nie wiem, jeszcze o tym nie myślałam... A co proponujesz? - przygryzła dolną wargę i się uśmiechnęła.
- Zależy od tego, czy będziesz chciała spędzić ze mną po południe. - wywinął się.
- Oczywiście, że tak. To gdzie idziemy? - spytała kontynuując swoją drogę do szafki. Wysoki brunet szedł tuż obok niej.
- Zobaczysz. - odpowiedział i chwycił ją w pasie. Podniósł delikatnie i 'przewiesił' przez ramię.
- Puszczaj mnie! On mnie porywa! Słyszycie?! On mnie... - w tym momencie chłopak zatkał jej usta ręką spuszczając ją powoli na dół.
- Było tak fajnie, a ty musiałaś to zepsuć - zrobił obrażalską minę, na co ona uderzyła go w brzuch. Od razu na jego usta wkroczył szeroki uśmiech. - Co mamy pierwsze?
- Hmm... Zajęcia z Gregorio. Chodź, bo jeszcze się spóźnimy. - brunet objął ją i poszli razem w stronę sali baletowej, gdzie mieli organizowane zajęcia z lekcji tańca.
~*~
- O matko... nienawidzę czwartku. - odrzekł.
- Nie nienawidź go. Jutro piątek. - zaśmiała się chcąc dać mu jakieś powody, z których może się cieszyć, że już jest ten dzień.
- A no właśnie co do jutra... Mercedes ci mówiła? Jutro u niej jest impreza. Pójdziesz ze mną? - spytał, a dziewczynę oblała fala ciepła. Sama nawet nie wiedziała czemu.
- Ok-key... To o której?
- O 16.00 będę u ciebie, ale pochodzimy sobie gdzieś i przyjdziemy gdzieś około 18.00.
- Dla mnie spoko - uśmiechnęła się. - To powiesz mi w końcu gdzie idziemy?
- Okay, bo mnie zaraz wykończysz od tych pytań. Idziemy do kina. - ucieszyła ją ta odpowiedź.
- A na co?
- Tego to już się dowiesz, jak dojdziemy do celu. - dziewczyna spojrzała na niego spod głowy.
- Co?
- Tego to już się do... - przerwała mu.
- No wiem, wiem... dlaczego mi nie powiesz na co idziemy? Chyba mam prawo.
- Oj, kochanie, nie denerwuj się tak, bo jeszcze mi tu zawału dostaniesz. - zaśmiał się wypowiadając to zdanie słodkim głosem. Dołączyła do swojego przyjaciela i go mocno przytuliła. Zdziwił się, ale odwzajemnił uścisk.
- Coś się stało? - zapytał.
- Nie, po prostu... cieszę się, że mam takiego przyjaciela, jak ty...
- Ja też się cieszę, że cię poznałem. Jesteś najlepszą osobą jaką znam.
~*~
Przyjaciele wybrali się na film pt. "Igrzyska śmierci : Kosogłos. Część 1", który im się bardzo spodobał. Po seansie chłopak zdecydował się odprowadzić blondynkę do domu. W czasie drogi cały czas ze sobą rozmawiali. Nie było chwili, kiedy słyszeli głuchą ciszę.
- Bardzo ci dziękuję za dzisiaj - uśmiechnęła się. - Wspaniale spędziłam ten czas z tobą.
- To chyba ja powinienem podziękować - zaśmiał się. - Uwielbiam być obok ciebie.
- No to może wpadniesz do mnie na herbatkę? - przygryzła dolną wargę szeroko się uśmiechając.
- Do ciebie zawsze.
- Nie słodź już tak. - zażartowała i szli do jej domu.
~*~
- Dzień dobry! - krzyknął po wejściu do środka. Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. Spojrzał się na nią zdziwiony, ale na jego twarzy można było zauważyć cień uśmiechu. - Co?
- Moich rodziców nie ma w domu. - wyjaśniła.
- Aaa... mów mi szybciej, robię z siebie idiotę.
- Ty jesteś idiotą.
- Słucham? - spytał łapiąc ją delikatnie w talii. Blondynka momentalnie domyśliła się, że jeśli odpowie źle, zacznie ją łaskotać. Jednak zaryzykowała.
- To ty jesteś idiotą. I chyba... jeszcze głuchy.
- O nie! Masz za swoje! - przez gilgotki wybuchnęła śmiechem i prosiła o koniec, ale nie ustępował.
- Przestań, błagam...
- A usłyszę coś? - zapytał przerywając czynność.
- Nie! - szybko mu uciekła do kuchni.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na razie krótki, ale to jest cz.1
Chciałam by był dłuższy, ale nie mam pomysłów
Znaczy wiem, co będzie dalej, ale jeszcze nie wiem jak to napisać xd
tak wiem, genialna ja xd
nadal chora ;// ale przynajmniej jestem w domu, a nie w piekle (czyt. szkole)
oglądam właśnie V3 odc.7
Kocham to : "Może coś zaśpiewamy?"
Vilu: Ale kochanie ty będziesz tylko śpiewał, bo tańczyć ci nie wolno
Leon: Chętnie popatrzę jak tańczysz
Na co chłopaki : Ooooooouuuu ... <3333
(dla tych co nie skapną się, bo ja "umiem" tłumaczyć cokolwiek - gif, o tą scenę mi chodziło, co przed śpiewaniemVilu i Leon mówili *o*)